Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pogoń - Lech. Jan Urban wie, że pętla na szyi się zaciska

Lech Poznań wygrał jedno z sześciu ostatnich spotkań, Pogoń Szczecin nie wygrała żadnego z... dziesięciu. Kto w sobotę przegra w Szczecinie, raczej odpadnie już z walki o awans do europejskich pucharów poprzez ligę. Trenerowi Lecha brakuje zdrowego i gotowego do gry Marcina Robaka. "Namawiam skurczybyka, by zagrał choć połóweczkę w drużynie rezerw" - powiedział Jan Urban.

Pogoń - Lech. Jan Urban przed meczem/Andrzej Grupa/INTERIA.PL

Początek spotkania Pogoni z Lechem - w sobotę o godz. 20.30.

Lechowi pozostaje jeszcze finał Pucharu Polski, w którym zmierzy się z Legią. Jeśli wygra, wystąpi w eliminacjach Ligi Europy, a to też sprawi, że poprzez występy w Ekstraklasie do pucharów awansują tylko trzy zespoły. Pogoń musi zacząć wygrywać, by nie stracić tej szansy. Problem w tym, że "Portowcy" po raz ostatni triumfowali w połowie lutego, jedenaście kolejek temu. W przypadku Lecha sytuacja jest tylko trochę lepsza.

- Wiem, że ta pętla na szyi się zaciska, doskonale to wiem. Wszyscy byli wkurzeni po meczu z Piastem, a w kolejnych dniach jeszcze bardziej. Wiemy, co się stało, musimy szukać punktów gdzieś indziej. Każda kolejka będzie coraz bardziej wyjaśniała sytuację w tabeli - mówi trener Lecha Jan Urban.

Pogoni, mimo jej długiej serii spotkań bez zwycięstwa i problemów kadrowych w defensywie, Lech nie zamierza lekceważyć. Urban musi jednak myśleć o zmianach w składzie, bo po prostu jego piłkarze nie wytrzymują gry co trzy, cztery dni.

- W budżetach drużyn naszej ligi są różnice, ale w poziomie sportowym już niekoniecznie. Często wiele zależy od dyspozycji drużyny w danym momencie, wtedy słabszy może wygrać z silniejszym. W naszym przypadku o żadnym lekceważeniu nie ma mowy - zapowiada Urban.

Trener Lecha Poznań Jan Urban/Jakub Kaczmarczyk/PAP

- Na mecz z Piastem nie robiliśmy zmian, bo wiedzieliśmy, jak ważne to spotkanie. Gdybyśmy wygrali, do Szczecina jechalibyśmy w innych nastrojach. Rotacje muszą jednak być, bo za chwilę czeka nas Lechia i finał Pucharu Polski, a  nie chcę sytuacji, do jakiej doszło w drugiej połowie we wtorek. Było wtedy widać, że mecz z Legią kosztował nas bardzo dużo, a później mogłem się przekonać, że to samo stało się z Legią i tych sił też jej piłkarzom brakuje - dodaje.

Do Szczecina Lech pojechał bez zawieszonego za żółte kartki Paulusa Arajuuriego, a także Marcina Robaka i Sisiego. Jest za to w kadrze zdrowy Gergo Lovrencsics. W meczu z Pogonią Lech musi ograniczyć poczynania swojego byłego kapitana Rafała Murawskiego, który nie dość, że rozdziela piłki i strzela gole, to jeszcze zatrzymuje sporo akcji rywali.

- Nie trzeba długo analizować gry Pogoni, by wiedzieć, że to pierwszoplanowa postać. Gdy gra razem z Matrasem, to tworzą zaporę trudną do przejścia. Teraz Matras ma podobno jakieś problemy, zobaczymy też, jak Rafał wytrzyma trzeci mecz  z rzędu. Mamy w tej strefie zawodników, którzy są w stanie go zatrzymać. Mam tylko nadzieję, że po tym spotkaniu nie będziemy wspominali, że część zawodników nie zregenerowała się po Piaście - mówił Urban.

Czy w tym sezonie Lech zagra jeszcze dwójką napastników, tak jak robi to choćby Legia Warszawa? Urban zapewnia, że rozważa taką opcję, ale raczej nie dojdzie do tego w sobotę w Szczecinie. - Jeżeli będę miał do dyspozycji Nickiego Bille, Kownasia i Marcina Robaka, to tak. Zależy też, czym mogę dysponować w danym momencie w środku pola - twierdzi Urban.

W tej układance brakuje zdrowego i gotowego do gry Marcina Robaka, który od kilku tygodni normalnie trenuje z zespołem. To w końcu były król strzelców ligi - na dodatek w barwach Pogoni. - Namawiam skurczybyka, by zagrał choć połóweczkę w drużynie rezerw, drążę ten temat - uśmiecha się Urban, który liczy, że 33-letni napastnik pomoże jeszcze jego zespołowi w końcówce sezonu.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem