Partner merytoryczny: Eleven Sports

Piłkarz Górnika ostro: Nie było nas na boisku

Po niezwykle ważnej wygranej z Legią Warszawa 3-2 sytuacja jedenastki z Zabrza w ligowej tabeli uległa znacznej poprawie. Po 15 ligowych kolejkach Górnik ma na swoim koncie 18 punktów i traci ledwie trzy "oczka" do szóstego w tabeli Śląska Wrocław. W Zabrzu po wygranej z mistrzem Polski nie popadają jednak w hurraoptymizm. Mówi o tym doświadczony obrońca Rafał Janicki.

Rafał Janicki (Górnik Zabrze) po wygranej z Legią Warszawa: Nie było nas na boisku. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV

"Górnicy" świetnie zaczęli mecz z legionistami, bo w ciągu kilkudziesięciu sekund dwa razy pokonali Cezarego Misztę. Potem jednak, już po raz kolejny w tym sezonie, przytrafił im się niezrozumiały moment przestoju. Tak było choćby w meczu z Cracovią w 7. kolejce Ekstraklasy, gdzie do przerwy prowadzili dwiema bramkami, żeby w samej końcówce dać się zaskoczyć Matejowi Rodinowi.

Tamten mecz pod Wawelem zakończył się remisem 2-2. Potem sytuacja powtórzyła się w wyjazdowym meczu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Zabrzanie prowadzili tam na początku drugiej połowy po trafieniu Rafała Janickiego, mieli wszystko pod kontrolą, żeby w ciągu kilku minut wszystko zaprzepaścić i przegrać 1-3. Z Legią o mało co też wszystko nie skończyło się taką ligową katastrofą, bo mimo prowadzenia 2-0 mistrz Polski na początku drugiej części wszystko odwrócił, zdobywając dwie bramki, a dodatkowo trafienie Mahira Emreligo nie zostało uznane. Dla "Górników" wszystko ostatecznie skończyło się happy endem, bo w ostatnich sekundach gola na wagę trzech punktów zdobył młodzieżowiec Krzysztof Kubica. 

Górnik Zabrze - Legia Warszawa. Rafał Janicki o wygranej z mistrzem Polski

Po meczu Rafał Janicki, pytany przez nas czy ta wygrana z mistrzem Polski poniesie "Górników" w końcowych meczach tego roku mówił: - Mam nadzieję, że tak będzie, ale my też musimy się skupić na tym co było negatywne w naszej grze. Jasne, fajnie że kibice byli i tak nas wspierali, jest euforia, ale my jako zespół mamy dużo do poprawy. Już bardziej myślę o tym co było złe niż dobre. Nasz przestój dwudziestominutowy, kiedy Legia pokazała, że mimo pozycji jaką ma w lidze, to ma piłkarzy przez duże "P" i ten fragment pokazał nam, że jak nie jesteśmy skoncentrowani, nie podchodzimy do obowiązków należycie, to strzelili nam faktycznie trzy bramki.

- W tym czasie nie było nas na boisku. Gdzieś potem trochę szczęścia sprawiło, że jednak zadaliśmy to decydujące trafienie. Tak, że w tym wszystkim jest optymizm, ale też trzeba pamiętać o tym, że kolejny raz się zdarza, że jedną albo drugą połowę gramy super, a kolejną już nie. Nie ma tej ciągłości, są przestoje i nad tym na pewno trzeba pracować - podkreśla doświadczony zawodnik. Nic dodać nic ująć do słów piłkarza, który na boiskach Ekstraklasy ma rozegranych już blisko 300 gier.

Dla drużyny prowadzonej przez Jana Urbana niedzielna wygrana była pierwszą od 2 października, kiedy to również u siebie, na Stadionie im. Ernesta Pohla pokonali Wisłę Płock 4-2. Z kolei legioniści śrubują swój fatalny rekord, przegrywając już siódme ligowe starcie z rzędu...

Kolejnym przeciwnikiem Górnika z Zabrza będzie ten z Łęcznej w sobotę na wyjeździe. Jeśli i tam zespół trenera Urbana zwycięży, to faktycznie będzie miał w miarę spokojną końcówkę roku. Czy tak jednak będzie okaże się za kilka dni.

Michał Zichlarz, Zabrze

Bitwa Górnika z Legią w Zabrzu/Andrzej Grygiel/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem