Partner merytoryczny: Eleven Sports

Marcin Kaczmarek: Widzewowi się nie odmawia

Widzew Łódź zaczyna dziś batalię o promocję do I ligi, ma w tym pomóc trener Marcin Kaczmarek - specjalista od awansów. Widzewiacy podejmują o g. 19:10 15. w tabeli Skrę Częstochowa.

Widzew. Marcin Kaczmarek: Chciałem podziękować kibicom. Wideo/TV Interia

Zobacz szczegóły z 2. ligi

Maciej Słomiński, Interia: W rundzie jesiennej Widzew, mimo że gra w II lidze, miał drugą najwyższą frekwencję w Polsce - średnio 16523 kibiców na każdym meczu. Teraz tego wsparcia zabraknie.

Marcin Kaczmarek, trener Widzewa Łódź: - Obecność publiczności ma ogromne znaczenie. Im więcej kibiców, tym większe wsparcie, będzie nam go bardzo brakować. Widzew pod względem frekwencji jest ewenementem na skalę polską, a nawet europejską. Jesteśmy zawiedzeni, że nie możemy grać z udziałem kibiców, ale wyjścia były dwa - albo grać bez publiki, albo nie grać w ogóle.

Uzyskałeś po dwie ligowe promocje z Lechią Gdańsk, Olimpią Grudziądz i Wisłą Płock. Razem sześć awansów.

- Tak naprawdę jeszcze jeden z Pogonią Szczecin. Moja żona żartuje, że to się liczy za pół awansu, bo zostawiłem "Portowców" na pierwszym miejscu na półmetku rozgrywek.

Czyli 6,5 awansu, bo jak wiadomo, żona ma zawsze rację. Nie wiem czy ktoś ma więcej w polskiej piłce? Widzew potknął się na finiszu poprzednich rozgrywek, w tych jak ryba wody potrzebował specjalisty od awansu. Myślisz, że właśnie taki był tok myślenia władz klubu?

- Tak mogło być. Pani prezes Pajączek zapewne znała moje CV. Cel, który został postawiony jest jasny. Sytuacja jest zero-jedynkowa. Widzew jest takim klubem, że nie ma czasu na czekanie. Poprzedni sezon, poprzez brak awansu został stracony. Dostałem zadanie awansu i zamierzam je wypełnić.

Co będzie oznaczać brak awansu?

- W mojej sytuacji sprawa jest jasna. Albo I liga, albo mnie w Widzewie nie ma. Tak samo jest w przypadku wielu piłkarzy, którzy zostali zatrudnieni. Nasze kontrakty są uwarunkowane kwestią awansu.

Widzew. Marcin Kaczmarek: Szukajmy pozytywnej energii. Wideo/TV Interia

W Łodzi urodził się twój tata, Bogusław Kaczmarek, też znany trener.

- Miałem w Łodzi dziadków. Teraz mieszka tutaj mój chrzestny. To dla mnie ważne miejsce.

Czyli podjąłeś pracę w II lidze ze względu na rodzinne korzenie?

- Widzew jest klubem, który coś znaczy dla polskiego kibica. Nie podjąłbym się pracy na tym poziomie rozgrywkowym, gdyby propozycja przyszła z innego klubu. Nic nikomu nie ujmując, bo przecież żadna praca nie hańbi. Są kluby w Polsce, którym się nie odmawia, Widzew do nich należy. Jeśli uda się dołożyć cegiełkę do odbudowy klubu, jeśli uda mi się pomóc, by klub wrócił na miejsce mu należne, będę z tego bardzo dumny.

Dwa dni temu obchodziliśmy Dzień Dziecka. Możesz ujawnić czego ci życzył trener "Bobo"?

- Nie mógł się dodzwonić, mam przed restartem ligi dużo pracy. W końcu wieczorem udało nam się porozmawiać. Jesteśmy w stałym kontakcie, regularnie omawiamy różne tematy. Wiem, że życzy mi dobrze, zdrowia i sukcesów. Mamy dobrą relację.

Walczycie o awans do I ligi, ale miejsce Widzewa jest wyżej. Czy myślisz o tym co dalej?

- Skupiam się na celu krótkoterminowym, czyli promocji do I ligi. To będzie determinowało dalszą przyszłość. Nie wyobrażam sobie, by po ewentualnym awansie Widzew miał być zespołem przeciętnym i kopał w środku tabeli. Jest oczywiście szereg uwarunkowań: wiadomo jaka jest sytuacja gospodarcza, ale my musimy robić swoje i dążyć do Ekstraklasy. To jedyna słuszna droga. Oczywiście to nie jest łatwe, wystarczy popatrzeć na różne koleje losu klubów, które się odbudowywały.

Nie mam czarodziejskiej kuli, ale może być tak, że w przyszłym sezonie odbędą się pierwszoligowe derby Łodzi.

- Nikomu źle nie życzę, ale ktokolwiek to będzie, to mocne zespoły spadną z Ekstraklasy.

Rozmawiał Maciej Słomiński

Marcin Kaczmarek/Piotr Matusewicz/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem