Partner merytoryczny: Eleven Sports

PKO Ekstraklasa. Kiedy Podolski zagra w Górniku Zabrze? "Nie przeszkodzimy mu w realizacji marzeń”

O grze Łukasza Podolskiego w Górniku Zabrze mówi się od kilku lat. Mistrz świata z 2014 roku wciąż deklaruje, że chce zakończyć karierę na Roosevelta, ale na razie ciężko mu się ruszyć z raju, w którym gra w piłkę.

Łukasz Podolski: Chciałbym być dla Górnika tym, czym Błaszczykowski dla Wisły. Wideo/INTERIA.TV

Dwa metry od nas po specjalnym wybiegu spacerowały napuszone pawie. Łukaszowi Podolskiemu, którego odwiedziliśmy miesiąc temu w słonecznej Antalyi, było jednak daleko do nich. W jego zachowaniu nie dało się dostrzec dumy mistrza świata (ma zresztą trzy medale z mundialów), wicemistrza Europy (kolejne trzy krążki) i 130-krotnego reprezentanta Niemiec. Gdy kolejni kelnerzy prosili go o pamiątkowe zdjęcia, za każdym razem zgadzał się bez wahania. Dwie godziny później ci sami kelnerzy w rewanżu nie pozwolili mu zapłacić rachunku.

Podolski żyje i gra w piłkę w turystycznym raju, bo obecnie jest piłkarzem Antalyasporu. - Jest tylko jedno życie i ja zamierzam z niego korzystać - mówił w rozmowie z kanałem "Po Gwizdku" i być może w tym właśnie zdaniu zawarł odpowiedź na pytanie dlaczego wciąż nie zagrał w Górniku Zabrze.  

Śląska telenowela

To jedna z najdłuższych telenowel ekstraklasowej piłki, bo po raz pierwszy Podolski zadeklarował, że chciałby zagrać dla Górnika - któremu kibicuje - w 2008 roku. Następnie wielokrotnie powtarzał tamte słowa, a na Euro 2016, tuż przed meczem z Polską, zapowiedział wprost, że swój plan chce zrealizować za "cztery, może pięć lat". Najbliżej związania się z klubem z Zabrza był w listopadzie 2019 roku, podczas zimowego okna transferowego. Wtedy kończył się jego kontrakt z japońskim Vissel Kobe. Negocjacje były rozpoczęte, ale 35-latek ostatecznie wybrał płacący znacznie więcej Antalyaspor, którego zawodnikiem jest zresztą do teraz. - Jeszcze nigdy nie było bardzo blisko tego, bym faktycznie w Górniku zagrał - przyznał we wspomnianej rozmowie z "Po Gwizdku" piłkarz. 

- Nie chciałbym na ten temat mówić zbyt wiele... - krzywi się na początku rozmowy z Interią prezes Górnika Dariusz Czernik. Ale po chwili dodaje: - Łukasz żyje Górnikiem, jest z nami w kontakcie. Po meczu z Wartą wysłał mi nawet gratulacje i fotkę telewizora na którym nas ogląda. To pokazuje, że szczerze cieszy się z naszych sukcesów. Ale nie wiemy dziś, jak to wszystko się skończy. Negocjacje z Łukaszem wykraczają poza klasyczne rozmowy transferowe. Kluczowe jest jego zdanie. My je uszanujemy i powiem tak: na pewno nie przeszkodzimy mu w realizacji jego marzeń.

Wszystko wokół Podolskiego

Sam Podolski z uporem maniaka powtarza, że transfer wciąż jest możliwy. Mówi, że chce być dla Górnika kimś takim, jak Jakub Błaszczykowski dla Wisły Kraków. W trakcie naszego spotkania kilkukrotnie podkreśla, że zabrzanie muszą być na niego przygotowani nie tylko pod względem finansowym, ale także sportowym i marketingowym. Wokół Podolskiego miałoby kręcić się wszystko: w sklepiku klubowym miałyby królować koszulki z jego nazwiskiem, a sponsorzy mieliby mieć okazję zareklamowania produktów twarzą Łukasza, jeśli tylko dorzuciliby się do klubowego budżetu.

- Wszystko musi pasować, ma być przygotowane. Chcę pomóc Górnikowi, miastu Zabrze, regionowi. Pomóc na boisku, ale także poza nim. Chcę być centralną postacią tego klubu (...) Pomagam w Antalyi, w Japonii też. Szatnię tam zmieniłem, stadion. Mieliśmy spotkanie, gdzie pytano mnie, jak widzę szatnię, co można zmienić, jak prowadzić Instagram - wyjaśniał swą filozofię 35-latek.

- Informację o takim transferze podałyby agencje prasowe na całym świecie. Ale muszę być szczery. W rzeczywistości covidowej, w której się znajdujemy, to drugorzędna sprawa. Taki transfer byłby gratką dla kibiców, ale przecież nie wiemy, kiedy oni wrócą na trybuny. Może uda się już w marcu, a może latem? Dlatego skupiamy się na tym, co dziś - tłumaczy natomiast prezes Górnika.

A co z formą piłkarską?

Z komentarzy, które pojawiły się pod wywiadem, często bił lekceważący ton odnoszący się przede wszystkim do wieku i poziomu sportowego piłkarza. Urodzony w 1985 roku "Poldi" mówi przecież o tym, że Antalyaspor chce przedłużyć z nim kontrakt. Gdyby w Turcji pograł kolejny rok, do Zabrza trafiłby jako... 37-latek. Czy byłby wtedy w odpowiedniej formie? On sam uważa, że tak.

A jakie są fakty? W tym sezonie Podolski zdążył rozegrać w Süper Lig sześć meczów, w których zdobył jednego gola. W czterech pierwszych spotkaniach wchodził na boisko z ławki rezerwowych, ale w dwóch kolejnych nie tylko zagrał od początku, ale był także kapitanem zespołu. Jego drużyna w tabeli ligi tureckiej zajmuje aktualnie niezłe 10 miejsce.

- Powrót Błaszczykowskiego pokazuje, że piłkarze w dojrzałym wieku, którzy osiągnęli na zachodzie sukces, radzą sobie w Ekstraklasie. A Łukasz to zawodnik o wielkiej klasie. Z całym szacunkiem dla naszej ligi, ale myślę, że gdyby w niej w końcu zagrał, spokojnie by sobie poradził - dodaje na koniec Dariusz Czernik.

Sebastian Staszewski, Interia

Lukas Podolski/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem