Partner merytoryczny: Eleven Sports

PKO BP Ekstraklasa. Wisła - Lech. Trzy gole na Reymonta, symboliczny gest Jakuba Błaszczykowskiego!

Udał się powrót po latach trenera Macieja Skorży na stadion przy ul. Reymonta w Krakowie. Lech Poznań ograł Wisłę 2-1. Jedyną bramkę dla krakowian zdobył kapitan Jakub Błaszczykowski, który po golu zaprezentował wymowną "cieszynkę", wiele mówiącą o przyszłości Petera Hyballi w tym klubie.

Lech Poznań. Trener Maciej Skorża przed meczem z Wisłą Kraków. Wideo /INTERIA.TV/INTERIA.TV

Starcie w Krakowie miało na pewno wyjątkowy smak dla Macieja Skorży. Szkoleniowiec Lecha prowadził wszak "Białą Gwiazdę" przed ponad dekadą i odnosił z nią sukcesy, zdobywając m.in. dwukrotnie mistrzostwo Polski.

Poznaniacy nie mogli sobie wyobrazić lepszego początku tego starcia. Już w 13. minucie objęli prowadzenie, po tym jak dobrze z rzutu rożnego piłkę wrzucił Nika Kwekweskiri. Jeśli ktoś myślał, że wiślacy rzucą się do przodu, by spróbować od razu powalczyć o odrobienie strat, srogo się rozczarował. To podopieczni Skorży przeprowadzali kolejne ataki. Po lewej stronie nadspodziewanie łatwo rozpędzał się Tymoteusz Puchacz, w środku pola mnóstwo miejsca miał Dani Ramirez.

W 25. minucie ciekawą prostopadłą piłkę do Ishaka posłał właśnie Ramirez. Niestety, konsekwencją sprintu do tej piłki był uraz mięśniowy napastnika Lecha. Po chwili okazało się, że bohater tego spotkania - przynajmniej na tamten moment - musi zejść z placu gry. W jego miejsce na boisku pojawił się Johannsson.

W co grała Wisła?

W 30. minucie Lech przechwycił piłkę po akcji Stefana Savicia i wyszedł z groźną kontrą pięciu na pięciu. Ostatecznie jednak strzał Kwekweskiriego z dystansu nie trafił w bramkę Mateusza Lisa. Poznaniacy mogli spokojnie rozegrać lepiej ten kontratak. Znacznie groźniejszy był strzał Daniego Ramireza, który nastąpił chwilę później. Dobrze interweniował jednak Lis, który głośno i energicznie pobudził potem kolegów do zachowania większej koncentracji.

Lech ani na moment nie zwalniał. Po kolejnej akcji do piłki tuż przed bramką mógł dojść Kwekweskiri, ale w ostatniej chwili uprzedził go Souleymane Kone. "Kolejorz" w najlepsze korzystał z tego, że Wisła zostawiała mu w środku pola masę miejsca, dosłownie autostradę do bramki. Zagubiony był Stefan Savić, który od pewnego czasu musi brać na siebie sporo obowiązków defensywnych, a przez to bardzo brakuje go z przodu. Żadnego wsparcia w efekcie nie ma osamotniony Felicio Brown Forbes.

Po zmianie stron, Lech od razu pokazał, że ma apetyt na kolejne bramki. Piłkę w polu karnym Wisły wyłożył kolegom Jakub Kamiński, a uderzać próbował Kwekweskiri. Jego strzał zablokował jednak Michał Frydrych.

Aktywny Kamiński próbował ciekawie rozprowadzić też kolejną akcję przed "szesnastką" Wisły, ale ostatecznie strzał Ramireza był zbyt słaby, aby zaskoczyć Lisa.

Riposta Błaszczykowskiego tylko honorowa

W 61. minucie boisko opuścił właśnie Hiszpan, a w jego miejsce pojawił się na nim Pedro Tiba. I zaliczył pod Wawelem - nomen omen - wejście smoka. Po wrzutce Jana Sykory z prawej strony, Portugalczyk oszukał Serafina Szotę i zdobył z bliska drugą bramkę dla Lecha.

O grze Wisły w tym spotkaniu trudno było napisać cokolwiek pozytywnego, przynajmniej do 75 minuty. Krakowianie byli rozbici, zdezorganizowani taktycznie i wyglądali na mało zmotywowanych. Czasem próbowali indywidualnych zrywów, jak w 69. minucie, gdy strzał z dystansu oddał Georgij Żukow. Wszystko to było jednak mało przekonujące.

A jednak coś pozytywnego dla Wisły jeszcze się w tym meczu wydarzyło. Kluczem do tego był fakt, że Peter Hyballa tym razem jednak wpuścił na plac gry Jakuba Błaszczykowskiego nie w samej końcówce meczu, tylko w 73. minucie. Po faulu na Stefanie Saviciu do rzutu wolnego podszedł właśnie kapitan Wisły. I z ponad 20 metrów zdobył gola strzałem po ziemi. A później nastąpiła symboliczna "cieszynka" byłego reprezentanta Polski. Błaszczykowski ostentacyjnie minął stojącego przy linii Hyballę i pobiegł cieszyć się w kierunku jego asystenta Kazimierza Kmiecika, z którym Niemiec wszedł w konflikt.

Swoje pożegnanie ze stadionem przy ul. Reymonta w tym spotkaniu miał były podopieczny Macieja Skorży, czyli Rafał Boguski. Kiedy pojawił się na boisku, Błaszczykowski przekazał mu symbolicznie opaskę kapitańską. 37-letni pomocnik związany z Wisłą był niemal przez całą karierę, a opuści ją po tym sezonie.  

Wisła Kraków - Lech Poznań 1-2 (0-1)

0-1 Ishak 13.

0-2 Tiba 62.

1-2 Błaszczykowski 78.

Żółte kartki: Brown Forbes - Kwekweskiri, Czerwiński, Milić, Karlstroem.

Wisła Kraków: Mateusz Lis - Serafin Szota, Souleymane Kone, Michal Frydrych, - Konrad Gruszkowski (87. Dawid Szot), Georgij Żukow, Stefan Savić, Piotr Starzyński - Yaw Yeboah (87. Aleksander Buska), Felicio Brown Forbes (72. Jakub Błaszczykowski), Żan Medved (80. Rafał Boguski).

Lech Poznań: Mickey van der Hart - Alan Czerwiński (60. Michał Skoraś), Bartosz Salamon, Antonio Milic, Tymoteusz Puchacz - Jesper Karlstroem, Nika Kwekweskiri (90. Filip Marchwiński) - Jan Sykora (90. Norbert Pacławski), Dani Ramirez (60. Pedro Tiba), Jakub Kamiński - Mikael Ishak (28. Aron Johannsson).

Sędziował: Sebastian Jarzębak.

Radość Jakuba Błaszczykowskiego po strzeleniu gola, a po chwili symboliczny gest/ Łukasz Gągulski/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem