Partner merytoryczny: Eleven Sports

Maurides "obudził się" i dał Radomiakowi wygraną nad Górnikiem Łęczna

Pierwszym meczem 12. kolejki PKO Ekstraklasy było starcie dwóch beniaminków - Radomiaka i Górnika Łęczna. Lepsi okazali się podopieczni Dariusza Banasika, którzy pewnie wygrali 3-1, a bohaterem gospodarzy został Maurides.

Wisła Kraków. Trener Adrian Gul'a o sytuacji kadrowej przed meczem ze Śląskiem Wrocław. Wideo/Piotr Jawor/INTERIA.TV

Początek meczu był bezbarwny. Po kwadransie przewagę wypracował Radomiak i chwilę później wyszedł na prowadzenie.

W 25. minucie, do prostopadłego podania górą, dobiegł Karol Angielski. Przelobował bramkarza. Trafił jednak w poprzeczkę. Wydawało się, że piłka wróci do gry, ale tak niefortunnie się odbiła, że zaskoczyła Kamila Pajnowskiego i wpadła do siatki.

Górnik był bezradny. Kilka razy próbował kontrować, ale nie potrafił nic zdziałać.

Maciej Gostomski skutecznie interweniuje, ale piłka jest już w bramce

Gospodarze kontrolowali wydarzenia na boisku i w 38. minucie dołożyli drugie trafienie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzył Maurides. Piłkę odbił Maciej Gostomski, ale zanim to zrobił, piłka przekroczyła już linię bramkową.

Do przerwy więc zdecydowanie dominował Radomiak i zdecydowanie prowadził. W drugiej połowie drużyna z Radomia też była stroną przeważającą.

Obrona Górnika była dziurawa, jak szwajcarski ser. Gostomski robił w bramce co mógł, ale sam nie potrafił przeciwstawić się ofensywnej sile Radomiaka.

Maurides w końcu nie zawiódł

"Obudził się" Maurides, na którego bardzo liczą w Radomiu. Do tej pory nie pokazywał jednak wielkiego potencjału. Przeciwko Górnikowi zagrał jednak bardzo dobrze. 

Do gola, po godzinie gry, dołożył asystę. W 61. minucie zagrał prostopadle, nad głowami obrońców, do wbiegającego w pole karne Luisa Machado. Ten strzelał z woleja, ale uderzył nieczysto i trafił w bramkarza. Piłka jednak wróciła pod nogi Portugalczyka, który w drugiej próbie był już bezbłędny.

Górnik nie składał broni i cały czas starał się próbował atakować. Nic dziwnego, podopieczni Kamila Kieresia, nie mieli nic do stracenia.

Ich wysiłki zostały nagrodzone w 82. minucie. Po wrzutce z prawej strony w pole karne wbiegł Damian Gąska. Był na 15. metrze, nie musiał skakać aby uderzyć głową. Strzał był jednak tak mocny, że wpadł do siatki.

Honorowy gol to było jednak wszystko, na co stać dziś było piłkarzy z Łęcznej.

MP

Maurides (w białej koszulce) w pojedynku główkowym z Tomaszem Tymosiakiem/PAP/Piotr Polak/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem