Mecz Legia - Lech Poznań. Wiceprezes Legii: Lech nie chce grać. Lech: Do Warszawy jedziemy bez lęku
- Od połowy września gramy praktycznie co trzy dni. Plan gier jest bardzo napięty i nie leży w naszym interesie przekładanie jakiegokolwiek spotkania. Dziwię się sugestiom, że jest inaczej. Wolnych terminów po prostu nie ma. Chcemy grać. W sobotę zgodnie z planem wyjeżdżamy do Warszawy na mecz - mówi w rozmowie z Interią rzecznik prasowy Lecha, Maciej Henszel.
Wystarczył jeden post zamieszczony na Twitterze, by w przestrzeni wirtualnej swoim życiem zaczęła żyć plotka, że Lech próbuje storpedować niedzielny mecz z Legią przy Łazienkowskiej. Autorem wpisu, który okazał się zarzewiem "afery", był członek zarządu stołecznego klubu - Jarosław Jankowski.
"Czytając irracjonalne wypowiedzi K. Pawlaczyka (oficjalnie szef sztabu medycznego Lecha Poznań) odnoszę wrażenie, że jedynym ich celem jest doprowadzenie do tego, żeby mecz w niedzielę po prostu się nie odbył" - to pełna treść tweeta Jankowskiego.
Działacz odnosił się w ten sposób do wywiadu, jakiego Krzysztof Pawlaczyk - członek komisji medycznej PZPN - udzielił serwisowi sport.pl. Komentował w nim sytuację z meczu poprzedniej kolejki, w którym dwaj zawodnicy warszawskiego zespołu, Igor Lewczuk i Tomasz Pekhart, wzięli udział mimo objawów mogących sugerować zakażenie koronawirusem. Szefowie mistrza Polski próbowali później bagatelizować incydent.
"Nie widzę w wyjaśnieniach Legii nic logicznego. One są bardzo niejasne i niezgodne z fizjologią. Z mojego punktu widzenia to kpina. Na takich krętactwach polska piłka daleko nie zajedzie i obawiam się, że Legia także" - mówił bez ogródek Pawlaczyk.
Jak już wiemy, w stolicy uznali te słowa za przygotowanie gruntu pod odwołanie niedzielnego szlagieru Legia - Lech. Co na to obóz "Kolejorza"?
- Uznaliśmy, że nie będziemy zajmować oficjalnego stanowiska wobec postu opublikowanego na Twitterze przez pana Jankowskiego. Wcześniejsze wypowiedzi doktora Pawlaczyka nie mają żadnego związku z niedzielną konfrontacją Legii z Lechem. W sobotę zgodnie z planem wyjeżdżamy do Warszawy na mecz - oznajmia w rozmowie z Interią szef zespołu prasowego Lecha, Maciej Henszel.
Zapewnił jednocześnie, że nikomu w ekipie wicemistrza kraju nie przyszło do głowy, by odwlekać hitowy mecz z Legią.
- Od połowy września gramy praktycznie co trzy dni - przypomina. - Plan gier jest bardzo napięty i nie leży w naszym interesie przekładanie jakiegokolwiek spotkania. Dziwię się sugestiom, że jest inaczej. Wolnych terminów po prostu nie ma. Chcemy grać. W sobotę zgodnie z planem wyjeżdżamy do Warszawy na mecz.
Lech należy do tej grupy drużyn PKO Ekstraklasy, coraz mniej licznej, w której wszyscy są obecnie zdrowi.
- Każdy nasz piłkarz badany jest średnio dwa razy w tygodniu. Oprócz obligatoryjnych testów uefowskich sami płacimy za badania, których wykonanie przewiduje protokół komisji medycznej PZPN. Ostatnie wyniki mamy z wtorku. Na mecz z Legią wybieramy się w pełnym składzie - informuje Henszel.
Czy po wydarzeniach z poprzedniego weekendu są obawy, że starcie z Legią niesie ze sobą ryzyko pierwszych zakażeń?
- Przeczytaliśmy komunikat, że w zespole Legii jest w tej chwili tylko jeden zakażony zawodnik i został on odizolowany od zespołu. Ok, przyjmujemy to do wiadomości i gramy. Oczekujemy, że wszystkie drużyny Ekstraklasy przestrzegają zaleceń sanitarnych z taką samą starannością, jak czyni to Lech Poznań. Do Warszawy jedziemy bez lęku - zapewnia Henszel.