Partner merytoryczny: Eleven Sports

PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa – Piast Gliwice 1-2 w 26. kolejce

Legia Warszawa przegrała z Piastem Gliwice 1-2 w meczu 26. kolejki PKO Ekstraklasy. Gospodarze od 10. minuty grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Jose Kante. Zdołali objąć prowadzenie, ale wobec naporu rywala okazali się bezradni.

Artur Jędrzejczyk w meczu z Lechią Gdańsk
Artur Jędrzejczyk w meczu z Lechią Gdańsk/Adam Warżawa/PAP
Piotr Stokowiec po meczu Lechia - Legia. Wideo/Maciej Słomiński/INTERIA.TV

Kto miał to zrobić, jak nie mistrz Polski? Piast Gliwice ograł na Łazienkowskiej Legię w niezwykle dramatycznym meczu. Już w 10. minucie czerwoną kartką ukarany został napastnik Legii Jose Kante. Mimo to osłabiona Legia objęła prowadzenie. Gole dla Piasta strzelili Jorge Felix i Gerard Badia.

Piast ma ostatnio patent na Legię. W tym sezonie ograł ją w Gliwicach 2-0. W ubiegłym roku zwycięstwo na Łazienkowskiej 1-0 było milowym krokiem w drodze do pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski. Nie wiadomo, co oznacza niedzielne zwycięstwo zespołu Waldemara Fornalika. O obronę tytułu będzie trudno, ale walka o podium staje się coraz bardziej realna.

Spotkanie ułożyło się po myśli Piasta i nie było to wcale jego zasługą. W 7. minucie na środku boiska Jose Kante brutalnie sfaulował Sebastiana Milewskiego. Wyprostowaną nogą zaatakował kolano pomocnika Piasta. Nieważne jakie były intencje. Wyglądało to koszmarnie. Poszkodowany długo zwijał się z bólu. Potrzebował interwencji sztabu medycznego. Mogło się skończyć groźną kontuzją.

Sędzia Jarosław Przybył bez wahania pokazał Gwinejczykowi żółtą kartkę. Po chwili otrzymał sygnał, żeby przyjrzeć się sytuacji bardziej wnikliwie. Po obejrzeniu faulu na monitorze wyrzucił legionistę z boiska. Słusznie. Na deser dorzucił jeszcze żółtą kartkę pieklącemu się przy linii bocznej trenerowi gospodarzy.

W tak trudnej sytuacji Legia dawno się nie znalazła. 10. minuta i trzeba grać bez napastnika. Jakby tego było mało, w poprzednim spotkaniu - w Gdańsku z Lechią - kontuzji doznał Tomasz Pekhart. Czech nawet nie znalazł się na ławce rezerwowych.

Mimo to Legia zareagowała tak, jakby nic złego się nie stało, bez paniki, z myślą o tym, że jest faworytem i gra u siebie. Przez kilka minut pressingiem i determinacją gospodarze zmusili rywali do rozpaczliwej obrony. Piłkarze Piasta byli bezradni. Hurtowo popełniali błędy. Jeden z nich wykorzystał Domagoj Antolić. W 13. minucie grająca w dziesiątkę Legia objęła prowadzenie. Zaskakujące, jeśli weźmie się pod uwagę okoliczności.

Goście zatrzymali ten napór, uspokoili grę, ale odrabianie strat przychodziło im opornie. Piast długo nie był w stanie poradzić sobie ze szczelną obroną Legii. Co więcej, to gospodarze atakowali. Gdyby Gwilia był precyzyjny i z pięciu metrów strzelił w stronę bramki, a nie w trybuny, mistrz Polski mógłby już się nie podnieść.

Gliwiczanie stopniowo budowali przewagę. W 36. minucie rzut rożny wykonywał Tom Hateley. Jorge Felix wyskoczył ponad obrońców Legii i po strzale głową pokonał Radosława Majeckiego. Chwilę później bliski kolejnej bramki był Piotr Parzyszek. Minimalnie chybił. Piast uwierzył, że może w Warszawie wygrać.

Z takim nastawieniem piłkarze Waldemara Fornalika wyszli na drugą połowę. Wiedzieli, czego chcą. Już jedna z pierwszych akcji gości przyniosła im powodzenie. W 52. minucie Gerard Badia wbiegł w pole karne i strzelił obok wychodzącego z bramki Majeckiego. Legia przegrywała na Łazienkowskiej i grała w dziesiątkę bez nominalnego napastnika.Mimo to wynik nie był rozstrzygnięty. A mecz nie był jednostronny. Z jednej strony piłka po uderzeniu z bliska Jorge Feliksa trafiła w poprzeczkę, by parę chwil później Frantiszek Plach koniuszkami palców wybił piłkę poza boisko zagraną przez Antolicia. W 83. minucie obok bramki gości strzelił Paweł Wszołek. Dochodziło również do wielu napięć. Piłkarze walczyli nogami, ale i rękami. Sędzia miał sporo pracy. Dużo było fauli i przerw w grze.

Legia została pokonana po raz pierwszy w tej rundzie. Przegrała pierwszy mecz na własnym stadionie od października ubiegłego roku. Piast przerwał jej serię ośmiu kolejnych zwycięstw na własnym stadionie. W tabeli sytuacja warszawian niewiele się pogorszyła. Stołeczny klub ma osiem punktów przewagi, ale już nad Piastem, a nie Cracovią. A dwa kolejne mecze rozegra na wyjeździe z przeciwnikami, którzy mają coś do udowodnienia - najpierw z Lechem Poznań, a potem z Wisłą Kraków.

Olgierd Kwiatkowski z Warszawy

Legia Warszawa - Piast Gliwice 1-2 (1-1)

Bramki: 1-0 - Antolić (13.), 1-1 - Felix (36.), 1-2 - Badia (52.).

Legia: Radosław Majecki - Marko Vesović (90. Arvydas Novikovas), Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Michał Karbownik - Paweł Wszołek, Domagoj Antolić, Walerian Gwilia (54. Mateusz Cholewiak), Andre Martins, Luquinhas (77. Maciej Rosołek)- Jose Kante.

Piast: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Jakub Czerwiński, Urus Korun, Mikkel Kirkeskov - Sebastian Milewski, Thomas Hateley, Jorge Felix, Gerard Badia (72. Patryk Tuszyński), Patryk Sokołowski (86. Kristopher Vida) - Piotr Parzyszek (78. Tomas Huk).

Czerwona kartka: Kante (10. minuta).

Żółte kartki: Gwilia, Wszołek - Kirkeskov, Sokołowski.

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 23 120.

Po tym strzale Jorge Felixa piłka trafiła w poprzeczkę/Piotr Nowak/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem