Partner merytoryczny: Eleven Sports

Puchar Polski. Przemysław Wiśniewski uratował Górnika Zabrze

Jak trwoga, to do "Wiśni", chciałoby się napisać po niesamowity meczu grającego w trzeciej lidze KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski z wiceliderem Ekstraklasy Górnikiem Zabrze. Po niezwykle emocjonującym spotkaniu zabrzanie wygrali 3-2, strzelając dwa ostatnie gole w ostatnich sekundach. "Górników" uratował w decydującym momencie młodzieżowy reprezentant Polski Przemysław Wiśniewski.

Mimo że grający na czwartym poziomie rozgrywkowym zespół z Ostrowca Świętokrzyskiego grał z Górnikiem od 54. minuty w osłabieniu, bez usuniętego z boiska obrońcy Przemysława Dwórzyńskiego, to zdołał zdobyć gola i prowadzić 2-1 do ostatniej minuty spotkania. W samej końcówce jedenastka z Zabrza zdołała jednak wszystko odrobić i ostatecznie Górnik triumfował 3-2 awansując do 1/8 Pucharu Polski.    

- To był bardzo ciężki mecz. Rywal nie okazał się łatwym przeciwnikiem. Dobrej grze nie sprzyjał też stan murawy. Nie było łatwo, ale całą drużyną podnieśliśmy się i w 90 minucie byliśmy w stanie strzelić dwie bramki - komentował po spotkaniu jeden z jego bohaterów Przemysław Wiśniewski. To właśnie "Wiśnia" w ostatniej minucie zdobył gola na 2-2. Już w doliczonym czasie do siatki trafił Alasana Manneh, co dało rozstrzygnięcie.

- Od tego jesteśmy. W ostatnich kilku minutach trener przesunął mnie do ataku. Robiłem wszystko, żeby strzelić tego gola i się udało. Jest podwójna radość, bo długo na tego kolejnego gola czekałem. Jest przełamanie. Bardzo ciężki mecz i cieszymy się, że przechodzimy do kolejnej fazy pucharowych rozgrywek - mówi Wiśniewski w rozmowie z klubowymi mediami.

"Górnicy" spodziewali się, że łatwo w Ostrowcu Świętokrzyskim nie będzie, bo przecież e sierpniu w I rundzie Pucharu Polski poległa tam Wisła Kraków, przegrywając z KSZO 1-2. Warto dodać, że zwycięski gola dla "KSZOków" padł w 90. minucie, po trafieniu Szymona Stanisławskiego.

- Spodziewaliśmy się, że będzie tutaj trudno, mając w pamięci Wisłę. KSZO ma w swoim składzie kilku doświadczonych zawodników. Wiedzieliśmy, że będą grali agresywnie i tak też wyglądało to na boisku. Najważniejsze że wygraliśmy i awansowaliśmy  - komentuje Wiśniewski.

Przemysław Wiśniewski/Piotr Dziurman/East News

Michał Zichlarz

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem