Partner merytoryczny: Eleven Sports

​Marek Saganowski dla Interii: Czasami oglądam Legię

- Nie mi jest oceniać, czy Legia pod wodzą Czesława Michniewicza zrobiła postęp, czy nie. Czasami, gdy znajdę chwilę wolnego to oglądam jej mecze - mówi w rozmowie z Interią trener Motoru Lublin Marek Saganowski, były asystent Alaksandara Vukovicia i Czesława Michniewicza w Legii Warszawa.

Puchar Polski. Legia Warszawa - Piast Gliwice 1-2. Kontrowersyjna decyzja sędziego (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Marek Saganowski był w ubiegłym sezonie asystentem zwolnionego we wrześniu z funkcji trenera Legii Aleksandara Vukovicia. Po przyjściu do drużyny mistrzów Polski Czesława Michniewicza można było zauważyć brak "chemii" między panami. Pod koniec listopada były napastnik m.in. ŁKS-u Łódź i Legii Warszawa postanowił rozstać się z klubem. Nie pozostał w nim mimo propozycji pozostania w strukturach Legii. W połowie grudnia został trenerem Motoru Lublin, zastępując Mirosława Hajdę.

Motor nie kryje swoich wielkich ambicji na najbliższe lata. Właścicielem klubu we wrześniu ubiegłego roku został jeden z najbogatszych Polaków Zbigniew Jakubas. Nowym dyrektorem sportowym jest były reprezentant Polski i m.in. były dyrektor sportowy Zagłębia Lubin Michał Żewłakow.

Zbigniew Czyż, Interia: W drugim meczu Motoru pod pana wodzą zaliczył pan debiutanckie zwycięstwo. W Pruszkowie pokonaliście miejscowego Znicza 1-0 i nie rezygnujecie z walki o awans do 1. ligi?

Marek Saganowski, trener Motoru Lublin: Chciałbym pogratulować swojej drużynie konsekwencji i przywiezienia do Lublina trzech punktów. Bardzo je szanujemy. Zdajemy sobie sprawę, że równie dobrze mogły one zostać w Pruszkowie. Myślę, że w tym sezonie Znicz jeszcze niejednemu rywalowi z góry tabeli odbierze punkty.

Jak pan ocenia początek rundy wiosennej w wykonaniu swojej drużyny?

- Zwyciężając ze Zniczem, Motor odniósł dopiero drugie zwycięstwo na wyjeździe w tym sezonie. Początek w naszym wykonaniu w tym roku jest chyba całkiem dobry.

Motor ma obecnie pięć punktów straty do zajmującego szóste miejsce w tabeli KKS-u Kalisz, miejsca które daje prawo gry w barażach o 1. ligę. Wasz plan zakłada walkę o awans?

- Naszym celem jest wygrywanie każdego następnego meczu. Możemy sobie owszem mówić o celach, ale najważniejsze jest to, co przed nami tu i teraz. Myślami jesteśmy już przy następnym spotkaniu z Olimpią Elbląg. Chcemy się do tego pojedynku przygotować jak najlepiej. Gdyby się nam udało zagrać w barażach i awansować do klasy wyżej byłoby to naszym wielkim osiągnięciem.

Pod koniec listopada zrezygnował pan ze współpracy z Czesławem Michniewiczem i odszedł z Legii. Jak duża jest różnica pomiędzy byciem asystentem w zespole mistrza Polski a samodzielnym prowadzeniem drużyny w 2. lidze?

- Na pewno specyfika 2. ligi, jakość zawodników są zdecydowanie inne niż w Ekstraklasie. Chociażby w meczu ze Zniczem widać było, że piłka dłużej przebywała w powietrzu niż na ziemi. Do tego trzeba się jednak przyzwyczaić. Ja muszę też uczyć piłkarzy, żeby więcej grali piłką po ziemi. Trzeba uczyć ich jeszcze lepszego rozgrywania akcji. Także boiska, zwłaszcza w okresie zimowym, nie wyglądają tak dobrze jak w naszej najwyższej klasie rozgrywkowej.

Bycie pierwszym trenerem, nawet w 2. Lidze, wiąże się dla pana z większą presją niż gdy był pan asystentem w drużynie mistrza Polski?

- Presja jest zawsze i ja zawsze to powtarzam. Jestem jednak w uprzywilejowanej sytuacji, bo mam tę pozytywną presję sportową. Kiedy kończy się przygoda z piłką na najwyższym poziomie w roli piłkarza, to presji trochę zaczyna brakować. Jestem zadowolony, że w pracy trenera mogę się z nią zmagać.

Jaki jest pana długofalowy cel na pracę z Motorem Lublin?

- Przede wszystkim chcielibyśmy ułożyć drużynę pod względem mentalnym. Chcemy, żeby wyniki Motoru z meczu na mecz były coraz lepsze. Chcemy doprowadzić do długiej passy zwycięstw, a nie cieszyć się tylko z pojedynczych wygranych, by potem znów notować serię na przykład czterech remisów.

Od kiedy rozstał się pan z Legią obserwuje postawę zespołu z Łazienkowskiej, ogląda jej mecze?

- Czasami tak, jeśli znajdę chwilę wolnego. Bardziej skupiam się w tej chwili na Motorze Lublin. Ale wiem na przykład, że Legia odpadła z Pucharu Polski. Wiem też, że dobrze idzie jej w lidze.

Widzi pan postęp w grze mistrzów Polski pod wodzą trenera Czesława Michniewicza?

- Nie mi jest to oceniać. Ja mam obecnie za zadanie oceniać prowadzoną przez siebie drużynę.

Rozmawiał Zbigniew Czyż

Piłkarze Legii Warszawa po strzeleniu gola Śląskowi/ Maciej Kulczyński /PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem