Partner merytoryczny: Eleven Sports

Marek Jóźwiak dla Interii: To byłaby totalna porażka Legii Warszawa

- Absolutnie nie biorę pod uwagę, żeby Legia odpadła już w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Mimo że to jest mistrz Norwegii, mam nadzieję, że Czesław Michniewicz i piłkarze zdają sobie sprawę, jak ważne są to rozgrywki europejskie dla właścicieli klubu i dla kibiców - mówi w rozmowie z Interią były obrońca Legii Warszawa Marek Jóźwiak.

Marek Jóźwiak dla Interii: Dobrze, że w Legii każdy mówi to, co myśli. Wideo/Zbigniew Czyż/INTERIA.TV

Euro trwa w najlepsze tymczasem zbliżają się eliminacje do Ligi Mistrzów dla Legii Warszawa. W pierwszej rundzie rywalem mistrza Polski będzie mistrz Norwegii FK Bodo/Glimt. Pierwsze spotkanie rozegrane zostanie 7 lipca w Norwegii, rewanż odbędzie się siedem dni później przy Łazienkowskiej. Najbliższy przeciwnik Legii jest w trakcie sezonu. Po jedenastu kolejkach w norweskiej Eliteserien Bodo/Glimt jest liderem. W obecnych rozgrywkach rywal Legii przegrał tylko jeden mecz, dwa spotkania zremisował.

Zbigniew Czyż, Sport.Interia.pl: To chyba nie było zbyt szczęśliwe losowanie dla Legii Warszawa?

Marek Jóźwiak, były obrońca Legii Warszawa: - Losowanie mogło być lepsze, ale jeśli Legia chce grać w Lidze Mistrzów lub przynajmniej Lidze Europy, to takie przeszkody musi pokonywać. Łatwiej byłoby, gdyby Legii przyszło zagrać z mistrzem Norwegii na przykład  w trzeciej rundzie, a tak przewiduję, że to będzie naprawdę ciężka przeprawa dla zespołu z Łazienkowskiej.

W ostatnich latach Legia w pierwszej rundzie trafiała zazwyczaj na słabsze zespoły i nawet z nimi na początku lipca łatwo nie było. Obawy kibiców warszawskiego klubu w kontekście rywalizacji z zespołem z Norwegii mogą być chyba całkiem uzasadnione?

- Przede wszystkim oni są w trakcie sezonu. Rozegrali już jedenaście kolejek, są więc w całkiem innym momencie, jeśli chodzi chociażby o zgranie. Widzę, że Legia dokonuje wzmocnień, aby uzupełnić straty, które zostały spowodowane odejściem kilkunastu zawodników. Wierzę, że Czesław Michniewicz przygotuje  zespół już na ten pierwszy mecz, bo on będzie niezwykle ważny.

Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj!

Gdyby się Legii udało wyeliminować FK Bodo/Glimt to paradoksalnie w drugiej rundzie może mieć łatwiejsze zadanie. Tam rywalem będzie ktoś z pary Hibernians z Malty lub estońska Flora Tallin.

- I dlatego mówmy lepiej o tej pierwszej rundzie, bo żeby ograć rywala z drugiej rundy najpierw trzeba przejść teoretycznie mocniejszego z pierwszej. Pamiętam potyczkę Legii z mistrzem Norwegii Rosenborgiem Trondheim i naprawdę zespoły z tego kraju to są drużyny bardzo wymagające, grające futbol bardzo twardy pod względem fizycznym. Do tego zrobili także w swojej lidze postępy pod względem taktycznym. Te mecze określą, w jakim miejscu jest Legia po okresie przygotowawczym na obozie w Austrii.

Pomóż nam wybrać Miss Euro Maxmodels!/interia/materiały prasowe

Jeśli Legia nie poradziłaby sobie z Bodo to będzie dla niej tragedia?

