Partner merytoryczny: Eleven Sports

Matsui wraca do gry, Lech się może bać Lechii

Lechia Gdańsk jeszcze w tym sezonie na PGE Arenie nie przegrała, ale z pięciu ostatnich spotkań ligowych nie wygrała żadnego. Lech Poznań nie strzelił dotąd na tym stadionie nawet bramki. Która z tych drużyn się dzisiaj przełamie?

W Gdańsku i Poznaniu zapewne nikt nie wyobraża sobie, by tych drużyn zabrakło w czołowej ósemce, która w drugiej części sezonu ma walczyć o mistrzostwo Polski i europejskie puchary. 40-tysięczniki wybudowane na EURO 2012 trzeba przynajmniej w połowie wypełnić, a w pojedynkach np. z Podbeskidziem Bielsko-Biała byłoby o to trudno. W tej chwili oba kluby są nad kreską dzielącą tabelę na dwie części, ale ich przewaga nad kolejnymi zespołami jest minimalna. I tak w przypadku Lechii jak i Lecha można powiedzieć, że obecna forma stanowi sporą niewiadomą.

Lechia dobrze zaczęła sezon - dwa pierwsze spotkania zremisowała, ale już trzy kolejne wygrała, w tym 1-0 na wyjeździe z Legią. Później zespół trenera Michała Probierza dopadł kryzys. Od 24 sierpnia gdańszczanie ani razu nie cieszyli się z wygranej w lidze, a przegrali w tym czasie choćby 0-3 z Wisłą czy 1-4 z Widzewem. Lech takiej serii spotkań bez wygranej nie notował, ale i tak gra bardzo nierówno. Zupełnie nie tak, jak powinien prezentować się kandydat do mistrzowskiego tytułu. W pierwszych meczach w zespole trenera Mariusza Rumaka szwankowała defensywa, teraz zawodzi atak. Dość powiedzieć, że w jedenastu kolejkach lechici zdobyli tylko 11 goli - mniej od nich mają na koncie tylko zespoły ze strefy spadkowej: Zagłębie Lubin i Podbeskidzie.

Faworyta trudno w tym pojedynku wskazać. Niby trochę mocniejszą, a teraz już znacznie szerszą kadrę ma Lech, ale gdańszczanie jeszcze w tym sezonie na swoim stadionie nie przegrali. Na dodatek Lech nie potrafił dotąd nawet strzelić gola na nowym stadionie w Gdańsku. Trener Michał Probierz wreszcie będzie mógł liczyć na Daisuke Matsui - Japończyk wyleczył już kontuzję, a z nim w składzie Lechia dotąd nie przegrała (trzy zwycięstwa, cztery remisy).

- To jest rywal na przełamanie. Nasza gra nie jest taka jakbyśmy chcieli, wyniki też. Trzeba więc szukać punktów w meczu z Lechem - mówił w klubowej telewizji pomocnik Lechii Marcin Pietrowski. - Mieliśmy dwa tygodnie do tego, by się przygotować do spotkania z Lechem. Zagraliśmy sparing, przeciwnik obnażył nasze błędy. Wiemy, co mamy robić, aby je poprawić - stwierdził z kolei trener Lechii Michał Probierz. Sparingowym rywalem Lechii był lider ukraińskiej ekstraklasy, niepokonany w swoim kraju Metalist Charków. Gdańszczanie przegrali aż 0-3.

W Lechii zabraknie kontuzjowanego stopera Sebastiana Madery, w Lechu - byłego piłkarza Lechii Huberta Wołąkiewicza. To oczywiście jedno z kilku osłabień poznaniaków, którzy w tym sezonie nie mieli jeszcze pełnej kadry, ale akurat Wołąkiewicz we wszystkich poprzednich pojedynkach miał pewne miejsce w wyjściowym składzie. Teraz prawdopodobnie zastąpi go Manuel Arboleda.

Rok temu Lech przegrał w Gdańsku 0-2 i aż do maja było to jego jedyne spotkanie wyjazdowe, w którym stracił punkty. - Wtedy nie potoczyło się ono po naszej myśli, straciliśmy dwie bramki po stałych fragmentach, ale też sami nie mieliśmy zbyt wielu okazji. Do tego gol Traore był jednym z najładniejszych w sezonie. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej - mówi trener Mariusz Rumak. - Dużym atutem Lechii jest jej trener, doświadczony szkoleniowiec, który z niejednego pieca już jadł. Nawet jeśli Lechia nie wygrywa, to ma jakiś plan. Potrafią grać, jeśli tylko mają piłkę. Najlepiej jest więc im jej nie oddawać, a jak już mają, to być blisko. Zaczynają atakować zaraz po odbiorze, bo mają szybkich zawodników - ocenia rywala trener Lecha.

Mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań rozpocznie się na PGE Arenie w sobotę o godz. 20.30.

Autor: Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem