Mateusz Mak: Bierz piłkę „Maczek” i strzelaj
Przed finiszem ligowego sezonu w Gliwicach odżyły nadzieje na to, że w tabeli Ekstraklasy Piastowi uda się wyprzedzić Legię. W niedzielę, po świetnym meczu drużyna prowadzona przez Radoslava Latala pokonała kroczącą ostatnio od zwycięstwa do zwycięstwa Lechię aż 3-0. - Z przebiegu gry zasłużyliśmy na tą wygraną - podkreśla skrzydłowy gliwiczan Mateusz Mak.
Dla Piasta efektowna wygrana z gdańszczanami jest pierwszą w grupie mistrzowskiej. Wcześniej remisowali bowiem z Cracovią (1-1) i Lechem (2-2). - Cieszymy się, że tak się stało. Najważniejsze, że udało się wygrać i mamy trzy punkty straty do Legii. Wiedzieliśmy, jak gra Lechia, że długo starają się utrzymać przy piłce. Po ich stratach staraliśmy się od razu grać do przodu. Dzięki temu stwarzaliśmy sobie dogodne sytuacja - mówi Mak.
W ostatnich dwóch meczach pomocnik Piasta wchodził na boisko z ławki rezerwowych. W niedzielę pojawił się na boisku w 73. minucie, żeby kilka minut później trafić z karnego na 2-0. Stało się to tuż po tym, jak "jedenastki" dla Lechii nie wykorzystał Sebastian Mila.
Jak się okazało. Mak wcale nie był wyznaczony do strzelania z 11 metrów. - Radek Murawski powiedział: bierz piłkę "Maczek" i strzelaj. Chciał jeszcze uderzać Josip Bariszić, ale ja uderzyłem i dobrze, że weszło - cieszy się Mak, który wiosną jest najskuteczniejszym strzelcem Piasta. W sumie w sezonie strzelił siedem bramek, z czego w tym roku pięć.
Michał Zichlarz, Gliwice
Mecze Legii do końca sezonu: Zagłębie (wyjazd), Piast (u siebie), Lechia (w), Pogoń (u)
Mecze Piasta: Pogoń (u), Legia (w), Ruch (w), Zagłębie (u)