- Myślę, że to byłaby totalna porażka. Ja absolutnie nie biorę pod uwagę tego, żeby Legia mogła odpaść już w pierwszej rundzie. Mimo że to jest mistrz Norwegii to ja mam nadzieję, że Czesław Michniewicz i piłkarze zdają sobie sprawę z tego, jak ważne są to rozgrywki europejskie dla właścicieli klubu, dla kibiców.

Gdyby jednak Legia odpadła z rywalizacji z Norwegami pozostanie jej jeszcze walka w eliminacjach do Ligi Konferencji.

- Liga Konferencji to są dla mnie rozgrywki dla słabszych drużyn. Legia powinna aspirować wyżej.

Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo!

Legia przeprowadziła kilka wydaje się ciekawych transferów. Wzmacnia się na każdej pozycji. Do tej pory przyszło pięciu nowych piłkarzy, ofensywny pomocnik Josue Pesqueira, obrońcy: Mattias Johannson, Joel Abu Hanna i Maik Nawrocki oraz azerski napastnik Mahir Emreli. Odeszło jednak aż jedenastu piłkarzy, w tym Marko Vesović, Walerian Gvillia i Paweł Wszołek.

- W ostatnim czasie Legia przeprowadzała transfery na zasadzie kupujemy młodych piłkarzy, perspektywicznych. Dzisiaj właściciel klubu Dariusz Mioduski i trener Czesław Michniewicz chyba poszli po rozum do głowy i zakontraktowali zawodników, którzy mają już za sobą grę w dobrych europejskich klubach,  z doświadczeniem w reprezentacjach swoich krajów, a przede wszystkim w europejskich pucharach. To powinno pomóc, natomiast na ile ci piłkarze będą wzmocnieniem drużyny, to się okaże po pierwszych spotkaniach. Josue jest fajnym zawodnikiem, kreatywnym, z dobrym uderzeniem lewą nogą. Mattias Johanson musi być na pewno solidny, bo Szwedzi zazwyczaj są takimi piłkarzami. Maik Nawrocki dobrze pokazał się na polskich boiskach w Warcie Poznań, ale to jest melodia przyszłości.

Zmartwiło pana odejście Pawła Wszołka?

- Na pewno Paweł był zawodnikiem, który dawał dużo jakości na skrzydle. Mógł zagrać wahadłowego, skrzydłowego. Na pewno pustki po nim nie zastąpi Johansson, który nie jest typem zawodnika grającego ofensywnie, z dryblingiem. Ale myślę, że na boku pomocy możemy się jeszcze spodziewać jakiegoś wzmocnienia.

Całkiem niedawno, jeszcze przed wyjazdem na obóz do Austrii, na łamach mediów doszło do słownej "przepychanki" pomiędzy trenerem Michniewiczem a Dariuszem Mioduskim. W rozmowie z portalem Legia.net ten pierwszy narzekał na brak transferów, drugi kilka dni później za pośrednictwem tego samego portalu powiedział, że "budowanie alibi na przyszłość w niczym nikomu nie pomoże". Może trochę niepokoić taka wymiana zdań?

- Absolutnie nie. Dobrze, że coś się dzieje. Dobrze, że nikt się po plecach nie klepie tylko wszyscy mówią to co myślą prosto w oczy. To być może nawet Legii pomoże przed pierwszym meczem z Bodo. Tylko w taki sposób możemy zbudować silną drużynę. Jeśli będziemy się klepać po plecach i mówić sobie tylko to, co chcielibyśmy usłyszeć, na pewno niczego dobrego nie zbudujemy. Czesław Michniewicz ma swoje zdanie, Dariusz Mioduski swoje, a najważniejsze jest to, aby Legia zagrała przynajmniej w fazie grupowej Ligi Europy.

Z Markiem Jóźwiakiem w Warszawie rozmawiał Zbigniew Czyż

Czesław Michniewicz i Bartosz Kapustka/Rafal Oleksiewicz/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem