Partner merytoryczny: Eleven Sports

Piast Gliwice. Fryderyk Cholewa: Występy tej drużyny oglądam z przyjemnością

- W grze Piasta Gliwice widać rękę Waldemara Fornalika. To fachman - komplementuje swego następcę Fryderyk Cholewa, jeden z dawnych szkoleniowców gliwickiej drużyny. Przed meczem z Wartą jest optymistą.

Cafe Futbol. Grosicki poza kadrą? "Sousa może go w ogóle nie dostrzec" (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

78-letni Fryderyk Cholewa to jedna z najbardziej dla Piasta zasłużonych postaci. Karierę rozpoczynał w Naprzodzie Lipiny gdzie grał m.in. z Antonim Piechniczkiem. W latach 1962-64 grał w Śląsku Wrocław, z którym wywalczył pierwszy historyczny awans do ekstraklasy. Do Piasta trafił w 1969 roku, grał w nim w III i II lidze. Potem był w wielu klubach trenerem, m.in. w sezonie 1986/87 prowadził Piasta w barażach o wejście do ekstraklasy, choć wtedy, z Bałtykiem Gdynia się nie udało. Ma oko do talentów. Pracował też z sukcesami w Carbo Gliwice: przez ponad dekadę doprowadził tę drużynę od B-klasy do III ligi. Spod jego ręki wyszli świetni wychowankowie, reprezentanci Polski - Waldemar Matysik albo Krzysztof Maciejewski.

Kiedy Piast został reaktywowany, był w sztabie, pracował w klubie społecznie. Wiele weekendów spędzał głównie na innych boiskach, przeglądając się potencjalnym talentom. Czuje się emocjonalnie związany z tym klubem, nadal mieszka w Gliwicach.

Paweł Czado, Interia: Jak się panu podoba Piast w tym sezonie?

Fryderyk Cholewa: - W tej chwili bardzo. Doceniam pracę trenera Waldemara Fornalika. Widać jego rękę, widać że jest fachmanem. Umiejętnie wprowadza do drużyny nowych, młodych piłkarzy i łączy z doświadczeniem starszych zawodników. Piast gra swoją piłkę. Nie jest to może taki futbol jaki prezentował Piast w sezonie mistrzowskim, wtedy grał naprawdę pięknie, ale i teraz ogląda się występy tej drużyny z przyjemnością. Jest w tym zespole rywalizacja, to bardzo ważne. Początek sezonu był nieudany, ale to przeszłość. Ta drużyna na pewno skończy sezon w pierwszej ósemce. Być może włączy się jeszcze do rywalizacji o europejskie puchary. Tytuł mistrzowski trafi chyba do Legii Warszawa, wydaje mi się, że obecnie jest poza zasięgiem innych. 

Jak może Piastowi pójść w poniedziałkowym meczu z Wartą Poznań? Jeśli nie przegra może pobić klubowy rekord: 11 spotkań z rzędu.

- Wie pan, nie mówię tego głośno, ale tym razem zrobię wyjątek: jestem optymistą. Wydaje mi się, że Piast tym razem wygra, Warta mu nie zagrozi. 

Który piłkarz dla Piasta jest według pana szczególnie ważny?

- Ogromną rolę spełnia Jakub Czerwiński, jest ważny na boisku jako piłkarz i lider. Robi co do niego należy. Wszystko w tym zespole jest poukładane. Świetnie w Gliwicach rozwinął się bramkarz Frantiszek Plach, dobrze funkcjonuje środek pola z doświadczonym Tomaszem Jodłowcem, który ciągle dużo daje drużynie. A na skrzydle może się rozpędzić ten młodziutki chłopak sprowadzony z Pruszkowa (Arkadiusz Pyrka, przyp. aut.). 

A napastnicy?

- Jakub Świerczok gra tak jak dzisiaj prezentują się zawodnicy w tej formacji, czyli egoistycznie. Jeśli chodzi o napastników Piasta mam sentyment jeszcze do Hiszpana Rubena Jurado (grał w Piaście w latach 2011-15, strzelił dla gliwickiej drużyny 30 goli w ekstraklasie - przyp. aut.). Podobała mi się jego gra. 

Waldemar Fornalik/East News/East News

Czy kiedy pracował pan w Piaście w B-klasie sądził, że dwie dekady później zdobędzie mistrzostwo?

- Oczywiście, że nie. Fakt, że nasz klub tak poszedł do przodu to zasługa ówczesnych działaczy z Marcinem Żemaitisem na czele. Bez przesady: wtedy w klubie panowała rodzinna atmosfera, znaliśmy się wszyscy. Dziś to już niemożliwe, piłka się zmieniła. Zawodnicy potrafią zmieniać klub co pół roku więc trudno mówić o zapuszczaniu korzeni. A mnie zawsze zależało, żeby piłkarze z klubem czyli więź. 

Pandemia przeszkadza panu w chodzeniu na mecze?

- Wie pan, niekoniecznie. Na meczach już się nie pojawiam. Kupiłem sobie dostęp do meczów ekstraklasy. Regularnie oglądam więc w telewizji i komentuję z przyjaciółmi.

Stadion Piasta Gliwice z lotu ptaka/Paweł Czado/INTERIA.PL
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem