Piłkarze Radomiaka wygrali na imieniny swojego trenera
Legia Warszawa stałą się „chłopcem do bicia” nawet dla beniaminka. Radomiak Radom w stolicy odniósł najwyższą swoją wyjazdowa wygraną w historii występów w Ekstraklasie. Po raz pierwszy strzelił też na wyjeździe aż trzy gole. Po meczu cały stadion gratulował gościom i świętował z nim wygraną. „Żyleta” skandowała też imię Dariusza Banasika, trenera Radomiaka, który przez 12 lat prowadził w Legii zespoły młodzieżowe i rezerwy.
- Jesteśmy naprawdę bardzo zadowoleni, szczególnie z końcowego rezultatu. Plany na mecz były inne, chcieliśmy wejść w niego odważnie. Przerwa wybiła nas rytmu i Legia nas mocno zdominowała w pierwszej połowie, choć nie miała groźnych sytuacji. Jak strzelamy bramkę jako pierwsi to statystycznie wygrywamy i myślałem, że to się dobrze ułoży. Druga połowa zdecydowanie lepsza, kolejne dwie bramki i nie było zagrożenia pod naszą bramką. To był fenomenalny dla nas rok, awans i wysokie miejsce w tabeli. Wspaniałe uczucie wrócić na Legię i spotkać się ze znajomymi i jeszcze wygrać. Fajne uczucie - powiedział Banasik.
Wygrana 3-0 przypadła w dniu imienin trenera Banasika.
- To chyba najwspanialsze "Dariusza" w moim życiu. Zawodnicy zrobili mi miłą niespodziankę. Atmosfera na trybunach też była wspaniała. Czuliśmy się, jak w domu. Kibice z "Żylety pierwszy raz skandowali moje nazwisko. Nie wiem czy zasłużyłem, ale usłyszeć coś takiego, to wielka sprawa. Dziękuję kibicom - powiedział Banasik, którego zespół kończy rok na czwartym miejscu w tabeli.
Teraz w lutym Radomiaka czekają aż trzy mecze u siebie.
- My na własnym stadionie nie przegrywamy. Więc nasza pozycja w tabeli może być jeszcze mocniejsza - zapowiedział szkoleniowiec Radomiaka.
Vuković: trzeba zmienić mental tej drużyny
Aleksandar Vuković po raz drugi poprowadził Legię w tym sezonie. Po udanym meczu z Zagłębiem Lubin, tym razem jego zespół zagrał fatalnie.
- Mecz do pierwszej bramki z naszej strony można było odbierać pozytywnie. Mieliśmy inicjatywę, kontrolowaliśmy, próbowaliśmy coś stworzyć z ataku pozycyjnego. Nie może być takich reakcji na straconą bramkę. Ten zespół tak reaguje z różnych przyczyn. Żeby to zmienić trzeba trochę czasu, żeby ta drużyna funkcjonowała inaczej pod względem mentalnym. Mamy problem z tym, żeby wrócić do gry. Rok się kończy, tak jak się kończy. Ostatni czas bardzo trudny dla całego klubu, kibiców, drużyny. Każdy się cieszy, że to jest koniec tego roku. Ja osobiści też, bo wiem, że tę drużyne stać na dużo, dużo więcej i tak będzie po nowym roku - zapowiedział trener Legii.
- Potrzebujemy jakości, piłkarzy, którzy podźwigną pod względem mentalnym występy w Legii. Na kilku pozycjach brakuje nam jakości. Dostałem drużynę "leżącą na podłodze" i musiałem ją szybko podnieść. Potem straciliśmy Pekharta i Ribeiro. Wielu piłkarzy z jakością jest poza składem. Bak drużyny jest pusty. Fizyczność naszej drużyny musi być czym poziomie - powiedział Vuković.
asz