Partner merytoryczny: Eleven Sports

Nowy właściciel Widzewa odkrywa karty. "Przeznaczyłem połowę majątku"

Tomasz Stamirowski został większościowym udziałowcem Widzewa. – Przez pięć lat zamierzam zainwestować 15 mln zł. To wielki klub, a nie warzywniak, klub, który ma ambicje i musi wrócić do krajowej elity. Wierzę, że dożyję kolejnego mistrzostwa – stwierdził Stamirowski.

Zbigniew Boniek: Nie zwolnię Paula Sousy. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV


W niedzielę Stowarzyszenie RTS Widzew, który do tej pory było jedynym udziałowcem spółki akcyjnej, której drużyna występuje w pierwszej lidze, zgodziła się na oddanie udziałów. Do notarialnego zawarcia transakcji doszło w środę, a w czwartek Stamirowski spotkał się z dziennikarzami.

Mówił m. in. o:

* kibicowaniu Widzewowi: - Jestem fanem drużyny od 40 lat. Na własne oczy widziałem jak zdobywała pierwsze mistrzostwo Polski, a także np. mecze z Liverpoolem. Jeśli chodzi o czasy reaktywacji (od 2015 roku) to od początku mam karnet i jestem współwłaścicielem loży. Przez ten czas opuściłem tylko jedno domowe spotkanie.

* decyzji, by przejąć Widzew: - Po poprzednim sezonie Stowarzyszenie doszło do wniosku, że trzeba szukać inwestora, bo pewna formułą się wyczerpała. Ten sezon tylko to potwierdził. Jako członek stowarzyszenia widziałem, jakie oferty spływają do klubu. Nie było wśród nich mitycznego inwestora, który byłby w stanie rozwiązać wszystkie problemy Widzewa. Poza tym nie widziałem tam ludzi emocjonalnie związanych z klubem. Narastało we mnie poczucie, że nie możemy utracić tożsamości. Uznałem, że mogę połowę majątku przeznaczyć na inwestycje w klub. Na podwyższenie kapitału przeznaczę 10 mln zł, a kolejne 5 mln zł, jako gwarancje sponsorskie. To lepsza oferta niż ta, którą w 2017 złożył Murapol. Deweloper zaproponował 14,5 mln zł, a ja 15 mln. Oczywiście nie zamierzam równać się z Murapolem, bo to wielka firma, a ja znam swoje ograniczenia. Konstrukcja umowy pozwala mi szukać kolejnego inwestora, ale przez 10 lat nie zamierzam sprzedać 60 procent akcji.

Komentujemy radiowo każdy mecz EURO!/interia/materiały promocyjne

* o ambicjach: - Chciałbym dożyć mistrzostwa. Trzeba jednak najpierw zrobić awans do ekstraklasy, a to może być długa droga. Jednym z filarów Widzewa musi być ambicja. To wielki klub, a nie warzywniak. Musimy wrócić do walki o najwyższe cele.

* o zakończonym sezonie: - Musimy przebudować styl zespołu. Niektóre mecze oglądało się bardzo trudno. Nie miałem poczucia, że idziemy na całość. Średnia bramek poniżej jednej to katastrofa. Chcę, by zespół grał szybko, agresywnie, z pasją i do końca. W końcu trzy bramki zdobyte w końcówce meczu z Legią w 1997 roku są jednym z naszych symboli.

* o zmianach w klubie: - Kładę duży nacisk na rozwój pionu sportowego. Presja czasu jest olbrzymia. Jest potrzeba zatrudnienie nowego szkoleniowca i nad tym pracujemy. Było siedmiu czy ośmiu kandydatów na to stanowisko i po analizie poprosiłem o możliwość uczestniczenia w spotkaniach z trzema z nich. Jesteśmy zaawansowani w rozmowach z jednym [Januszem Niedźwiedziem - przyp. red.], ale jeszcze nic nie przesądzam.  Będzie też dyrektor sportowy i nowy prezes. Piotr Szor złożył rezygnację i zaproponujemy mu nowe stanowisko. Najpoważniejszym kandydatem jest Mateusz Dróżdż. Potrzebujemy kogoś, kto spojrzy z zewnątrz na klub i poukłada sprawy wewnętrzne. Tak naprawdę to chciałbym, by wszyscy w klubie byli widzewiakami, ale brakuje nam kadr. Zależny nam na osobach, które identyfikują się z naszymi wartościami i chce budować Widzew.

* o procentach. Stamirowski przejmuje 79 proc. akcji, ale po każdym podniesieniu kapitału zakładowego (docelowo o wspomniane 10 mln zł), jego udziały się zwiększą, chyba że Stowarzyszenie, do którego teraz należy 21 proc, udziałów, też wykupi swoja część: - Mało kto pamiętał, dlaczego Stowarzyszenie upierało się, by zachować 21 proc. akcji. Dla mnie było ważne, by SRTS miał zagwarantowane najważniejsze prawa do znaku, herby, nazwy czy siedziby, niezależnie od liczy posiadanych udziałów i tak się stało. Spółka jest też non profit i to dla mnie jest nienaruszalne.

Tomasz Stamirowski, właściciel Widzewa/Andrzej Klemba/materiał zewnętrzny

AK

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem