Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pogoń Szczecin - Piast Gliwice 4-0 w 14. kolejce T-Mobile Ekstraklasy

W drugim spotkaniu 14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Pogoń Szczecin rozgromiła Piasta Gliwice 4-0. Wszystkie bramki padły jeszcze w pierwszej połowie. W drugiej podopieczni Brosza nawet nie próbowali nawiązać walki. Spotkanie odstawało poziomem od ekstraklasowych zmagań.

W piątej minucie Jakub Bąk ograł jak dziecko Adriana Klepczyńskiego, a następnie dośrodkował płasko na piąty metr. Tam tylko nogę dołożył Marcin Robak i było już 1-0. W swoim setnym meczu w ekstraklasie, były napastnik "Piastunek", skarcił swój poprzedni klub. Jak się później okazało, nie po raz pierwszy w tym spotkaniu. Kilka chwil później Takuya Murayama przedarł się pod pole karne Piasta, ale kompletnie nie wyszło mu dośrodkowanie. Z każdą minutą "Portowcy" nacierali z coraz większym impetem. Adam Frączczak znakomicie uruchomił Bąka. Skrzydłowy Pogoni złamał akcję do środka i strzelił w kierunku długiego rogu. Piłka przeleciała metr nad bramką. Co nie udało się Robakowi, udało się Murayamie. Japończyk przebiegł z piłką bezkarnie pół boiska i zaskoczył Dariusza Trelę fantastycznym, technicznym strzałem z narożnika pola karnego. Piłka po rykoszecie wpadła prosto w okienku. 2-0!

To podrażniło podopiecznych Marcina Brosza, którzy za wszelką cenę chcieli zdobyć kontaktową bramkę. Pogoń z kolei szukała kolejnych sytuacji z kontrataków. W 26. minucie Murayama zagrał za plecy obrońców do Robaka, a ten z zimną krwią wykorzystał sytuację "sam na sam" z Trelą. Żenująco grający Piast znokautowany. 3-0!

Goście próbowali wymieniać piłkę na własnej połowie, ale nic z tego nie wynikało. W 35. minucie anemiczną centrę Podgórskiego z rzutu wolnego łatwo wybił Adam Frączczak. W 44. minucie Klepczyński sfaulował w polu karnym Robaka, za co otrzymał czerwoną kartkę. Sędzia wskazał na jedenasty metr. Sytuacja była jednak kontrowersyjna, bo starcie zaczęło się jeszcze przed polem karnym. Do piłki podszedł nie kto inny, jak Marcin Robak i pewnym strzałem w prawy róg, pokonał bramkarza gości. Można powiedzieć przekornie, że szczęście było po stronie "Dumy Pomorza". Ale szczęście sprzyjało dziś lepszym. Pogoń grała bardzo ofensywnie, Piast z kolei, jak Wach z Kliczką - stał i biernie przyjmował ciosy.

Po zmianie stron obraz spotkania specjalnie się nie zmienił. W 48. minucie Takafumi Akahoshi zagrywał z pierwszej piłki do wbiegającego w pole bramkowe Robaka. Napastnik Pogoni został przyblokowany i nie zdołał oddać strzału.

"Portowcy" kontrolowali sytuacje na boisku i konstruowali kolejne akcje. Podopieczni Brosza byli rozbici do tego stopnia, że bronili się całym zespołem, nie myśląc nawet o zdobyciu honorowej bramki. Mecz stracił na jakości. Szczecinianie bawili się, grali na wielkim luzie, gliwiczanie z kolei czekali, aż to spotkanie się już skończy. W 60. minucie "Aka" zwiódł Mateusza Matrasa i zdecydował się na strzał z 16 metrów. Futbolówka nie sprawiła jednak problemów Treli. Będąc już pewnym trzech punktów, Dariusz Wdowczyk, zdjął z boiska japońskich duet pomocników. W ich miejsce na placu gry pojawili się Radosław Wiśniewski i Dawid Kort. Na siedem minut przed końcem meczu, Pogoń mogła zdobyć piątą bramkę. Bąk doskoczył do wybitej na przedpole piłki, chciał strzelić bez przyjęcia, ale w nią nie trafił. Nic już więcej nie wpadło.

"Portowcy" ośmieszyli dziś Piasta.

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 6000.

Ze Szczecina, Marcin Szymański

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem