Maciej Skorża: Praca w Legii wiele mi dała
Meczom Lecha Poznań z Legią Warszawa towarzyszą dodatkowe emocje, niespotykane podczas innych pojedynków. Na stadionie przy Bułgarskiej Maciej Skorża prowadził już przeciwko Lechowi Legię, a w niedzielę stanie po drugiej stronie i dowie się, jak to jest być w tym klasyku opiekunem Lecha.
16 kwietnia 2011 roku, na stadionie w Poznaniu Lech podejmuje prowadzoną przez Macieja Skorżę warszawską Legię. Oba zespoły dzielą w tabeli tylko trzy punkty, ale żaden z nich nie ma już szans na skuteczną pogoń za zmierzającą po mistrzostwo Polski Wisłą Kraków. W 63. minucie po błędzie Bartosza Bosackiego w kierunku bramki Lecha pędzi skrzydłowy gości Manu. Przed polem karnym zatrzymuje go faulem Krzysztof Kotorowski. Sędzia Robert z Małek z Katowic pokazuje poznaniakowi... żółtą kartkę.
Hitem internetu stał się film z programu Liga+ Ekstra z reakcją na to wydarzenie Macieja Skorży. Ówczesny trener Legii podbiegł do sędziego technicznego Tomasza Wajdy z Żywca i krzyknął: - Czerwona kartka, to jest czerwona kartka! - Odejdź ode mnie! - odburknął zły Wajda. - Co, odejdź ode mnie? Sam na sam wychodził! - wciąż denerwował się Skorża. - Na ławkę trenerze niech pan wraca - mruknął pod nosem sędzia techniczny i wskazał na nią palcem.
Zły jak osa Skorża przeszedł kilka metrów, pomachał ręką w kierunku Małka i wrócił: - Niech mi pan nie mówi na ty, dobrze? Dobrze? - wściekał się na Wajdę, który zresztą półtora tygodnia temu prowadził mecz Lecha ze Zniczem Pruszków w Pucharze Polski. - Są momenty, gdy tracę kontrolę nad emocjami. Walczę z tym, chcę unikać takich reakcji, ale przecież ja też gram ze swoją drużyną i jak coś się dzieje, ktoś ją krzywdzi, to staram się zareagować, pomóc. To część widowiska. Trener Juergen Klopp po jednym ze spotkań odpychał sędziego, to się zdarza najlepszym - broni się Maciej Skorża.
W końcówce tamtego pojedynku rezerwowy Artjoms Rudnevs dał Lechowi zwycięstwo 1-0 i poznaniacy dogonili rywala w tabeli. Kilka tygodni później przegrali jednak z Legią w rzutach karnych finał Pucharu Polski i do europejskich pucharów awansował zespół Skorży, zaś Lech został z niczym. Podczas następnej wiosny znów Małek prowadził mecz tych drużyn, choć tym razem w Warszawie, znów trafił tylko Rudnevs i znów Lech wygrał 1-0. Tych punktów zabrakło Legii do zdobycia tytułu, Lech tym razem niemal cudem załapał się na puchary, a po sezonie Skorżę zastąpił w Legii Jan Urban.
W rundzie jesiennej tego sezonu Lech prowadzony już przez Skorżę zremisował przy Łazienkowskiej 2-2, choć jeszcze na kwadrans przed końcem prowadził 2-0 i grał bardzo dobrze taktycznie. Teraz szkoleniowiec Lecha "zadebiutuje" w klasyku przed poznańską publicznością - już po tej niebiesko-białej stronie. Czy takie same emocje towarzyszą meczom Lecha i Legii w obu tych miastach?
- Emocje są zawsze, sięgają zenitu i nie inaczej będzie w niedzielę. Jedna rzecz się wyróżnia: nie pamiętam, czy kiedykolwiek dostałem taką ilość telefonów od znajomych z prośbą o bilety. Nawet ochroniarze z miejsca, gdzie mieszkam, pytali, jak to teraz będzie... - mówi Skorża. - Lubię takie mecze, dają obraz naszej pracy, pokazują możliwości drużyny. Tej presji nie unikniemy, musimy umieć sobie z nią radzić. Mam nadzieję, że Lech będzie częściej grał z bardzo dobrymi zespołami na pełnym stadionie, gdy jeszcze trzeba wygrać. Oby to był dla mnie pierwszy z serii wielkich meczów Lecha - dodaje poznański szkoleniowiec.
Skorża pracował w Legii od 2010 do 2012 roku. Wygrał z nią dwukrotnie Puchar Polski, ale mistrzostwa Polski nie zdobył. Jak się zmienił przez te ponad dwa lata po odejściu ze stolicy do momentu podjęcia pracy w Poznaniu?
- Jestem innym trenerem, a praca w Legii dała mi bardzo dużo. Tam była duża presja, ale i zawodnicy wysokiej klasy. Mogłem zsumować wszystkie złe i dobre decyzje, miałem czas by to przeanalizować. Wnioski? Inaczej reaguję na pewne kwestie, jestem bogatszy o doświadczenia choćby z okresu pracy w Warszawie - mówi Skorża, który w sobotę i niedzielę sam będzie sobie musiał radzić z dodatkowymi emocjami.
- Kluczową kwestią będzie odcięcie się od tej presji. Muszę podjąć jak najlepsze decyzje, które będą wynikały z mojej wiedzy i doświadczenia, a nie z wywierania wpływu na mnie przez kogoś z zewnątrz. Znalezienie tego dystansu jest kluczowe. Muszę nakreślić plan na mecz i w trakcie spotkania go realizować lub modyfikować. Spotkanie Lecha z Legią ma na pewno duży ładunek emocjonalny, ale jak pomyślę, co się tutaj może dziać w przypadku zwycięstwa, to warto ponieść taki koszt - kończy.
Spotkanie Lecha Poznań z Legią Warszawa w niedzielę o godz. 18. