Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pogoń Szczecin. Prezes o wielkim talencie. "Kacper Kozłowski może pobić transferowy rekord naszej ligi"

Jesteśmy w kontakcie z rodzicami Kacpra Kozłowskiego i wiem, że nie tylko nam, ale również im zależy na rozwoju zawodnika w naszym klubie. Tematu odejścia Kacpra nie ma więc nie tylko w zimowym oknie transferowym, ale także przez najbliższy rok, a nawet dłużej - zapewnił Interię prezes Pogoni Szczecin Jarosław Mroczek.

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 0-4. Kontrowersje w zaległym meczu 5. kolejki PKO Ekstraklasy. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Sebastian Staszewski, Interia: - Jak się pan czuje? Niedawno udało się panu pokonać koronawirusa.

Jarosław Mroczek: - Na szczęście udało się. Staram się o tym zapomnieć, choć skutki są takie jak u większości ludzi, czyli wciąż jestem mocno osłabiony. Ale generalnie wszystko idzie w dobrą stronę.

To był ciężki mecz? 

- Bardzo ciężki. Przez długi czas z moim zdrowiem nic się nie działo, choć miałem pozytywny wynik testu. Ale pewnego dnia koronawirus uderzył z całą siłą. W szpitalu spędziłem blisko dwa tygodnie. Byłem podłączony pod aparaturę tlenową.

Co w tej chorobie było dla pana najtrudniejsze? Święta Bożego Narodzenia spędzone w szpitalnej sali?

- Ciężko obserwowało się sytuację, jaka panuje w szpitalach. Uważam, że nasze państwo nie radzi sobie z pandemią, a statystyki, które są publikowane, nie oddają rzeczywistości. Na oddziale, na którym byłem, widziałem tłumy. Nie wierzę, że dziennie koronawirusem zaraża się tylko kilka tysięcy ludzi. Z drugiej strony imponowała mi praca personelu medycznego, który uwijał się jak w ukropie. Ci ludzie wykonują tytaniczną robotę, chociaż rząd im w tym nie pomaga. Myślę, że wszyscy powinniśmy się zaszczepić, aby ich odciążyć. Chociaż program szczepień też przebiega ślamazarnie...

Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie

Pomagała panu myśl, że pana klub, Pogoń Szczecin, znajduje się dziś na podium PKO BP Ekstraklasy? 

- Jak najbardziej. Co prawda leżałem w wyizolowanej sali, więc nie miałem zbyt wiele kontaktu z ludźmi, ale w szpitalu spotkałem kilku pacjentów, którzy byli kibicami Pogoni. I bardzo miło porozmawialiśmy. W izolacji człowiek jest trochę jak w więzieniu, ma sporo czasu, aby myśleć, także o futbolu. A poza tym nie ukrywam, że bardzo pomogły mi życzenia zdrowia, które otrzymywałem od kibiców, przyjaciół czy nawet przypadkowych ludzi. Wyszedłem z tego cało między innymi dzięki ich wsparciu. 

Był pan zaskoczony rewelacyjnym finiszem "Portowców", który zapewnił wam awans na trzecie miejsce? 

- Szczerze panu powiem, że nie byłem. Wiedziałem jaką pracę trener wykonał przez ostatnie kilka lat. 

Zadeklaruje pan więc otwarcie, że w tym sezonie powalczycie o puchary? 

- Ale ja nigdy nie ukrywałem, że takie są ambicje Pogoni. O puchary walczyliśmy już w poprzednim sezonie, chociaż bez skutku. Teraz nasze plany zaczynają się materializować. Nie chcemy być więc minimalistami i udawać, że interesuje nas tylko środek tabeli. Wiosną zagramy więc o pełną stawkę. Ale proszę pamiętać, że futbol potrafi zaskakiwać. To piękny sport, ale całkowicie nieprzewidywalny. 

Zimą szykujecie transfery? Trener Kosta Runjaić dostanie kasę na wzmocnienia? 

- Uważam, że dysponujemy zgraną kadrą, która jest efektem naszej długoletniej pracy. Czy w takiej sytuacji warto mieszać na pozycjach i dodawać nowe elementy? Nie jestem do tego przekonany. To, że trener ma takich zawodników jakich ma, to jego przywilej. W tej chwili może skupić się na zgrywaniu ich, szlifowaniu techniki czy stałych fragmentach gry. Oczywiście, że jak się ma kasę to można kupić jedenastu zawodników i wygrać ligę, ale mnie takie rozwiązanie nie satysfakcjonowałoby. 

Co z piłkarzami, którzy mogą opuścić klub? Sporo mówi się o wielkim talencie - Kacprze Kozłowskim. 

- Nie ma takiej możliwości. Jesteśmy w kontakcie z rodzicami chłopaka i wiem, że nie tylko nam, ale również im zależy na rozwoju zawodnika w naszym klubie. To oznacza, że tematu odejścia Kacpra nie ma nie tylko w zimowym oknie transferowym, ale także przez najbliższy rok, a nawet dłużej. W tej chwili nie wyobrażam sobie sytuacji, w której Kacper nas opuści. Jego miejsce jest na razie w Pogoni. 

Może pobić transferowy rekord klubu, który obecnie wynosi 4 mln euro? Za tyle sprzedaliście Sebastiana Walukiewicza i Adama Buksę.

- Jeśli Kacper będzie się rozwijał tak jak dotychczas, to jestem przekonany, że w przyszłości może pobić nie tylko transferowy rekord Pogoni, ale i całej Ekstraklasy. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Wszystko będzie zależało od tego, jaką wybierze drogę. Na razie ten rozwój jest bardzo harmonijny. 

Jaka będzie przyszłość Pawła Cibickiego, któremu Szwedzi zarzucają udział w aferze korupcyjnej? W procederze miał brać udział w maju 2019 roku. Do szwedzkiego sądu trafił już nawet akt oskarżenia. 

- Mam taką zasadę, że dopóki człowiek nie ma udowodnionej winy to dla mnie jest niewinny. I tak samo będę postępować w przypadku Pawła. Jeśli będzie umiał odnaleźć się w tej trudnej sytuacji i zachowywać się fair wobec nas, to my też zachowany się fair wobec niego. Proszę jednak pamiętać, że jesteśmy klubem piłkarskim a nie prokuraturą, a ja jestem prezesem a nie sędzią. Nie zamierzam wzywać Pawła do mojego gabinetu, aby wyjaśniał mi o co chodziło. Zamiast tego poczekam na wyrok. I jeżeli okaże się, że Cibicki zostanie skazany, to w kontrakcie mamy zapisy z których skorzystamy.

Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia

Kacper Kozłowski/Adam Jastrzębowski/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem