Piast Gliwice - Legia Warszawa 2-1 w 5. kolejce Ekstraklasy
Świetny mecz na stadionie przy ulicy Okrzei! Piast Gliwice pokonał 2-1 (1-1) Legię Warszawa w trzecim, ostatnim sobotnim spotkaniu 5. kolejki Ekstraklasy. Dzięki wygranej, gliwiczanie awansowali na fotel lidera ligowej tabeli.
- Chcemy kontynuować naszą serię zwycięstw. Legia to nie Real czy Barcelona. To zespół do ogrania. Ze swojej strony zrobimy wszystko, żeby spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść - mówił Interii przed dzisiejszym spotkaniem lewy defensor Piasta Patrik Mraz.
Mecz nie rozpoczął się jednak dla gliwiczan najlepiej, bo już w pierwszej minucie doszło do zderzenia Heberta z Kamilem Vackiem. Czeski pomocnik przez długi czas dochodził do siebie i miał udział przy golu dla gości na początku spotkania. Stracił piłkę, którą przejął Guilherme i zagrał do Nemanji Nikolicia. W sytuacji sam na sam Węgier nie miał problemów z pokonaniem Jakuba Szmatuły. Dla Nikolicia było to już szóste trafienie w Ekstraklasie.
W 20. minucie napastnik Legii mógł zdobyć drugą bramkę. Wykorzystał zawahanie Szmatuły i przerzucił nad nim piłkę, którą w ostatniej chwili, tuż przed linią bramkową wybił Marcin Pietrowski.
Po okresie przewagi Legii inicjatywę w środku pola przejęli gospodarze. Na efekty nie trzeba było długo czekać, a w głównej roli wystąpił duet Patrik Mraz - Martin Neszpor. Ten pierwszy dokładnie dośrodkował z lewej strony, a Naszpor kapitalnie skierował piłkę do siatki.
W 35. minucie mogło być już 2-1 dla ofensywnie i z pomysłem grających gliwiczan. Na techniczny strzał zza pola karnego zdecydował się Sasa Żivec. Piłka zmierzała w okienko bramki strzeżonej przez Duszana Kuciaka. Ostatecznie wylądowała jednak na słupku. Dodajmy, że pierwszą część ekipa z Warszawy kończyła bez Ondreja Dudy. Słowak po dwóch kwadransach kuśtykając opuścił murawę, a zastąpił go Aleksandar Prijović.
Po przerwie na boisku znowu było ciekawie. W Legii najbardziej widoczny był Guilherme. Brazylijczyk kilka razy groźnie szarpnął na bramkę gospodarzy, ale piłkę po jego strzałach pewnie łapał golkiper Piasta. Szmatuła nie dał się też zaskoczyć po celnych uderzeniach rezerwowego Rafała Makowskiego czy Nikolicia, a w 79. minucie miał szczęście, kiedy to po zaskakującym strzale Michała Kucharczyka piłka o centymetry minęła cel.
Piast Gliwice - Legia Warszawa 2-1. Galeria
W końcówce to jednak gospodarze przejęli inicjatywę. W 83. minucie do zagranej głową przez Kornela Osyrę piłki nie zdołał doskoczyć Uros Korun. Kilkadziesiąt sekund później piłkarze z Gliwic mogli już jednak fetować. Gerard Badia kapitalnie wrzucił piłkę pod nogi Żivca, a ten uprzedził Jakuba Rzeźniczaka i z kilku metrów skierował piłkę do siatki.
Dzięki wygranej Piast po pięciu kolejkach jest sensacyjnym liderem. Dla gliwiczan dzisiejsza wygrana jest drugą w historii. Pierwszy raz z Legią wygrali w październiku 2014 3-1, kiedy to trzy gole zdobył Kamil Wilczek.
Michał Zichlarz z Gliwic
Piast Gliwice - Legia Warszawa 2-1 (1-1)
Bramki: Neszpor (27.), Żivec (85.) - Nikolić (8.).
Piast: Szmatuła - Osyra, Pietrowski, Hebert, Mraz - Szeliga, Murawski, Vacek (70. Badia), Żivec - Neszpor (83. Moskwik), Barisić (80. Korun).
Legia: Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski - Guilherme, Furman, Jodłowiec (69. Makowski), Duda (32. Prijović), Kucharczyk - Nikolić.
Żółte kartki: Murawski, Barisić - Nikolić . Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 7310.
Po meczu Piast - Legia (2-1) powiedzieli:
Henning Berg (trener Legii Warszawa): "Jestem oczywiście rozczarowany porażką. Mogliśmy dziś strzelić więcej goli niż jeden. Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, prowadziliśmy 1-0. Ale też Piast rozegrał bardzo dobre spotkanie, a my nie mieliśmy najlepszego dnia. Przy stanie 1-1 zawsze wszystko jest możliwe, każda drużyna może wygrać. Piast wspierany przez swoich kibiców stworzył okazję i to wystarczyło. Bez wątpienia musimy lepiej grać w obronie, bo strata dwóch bramek to za dużo".
Radoslav Latal (trener Piasta Gliwice): "Pierwsze 15 minut w naszym wykonaniu było okropne. Mieliśmy spore problemy na początku, straciliśmy gola, ale potem wyrównaliśmy. W drugiej połowie było widać u moich zawodników chęć do wygrania tego meczu. Walczyli o zdobycie kompletu punktów. Trzeba też przyznać, że mieliśmy trochę szczęścia. Myślę, że to był najlepszy mecz drużyny od kiedy jestem w Gliwicach".