Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1-0 w 33. kolejce Ekstraklasy
Pogoń Szczecin pokonała Lecha Poznań 1-0, przerwała serię dziesięciu spotkań bez zwycięstwa i nadal liczy się w walce o europejskie puchary. Lech za to stracił już nawet matematyczne szanse na obronę mistrzowskiego tytułu i właściwie może się skupić wyłącznie na finale Pucharu Polski.
Pierwsza połowa była rewelacyjna dla kibiców, mimo na pewno przeszkadzającego w oglądaniu spotkania opadu deszczu ze... śniegiem. Oba zespoły rzuciły się do ataku, pięknym strzałom towarzyszyły jeszcze lepsze interwencje bramkarzy. Być może wpływ na to miały zmiany w defensywach obu zespołów. W wyjściowym składzie Lecha utrzymał się tylko jeden obrońca z wtorkowego spotkania z Piastem, ale nawet on (Tamas Kadar) wystąpił na innej pozycji. W Pogoni, oprócz zmiany w bramce (Jakub Słowik za Dawida Kudłę), doszło też do dwóch roszad w obronie, zmiany pozycji kilku innych graczy, ale największym zaskoczeniem było wystawienie przez Czesława Michniewicza dwóch napastników. Współpraca Łukasza Zwolińskiego z Wladimerem Dwaliszwilim bardzo jednak kulała.
Gruzin dość szybko powinien strzelić bramkę - już w 70. sekundzie meczu zmarnował idealną sytuację po rajdzie Adama Frączczaka. Lech momentalnie odpowiedział dwoma strzałami Dawida Kownackiego, z których szczególnie ten drugi z pięciu metrów mógł dać gola. Poznaniacy uzyskali przewagę w środku pola, napędzali akcje skrzydłami i pod bramką Jakuba Słowika co chwilę było niebezpiecznie. Sprytna próba lobowania w wykonaniu Szymona Pawłowskiego zatrzymała się na poprzeczce, dwa uderzenia Macieja Gajosa obronił Słowik, a trzecie minimalnie minęło spojenie słupka z poprzeczką. Pogoń też nie pozostawała dłużna - próbowali Dwaliszwili i Akahoshi, ale i Burić nie miał problemów z obroną tych strzałów. Pierwszy kwadrans przyniósł aż dziewięć uderzeń - nie było na co w tym spotkaniu narzekać. No może poza tym, że nie padały gole.
Z czasem tempo spotkania nieco spadło, ilość strzałów także, ale emocji nie brakowało. Dwie parady zasługujące na miano interwencji kolejki zanotował Słowik, broniąc strzały zza pola karnego Gajosa (24. minuta) i Pawłowskiego (40. minuta). Pogoń szukała szans po zagraniach za obrońców Lecha i też mogła objąć prowadzenie. Burić odbił piłkę po strzale Akahoshiego, zaś Dwaliszwili, choć uprzedził Wilusza, nie trafił w bramkę. Widać było, że oba zespoły za wszelką cenę chcą wygrać, by liczyć się jeszcze w walce o miejsce w europejskich pucharach.
W przerwie trener Lecha dokonał zaskakującej zmiany - za nieźle spisującego się Gergo Lovrencsicsa pojawił się napastnik Nicki Bille. Oznaczało to zejście na skrzydło Dawida Kownackiego i... osłabienie siły "Kolejorza" na tej stronie. Na dodatek Pogoń uzyskała przewagę na środku i raz po raz zapędzała się w pole karne Lecha. Jedną szansę stworzył jej bramkarz Lecha, który często wznawia grę nogą niczym junior. Tym razem swoim nieudanym wybicie spod... chorągiewki stworzył okazję Rafałowi Murawskiemu.
Kluczowa w tym meczu była 59. minuta, gdy Pogoń wywalczyła rzut rożny. Pierwsze dośrodkowanie Rafała Murawskiego było słabe, ale poprawka trafiła prosto na głowę Łukasza Zwolińskiego. Mniej widoczny z napastników Pogoni wyprzedził Tamasa Kadara i z bliska wbił piłkę do siatki.
Po tej bramce Pogoń nieco się cofnęła, ale Lech nie miał już tak dobrych okazji bramkowych jak przed przerwą. Niewiele dały kolejne zmiany Urbana, Lech był bezradny tak w atakach środkiem, jak i skrzydłami. Gdy już miał jakąś szansę, na miejscu był Słowik, który chyba na dłużej wyrzuci z bramki "Portowców" Dawida Kudłę. W ostatnich minutach poznaniacy postawili wszystko na jedną kartę, ale losów spotkania nie odwrócili. Można już właściwie powiedzieć, że jedyna droga Lecha do Europy będzie wiodła przez Puchar Polski. Pogoń wciąż liczy się w walce o ten cel w Ekstraklasie, ale zapewne tak ona, jak i Zagłębie Lubin, Cracovia czy Lechia Gdańsk będzie w poniedziałek 2 maja ściskała kciuki za Legię. Jeśli trofeum wywalczy klub z Warszawy, do Ligi Europy zakwalifikuje się także czwarty zespół w końcowej tabeli Ekstraklasy.
Andrzej Grupa
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1-0 (0-0)
Bramka: 1-0 Zwoliński (59.)
Żółta kartka - Pogoń Szczecin: Rafał Murawski, Adam Frączczak, Jakub Czerwiński. Lech Poznań: Tamas Kadar, Kebba Ceesay, Szymon Pawłowski.
Pogoń: Słowik - Frączczak, Rudol, Czerwiński, Lewandowski - Nunes (83. Listowski), Murawski, Matras, Akahoshi - Zwoliński, Dwaliszwili (90.+1 Kort).
Lech: Burić - Ceesay, Wilusz, Kadar, Volkov - Lovrencsics (46. Bille), Trałka, Linetty (75. Tetteh), Gajos, Pawłowski - Kownacki (64. Jevtić).
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 7754.