Michniewicz: Chcę uwolnić umiejętności naszych piłkarzy
Bez Luquinhasa i bez Artura Boruca zagra w czwartek (18.45) Legia przeciwko Leicester City w Lidze Europy. Trener Czesław Michniewicz jest jednak optymistą i wierzy, że klasowy rywal wyzwoli w jego piłkarzach dodatkowe pokłady energii. - Musimy uwolnić potencjał, umiejętności, technikę naszych graczy - zapowiada trener mistrzów Polski.
Na konferencji Michniewicz często wracał do meczu Realu Madryt z Sheriffem Tiraspol (1-2) i to nie tylko dlatego, że rozmawiał po meczu z Jasurem Jakszibojewem, strzelcem pierwszego gola dla gości, wypożyczonym do zespołu mistrza Mołdawii.
- Mecz Realu z Sheriffem pokazał, że na boisku pieniądze nie grają, więc jesteśmy pełni optymizmu. Wiemy, że czeka nas piłkarskie święto, fantastyczny mecz ze świetnym zespołem, prowadzonym przez bardzo dobrego trenera i mającym wielu świetnych piłkarzy. Jeśli mamy podążać w kierunku Europy, być obecni co roku na co najmniej tym etapie, gdzie teraz jesteśmy, to musimy uczyć się gry z takimi zespołami. Po analizie drużyny Leicester widać od razu, jaka jest różnica pomiędzy grą na niższym poziomie, a tym najwyższym. Szybkość podejmowania decyzji, technika operowania piłką i tempo rozgrywania meczów przez Leicester jest imponujące - powiedział Michniewicz.
Legia - Leicester. Michniewicz przed meczem
Trener Legii obejrzał niezliczoną liczbę meczów Anglików i ma o nich jak najlepsze zdanie.
- Mamy bardzo dobrych piłkarzy w naszych realiach, a oni mają wybitnych. Musimy utrzymywać się przy piłce, to jest klucz do sukcesu. Leicester bardzo długo rozgrywa akcję, np. miał 68 proc. posiadania piłki w meczu z Burnley. Błędy, czy nonszalancja, to będzie nas kosztować dużo wysiłku, żeby tę piłkę odzyskać. Kacper Schmeichel w każdym meczu chce grać, więc przeciwko nam też pewnie wyjdzie. Duńczyk bardzo szybko wznawia każdą akcję, w ogóle oni jak odzyskają piłkę to od razu ruszają, więc nie możemy rozpamiętywać naszych akcji pod polem karnym przeciwnika, bo za chwilę oni będą pod nasz bramką. Musimy uwolnić potencjał, umiejętności, technikę naszych graczy, przeciwstawić to wszystko Anglikom. Ne możemy się szybko pozbywać piłki po naszych sytuacjach, bo za moment będzie gorąco pod naszą bramką - tłumaczy Michniewicz.
Bezwładna ręka Boruca
Niestety, Legia zagra bez Luquinhasa, który wciąż nie bierze udziału w treningach. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Artura Boruca. Jak powiedział Interii po konferencji Michniewicz, Boruc w ogóle nie może ruszać ręką, ma ją zupełnie bezwładną i nie wiadomo w ogóle, co mu dolega.
- Przechodzi badania. Po tych badaniach będzie diagnoza i będziemy wiedzieć, kiedy wróci do treningów, na dzisiaj nie ma takiej możliwości, żeby zagrał z Leicester albo w niedzielę w Gdańsku. Luquinhas nie trenował wczoraj, nadal boli go mięsień czworogłowy. Gra Andre Martinsa też stoi pod znakiem zapytania. Inni są zdrowi. Mattias Johannson w końcu normalnie trenuje - zdradził Michniewicz.
Kto stanie w bramce Legii? Wielu kandydatów nie ma. Michniewicz znowu postawi na Cezarego Misztę.
- Rozmawialiśmy o tym co się wydarzyło, nie tylko z Czarkiem ale ze wszystkimi zawodnikami. On i Tobiasz są młodzi i swoje błędy muszą popełnić. Są one bolesne, ale nie można o nich rozmyślać, tylko trzeba patrzeć do przodu i nie myśleć o tym. Jak siatkarze, którzy po nieudanym ataku muszą próbować jeszcze raz. To będzie dla bramkarza fantastyczny mecz. Będą atakować, co chwilę będzie szansa, aby się pokazać. Bramkarze to lubią. Nienawidzą tylko jak stoją i marzną. Ale oczywiście będziemy się starać, żeby nie było zbyt wielu okazji dla Leicester - zaznacza trener Legii.
Legia - Leicester. Niespodziewany bohater... Legii
Przed konferencją trener rozmawiał z bohaterem z Madrytu, Jakszibojewem.
- Wszyscy w klubie wiedzieliśmy, że Jasur Jakszibojew umie grać piłkę. On trafił do nas zimą po trzech miesiącach bez treningów. Miał duże problemy z fizycznością. Potem pojawiła się kontuzja, jak ją wyleczył zaczął się ramadan, potem znowu kontuzja, potem koronawirus. Gdy na koniec sezonu miał zagrać z Podbeskidziem, to ponownie zgłosił uraz. Koledzy go szanowali i cenili. Mladen, jak zobaczył, ile umie, to mówił do niego "El Profesoro". Latem nie odpoczął, bo jego żona spodziewała się dziecka i był myślami gdzie indziej. Sprawdziliśmy, że u nas wziął udział jedynie w 11 proc. treningów. Teraz jest w miejscu, gdzie swobodnie może rozmawiać, u nas był raczej wycofany. To że gra teraz w Lidze Mistrzów, pokazuje, jak przewrotna bywa piłka. Gdzieś nie grasz z różnych powodów, a potem zmieniasz klub i wszystko się odwraca. Do Tyraspolu sprowadził żonę. Ale nadal jest naszym zawodnikiem i nie jest tak, że mu zazdrościmy - cieszymy się, że strzelił bramkę Realowi na Bernabeu - powiedział Michniewicz.
Byłym piłkarzem Leicester jest Bartosz Kapustka, który ze względu na kontuzję jeszcze nie zagra. Przez wiele miesięcy. Michniewicz rozmawiał z nim o angielskim klubie już kilka lat temu.
- O Leicester rozmawiałem z nim dużo wcześniej. Jak byłem trenerem w U-21i bardzo chciałem być tam i zobaczyć z bliska, jak pracuje Brendan Rodgers. Była okazja, żeby ich odwiedzić, ale koronawirus przyhamował moje plany. Cenię Rodgersa i jego asystentów. To oni pierwsi wprowadzali drony w Anglii, a my pierwsi w Polsce. To fantastyczna osobowość, Bartek mówił, że Kapustkę czy Vardy’ego, wszystkich swoich piłkarzy na treningach traktował tak samo. Cieszę się, że jutro spotkam go na żywo - zakończył Michniewicz.
Artur Szczepanik