Puchar Polski. Lechia Gdańsk - Piast Gliwice 2-1 w ćwierćfinale
Lechia Gdańsk pokonała 2-1 Piasta Gliwice w meczu ćwierćfinałowym piłkarskiego Pucharu Polski. Wygrana obrońców trofeum na pustym stadionie była zasłużona. Dwa portugalskie gole rozstrzygnęły losy spotkania.
Nad tym meczem wisiało jakieś fatum. Początkowo miał się odbyć na starym stadionie Lechii przy ulicy Traugutta. Sprawdzono nagłośnienie, oświetlenie, monitoring. Niestety, w ostatniej chwili wkroczyli mundurowi, uznając że obiekt się nie nadaje do przyjęcia kibiców. Ostatnie dni to z kolei epidemia koronawirusa, która sparaliżowała kontynent i spustoszyła obiekty sportowe. W tej sytuacji pucharowy mecz Lechii z Piastem odbył się na pustym 40-tysięczniku. Czy nie można było w tej sytuacji przenieść meczu do Wrzeszcza, na obiekt, który nie mógł przyjąć kibiców, przecież i tak miało ich nie być?
Trener Piasta, Waldemar Fornalik uznał, że jego gracze mocno zmęczyli się niedzielną wygraną z Legią w Warszawie i dał odpocząć aż ośmiu autorom tego triumfu. I to od pierwszego gwizdka było widać. Zwykle przyczajona za podwójną gardą Lechia atakowała ze swobodą, niczym w poprzednim meczu w Lubinie. Tym razem jednak linia obronna drużyny Piotra Stokowca była bardziej efektywna niż na Dolnym Śląsku.
Prym w środku pola wiódł Jose Ze Gomes, który pierwszy raz wystąpił w wyjściowym składzie "Biało-Zielonych". Rodziło się pytanie: czemu nie grał wcześniej? Już w 9. minucie sygnał do natarcia dał Filip Mladenović. Idealnie dośrodkował na głowę Patryka Lipskiego, który lekko wspiął się na palce i trafił w poprzeczkę. Chwilę później groźny był, opromieniony powołaniem do reprezentacji Słowacji, Jaroslav Mihalik. Lechia była lepsza i swą przewagę udokumentowała w 37. minucie, gdy Mihalik idealnie dośrodkował z prawego skrzydła, a akcję wykończył potężnym wolejem Mladenović. Piękny byłby to gol, jednak Słowak wrzucał piłkę do Serba z pozycji spalonej i sędzia słusznie bramkę anulował.
Piast w tej części meczu praktycznie nie zagroził bramce Zlatana Alomerovicia. Profesorską partię rozgrywał Michał Nalepa, skuteczny nie tylko w obronie, ale również napędzający ataki Lechii. Dwukrotnie Nalepa zagroził bramce Jakuba Szmatuły. Raz z 20 metrów (!) mocno strzelił głowa tuż nad bramką, a tuż przed przerwą z lewej nogi, z jeszcze większego dystansu trafił w słupek.
Drugą połowę lepiej zaczęli goście. W 50. minucie Alomerović sobie tylko znanym sposobem przeniósł nad poprzeczkę strzał Patryka Tuszyńskiego. Nieco później gdański bramkarz instynktownie obronił strzał rezerwowego Piasta, Remigiusza Borkały. Alomerović tym meczem udowodnił, że w każdej innej ekstraklasowej drużynie miałby pewne miejsce. Niestety dla niego, a na szczęście dla Lechii, w Gdańsku za rywala ma Duszana Kuciaka, najlepszego w historii golkipera "Biało-Zielonych", a kto wie czy nie całej polskiej ligi.
Kolejne minuty rozstrzygnęły mecz. Najpierw świetne dośrodkowanie Mladenovicia do środka zgrał Mihalik. Tam czekał już Ze Gomes, który mając obrońcę Piasta "na plecach" otworzył listę strzelców i w 57. minucie swój dobry występ okrasił golem. Siedem minut później mniej widoczny wcześniej Flavio Paixao pozazdrościł rodakowi i z lewej nogi podwyższył wynik, pięknym trafieniem przy słupku. W 83. minucie zdrzemnęła się bardzo solidna wcześniej gdańska obrona i nowy nabytek Piasta, Kristopher Vida zdobył kontaktową bramkę. Okazała się ona jedynie honorową.
W ten sposób Lechia udowodniła, że ma w tym sezonie patent na mistrzów Polski. Pokonała ich już czterokrotnie. Dwa razy w lidze, raz w Superpucharze, a teraz w Pucharze Polski.
Ćwierćfinał Pucharu Polski:
Lechia Gdańsk - Piast Gliwice 2-1 (0-0)
Bramki:
1-0 Ze Gomes (57.), 2-0 Flavio Paixao (64.), 2-1 Kristopher Vida (83.).
Żółta kartka: Lechia - Maciej Gajos; Piast - Bartosz Rymaniak.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Maciej Słomiński