Problemy Lecha Poznań z defensywą
Kontuzje Marcina Kamińskiego i Kebby Ceesaya oraz późny przylot z Ameryki Luisa Henriqueza sprawiają, że trener Lecha Poznań Mariusz Rumak będzie miał spore problemy ze złożeniem linii obronnej na sobotni mecz ze Śląskiem Wrocław.
Na wtorkowym treningu "Kolejorza" Rumak miał zaledwie dziesięciu graczy z pola oraz dwóch bramkarzy. Aby rozegrać gierkę na małym placu, na popołudniowe zajęcia zaprosił czterech kolejnych graczy z drużyny rezerw. Mimo, że do Poznania wróci kilku kadrowiczów, Lech we Wrocławiu wystąpi w mocno eksperymentalnym składzie. Na pewno przesunięcia nastąpią w linii obrony, a jest to spowodowane kontuzjami kilku graczy. - Jak moi piłkarze grają w swoich reprezentacjach, to w pierwszej godzinie po meczu patrzę, czy któryś z nich nie dzwoni. Bo jeżeli już dzwoni, to najprawdopodobniej wydarzyło się coś nieprzyjemnego - mówił we wtorek Rumak. Taki sygnał dostał z Portugalii, ale nie po meczu, a po treningu młodzieżowej reprezentacji Polski. Okazało się, że Marcin Kamiński - najlepszy zawodnik w defensywie Lecha - skręcił staw skokowy i przez trzy tygodnie będzie oglądał mecze z trybun.
Rumakowi zostało dwóch sprawnych stoperów - Manuel Arboleda i Hubert Wołąkiewicz, choć ten ostatni i tak był oszczędzany i w pierwszych dniach tygodnia trenował na pół gwizdka. Na prawą stronę, gdzie ostatnio biegał Wołąkiewicz, a przed nim Mateusz Możdżeń (też trenował indywidualnie po kontuzji z meczu sparingowego), powinien wrócić Tomasz Kędziora. - Mam taką umowę z zawodnikami, że jeżeli już trenują po kontuzjach, to gdy czują, że są w pełni zdrowi i mogą przenosić góry, przychodzą do mnie i to mówią. Tomek mi to dzisiaj zakomunikował - mówi Rumak. Drugi prawy obrońca Kebba Ceesay powinien wznowić treningi za około dwa tygodnie.
Inny problem jest z lewymi obrońcami. Luis Henriquez jest zdrowy po dwóch spotkaniach Panamy, ale znów czeka go długa podróż do Europy. - Tu problemem jest odległość. Grał mecz w nocy z wtorku na środę, najbliższy samolot miał w środę, a później leci 24 godziny. W Poznaniu może być w czwartek wieczorem lub w piątek. Czasem Luis grał następnego dnia po powrocie i wyglądał dobrze, ale nie wiem, jak będzie wyglądał teraz. To się okaże w piątek, gdy z nim porozmawiam. Nie wykluczam debiutu Barry’ego Douglasa - twierdzi trener Lecha.
Szkot przez dwa miesiące leczył kontuzję, a trenuje dopiero od dwóch tygodni. Zagrał już jednak w meczu sparingowym. - Barry nieźle wygląda w treningu, ale trening to nie mecz. To nie jest tak, że on w dwa tygodnie przygotuje się do ligi - mówi Rumak.
Nie wiadomo, czy w kadrze Lecha na mecz ze Śląskiem znajdzie się Szymon Pawłowski. Były piłkarz Zagłębia Lubin także doznał kontuzji w sparingu i w środku tygodnia pracował głównie na siłowni. - Kontuzja Szymka jest tym spowodowana, że nie przepracował całego okresu przygotowawczego. Kiedyś ten organizm musiał się zbuntować - ocenia szkoleniowiec.
Problemy zdrowotne ma też bramkarz Jasmin Burić. Bośniak narzekał na uraz w okolicach pachwiny, ale na szczęście dla niego nie potwierdziły się podejrzenia uszkodzenia obrąbka w stawie biodrowym. Nie będzie więc musiał przechodzić operacji, która wykluczyłaby go z gry na kilka miesięcy. Póki co, pierwszym golkiperem "Kolejorza" pozostaje więc Krzysztof Kotorowski. - Żałuję, że wypadł z gry, bo solidnie przepracował okres przygotowawczy. Wiadomo jednak, co mu dolega, więc teraz powinno być już z górki. Jak Jasiu wróci do treningów, to będzie musiał jeszcze powalczyć ze mną, a ja się nie położę i nie oddam mu miejsca tak łatwo - przyznaje Kotorowski.
Oprócz Ceesaya i Buricia, wciąż nie może grać Rafał Murawski, choć były reprezentant Polski już w przyszłym tygodniu powinien rozpocząć treningi biegowe. Gotowi do gry ze Śląskiem będą za to Dimitrije Injac oraz Karol Linetty - Serb ostatni mecz w Ekstraklasie rozegrał w listopadzie zeszłego roku, a 18-letni Linetty w maju tego roku.
Problemów nie ma tylko w ataku - Bartosz Ślusarski i Łukasz Teodorczyk normalnie trenowali, a kontuzja tego drugiego z meczu z Zawiszą okazała się niegroźna.