Partner merytoryczny: Eleven Sports

Piast Gliwice: Gerard Badia: To jest nowy zespół. Potrzeba czasu

Piłkarze Piasta w fatalnym stylu rozpoczęli ligowe rozgrywki, przegrywając dwa pierwsze mecze tego sezonu, najpierw na wyjeździe z Śląskiem Wrocław 0-2, a w niedzielę z Pogonią Szczecin 0-1. Razem z Wartą Poznań są jedynym zespołem, który w rozgrywkach Ekstraklasy nie zdobył jeszcze gola. Jakby mało było tych problemów, to jeszcze dochodzi kolejny. W starciu z "Portowcami" urazu nabawił się Jakub Świerczok, który może pauzować nawet przez kilka tygodni.

Piast Gliwice. Patryk Lipski: Najważniejsze było, żebyśmy pierwsi strzelili. Wideo/INTERIA.TV

Ze szczecinianami u siebie drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika wcale nie musiała przegrać. - Wiadomo, chcieliśmy wygrać ten mecz. Nie udało się. Mieliśmy sytuacje, żeby rozstrzygnąć spotkanie z Pogonią na swoją korzyść, nie wykorzystaliśmy ich jednak, a rywal zdołał nam wbić bramkę. Walczymy jednak dalej - podkreśla Gerard Badia, kapitan gliwickiej jedenastki.  

Na szczęście humory wszystkim w Gliwicach poprawia wygrana z Dinamem Mińsk w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy 2-0. Teraz trzecia drużyna Ekstraklasy poprzedniego sezonu, może już sposobić się do starcia w kolejnej rundzie pucharowych rozgrywek, gdzie rywalem będzie austriacki klub TSV Hartberg. To spotkanie przy Okrzei już po reprezentacyjnej przerwie 17 września. To tylko jeden mecz, więc ekipa prowadzona przez Waldemara Fornalika ma spore szanse na awans do kolejnej fazy rozgrywek, tym bardziej, że czas zdaje się grać na korzyść Piasta, gdzie latem pojawiła się przecież duża liczba nowych graczy, ze wspomnianym Świerczokiem, Patrykiem Lipskim czy Michałem Żyro na czele.

- Piłka nożna to taki sport, że potrzeba czasu, kiedy nowi zawodnicy zaadaptują się w zespole. to proces. To jest nowy Piast, z dużą ilością nowych graczy, trzeba pracować i punktować. Trzeba też szukać pozytywów. Potrafimy stwarzać sytuacje, ale trzeba je wykorzystać. Przerwę w rozgrywkach wykorzystamy na zresetowanie się. Mamy dwa dni wolnego, są one potrzebne. Kilka dni temu wszyscy cieszyliśmy się po wygranej i awansu w europejskich pucharach. Po meczu z Pogonią jest z kolei smutek. Wracamy jednak do treningów, do pracy i wreszcie trzeba zacząć w lidze punktować, bo nasi kibice chcą oglądać zwycięstwa w naszym wykonaniu - podkreśla 30-letni Katalończyk w rozmowie z klubowymi mediami.     

Michał Zichlarz

Gerard Badia/INTERIA.PL
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem