Pogoń Szczecin wygrywa z Górnikiem Zabrze. Cudowny gol Kozłowskiego!
Trzy dni po pucharowym meczu z NK Osijek, Pogoń Szczecin rozpoczęła ligową rywalizację. Pierwszym przeciwnikiem Portowców był Górnik Zabrze. Kibice w Szczecinie i nie tylko ostrzyli sobie zęby na debiut Lukasa Podolskiego. Mistrz świata z 2014 roku nie pojawił się jednak w ogóle w kadrze meczowej.
Na stadionie Pogoni pojawili się za to fani Górnika Zabrze, choć formalnie na przebudowywanym obiekcie nie ma miejsca dla kibiców przyjezdnych. Szczecińscy ultrasi wpuścili jednak tych z Zabrza na swój sektor - pomiędzy klubami panuje bowiem nieformalna zgoda. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem kilka tysięcy osób zgromadzonych na stadionie oddało hołd zmarłemu niedawno Stanisławowi "Leonowi" Sętkowskiemu. Z głośników rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk jego dzwonka, a kibice skandowali nazwisko legendy KSG.
Pogoń Szczecin-Górnik Zabrze. Debiut Jana Urbana
Spotkanie w Szczecinie było trenerskim debiutem Jana Urbana w Górniku Zabrze. Szkoleniowiec, który ostatnio prowadził Śląsk Wrocław, nie przeprowadził w swoim zespole rewolucji. Po Górniku trudno było też zobaczyć jego pomysł czy styl, który chce narzucić.
W wykonaniu obu drużyn znaczna część pierwszej połowy była szarpana i mało atrakcyjna dla postronnych widzów. I Pogoni, i Górnikowi brakowało klarownych sytuacji, dokładności w konstruowaniu akcji i szybkości w rozegraniu piłki. W 32. minucie Portowcy wyszli jednak na prowadzenie. Akcja bramkowała nie wyglądała na szczególnie groźną. Bardzo ofensywnie dziś grający Luis Mata zebrał na lewym skrzydle drugą piłkę, dośrodkował w pole karne, a tam głową uderzył ją Michał Kucharczyk. Futbolówka wpadła do siatki między słupkiem a rękami interweniującego Grzegorza Sandomierskiego.
Po strzeleniu gola Portowcy znacznie się ożywili. Kilka minut później Jean Carlos mógł podwyższyć na 2-0, ale minął się z piłką. Później z rzutu wolnego piłkę wkręcał jeszcze były zawodnik Górnika - Rafał Kurzawa. Z trudem, ale skutecznie interweniował Sandomierski. Tuż przed końcem pierwszej połowy w dobrej sytuacji znalazł się Luka Zahović. Napastnik Pogoni nie zdecydował się jednak na strzał, a zamiast tego szukał partnerów - chciał rozegrać zbyt koronkowo. Zamiast zobaczyć gola, kibice usłyszeli gwizdek kończący pierwsze 45 minut.
Pogoń Szczecin-Górnik Zabrze. Nowa rola Luki Zahovicia?
Drugą połowę Portowcy rozpoczęli tak, jak zakończyli pierwszą - ofensywnie. Warto odnotować, że w spotkaniu z Górnikiem inaczej niż dotychczas grał Luka Zahović. Słoweniec, który miał w zeszłym sezonie kłopoty ze skutecznością, cofał się do środka pola i zbiegał na skrzydło. Prawie w ogóle nie pojawiał się w sektorach zarezerwowanych dla środkowego napastnika. To miejsce zajmował Michał Kucharczyk. Być może więc Kosta Runjaic w końcu znalazł dla swojego zawodnika odpowiednie miejsce na murawie.
To jednak nie Zahović, ale Kacper Kozłowski strzelił gola na 2:0. Młody pomocnik pojawił się na boisku w 65. minucie, a kilkadziesiąt sekund później cieszył się z niezwykle efektownej bramki. Reprezentant Polski wpadł w pole karne, ominął kilku rywali i huknął nie do obrony w górny narożnik bramki.
Po stracie drugiej bramki Górnik niemal całkowicie zgasł. Podopieczni Jana Urbana nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną Pogoń. Jeśli Portowcy z kolei utrzymają impet, to rewanż z Osijekiem zapowiada się na bardzo ciekawy. To spotkanie już w czwartek o 21.