Partner merytoryczny: Eleven Sports

Piast Gliwice. ​Przedłużą umowę z Badią, choć chciała go ściągnąć... teściowa

Jedenastkę z Gliwic trudno wyobrazić sobie bez Gerarda Badii. Katalończyk w Piaście - z powodzeniem - gra od ponad sześciu lat. Wiele wskazuje na to, że na tym się nie skończy i doświadczony pomocnik dalej będzie występował w klubie z Górnego Śląska, który od dwóch lat rozdaje karty w Ekstraklasie.

Piast Gliwice. Gerard Badia: Mam ofertę od teściowej. Wideo/INTERIA.TV

30-letni obecnie piłkarz trafił do Gliwic zimą 2014 roku, kiedy trenerem Piasta był jeszcze Marcin Brosz. Przeszedł z klubem długą drogą. Cieszył się z wicemistrzostwa Polski w 2016 roku i z historycznego mistrzostwa w poprzednich rozgrywkach. 

Teraz drużyna, prowadzona przez Waldemara Fornalika, też ma szansę na eksponowana miejsce. Po 26 ligowych kolejkach zajmuje przecież drugą pozycję w ligowej tabeli, za Legią Warszawa, którą - przed przerwą z powodu pandemii koronawirusa - ograła w marcu przy Łazienkowskiej 2-1. Do siatki w tym meczu, jak zawsze w Warszawie i w ważnym spotkaniu, trafił właśnie popularny i uwielbiany przez kibiców w Gliwicach "Badii". 

Rok temu jego gol dał gliwiczanom wygraną w Warszawie 1-0, co w dużej mierze przyczyniło się później do mistrzowskiego tytułu.  

Poprzedni rok, również z powodu urazów, nie był dla niego jednak tak dobry, jak inne rozgrywki. W mistrzowskim sezonie wystąpił w 21 ligowych spotkaniach, w których zdobył dwa gole. Teraz jest znacznie lepiej, na koncie ma póki co 23 gry, cztery bramki i trzy asysty. 

Kontrakt Gerarda Badii zostanie automatycznie przedłużony, jeżeli zagra odpowiednią liczbę minut. Gra dobrze, gra regularnie - z tych 23 meczów, to 15 w podstawowym składzie - więc nie powinno być kłopotów z wypełnieniem kontraktowych zapisów. Jak mówi jednak piłkarz, jedną ofertę z domu, z Katalonii już otrzymał. Złożyła mu ją... teściowa! Prowadzi biznes z oponami i chce, żeby zięć z rodziną wrócił do domu na stałe i wszystko przejął. 

Na razie jednak lubiany przez wszystkich piłkarz śrubuje swoje wyniki w Ekstraklasie, gdzie dotąd rozegrał 172 spotkania. Daje mu to obecnie 24. miejsce na liście obcokrajowców z największą liczbą meczów w naszej Ekstraklasie. O jedno miejsce przed nim, ze 176 meczami na koncie jest Mauro Cantoro, przez wiele lat podpora Wisły Kraków. Wiosną w tym zestawieniu Katalończyk wyprzedził już Dicksona Choto z Zimbabwe, 167 gier, oraz Rosjanina Wadima Rogowskoja, 169 ekstraklasowych spotkań na koncie. 

Michał Zichlarz

Gerard Badia/Irek Dorożański/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem