Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pogoń - Wisła 1-1. Michniewicz ostro skrytykował sędziego

Po emocjonującym spotkaniu Pogoń Szczecin zremisowała z Wisłą Kraków 1-1. Trener "Portowców" Czesław Michniewicz po przerwie został wyrzucony na trybuny, a po meczu miał sporo pretensji do arbitra. Oba gole padły z karnych.

Zdenerwowany Czesław Michniewicz
Zdenerwowany Czesław Michniewicz/Marcin Bielecki/PAP

- Jako trenerzy nie możemy akceptować takich sytuacji, gdy Jarosław Przybył (sędzia - red.) przybywa i robi, co chce - powiedział Michniewicz, cytowany na oficjalniej stronie Pogoni.

- Nie może być tak, że pytam sędziego dlaczego nie podyktował rzutu wolnego po faulu na Murawskim, a on mnie za to wyrzuca na trybuny. Nie padło z moich ust ani jedno niecenzuralne słowo - opisywał Michniewicz.

- W tym kraju można odwołać się od wszystkiego, choćby od kary śmierci, ale od decyzji sędziego piłkarskiego odwołania nie ma. Jeśli tak ma wyglądać sędziowanie, to może najlepiej nas, trenerów, pozamykać na czas meczu w klatkach. Dziś oba zespoły wywołały pozytywne reakcje trybun, a sędzia nakręcił trybuny negatywnie - skomentował trener Pogoni.

- Zagraliśmy ważny mecz z zespołem, który dotąd nie przegrał. Wiedzieliśmy jak gra, przestrzegaliśmy naszych piłkarzy przed rozgrywaniem piłki na małej przestrzeni. Nunes o tym zapomniał. Nakręciliśmy Wisłę bramką, bo wcześniej nie grała za dobrze. W trudnym położeniu znaleźliśmy się już przed meczem. Zwoliński był wczoraj na USG. Fojut nie mógł zagrać. To zmusiło nas do zmiany ustawienia - mówił szkoleniowiec.

- Mieliśmy kilka niezłych momentów, zabrakło metra, może dwóch. W drugiej połowie postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Wcześniej te skrzydła nie funkcjonowały najlepiej. Przesunęliśmy Małeckiego do środka, na zmianę z Murayamą. Gra zaczęła się kleić. To nie był zły mecz w naszym wykonaniu. Nie udało się wykorzystać wszystkich sytuacji. Dziękuję kibicom za doping, bo niełatwo jest kibicować, gdy przegrywamy. Zapraszam fanów na kolejne mecze - podsumował Michniewicz.

Trener Wisły Kazimierz Moskal też nie ukrywał, że mecz mógł się lepiej potoczyć dla jego zespołu.

- W pierwszej połowie strzeliliśmy bramkę, ale nie graliśmy najlepiej. W drugiej mieliśmy z kolei kilka sytuacji do skontrowania i ich nie wykorzystaliśmy - powiedział.

- Zremisowaliśmy 1-1, ale mając możliwości do kontry i strzelenia drugiej bramki, zanim Pogoń wyrównała, inaczej by ten mecz w naszym wykonaniu wyglądał. Zespół musi pracować i w końcu przyjdą zwycięstwa - stwierdził Moskal.

- Myślę, że każdy kibic i dziennikarz ma swoją koncepcję gry, jak również składu, ale po to zatrudniany jest trener, aby to on decydował. Wiele było powodów absencji Pawła Brożka w pierwszej jedenastce, dlatego musieliśmy poszukać innego rozwiązania, również z myślą o tym, że w drugiej połowie pojawią się możliwości do kontrataku i Paweł będzie mógł nam wtedy pomóc - skomentował trener Wisły.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem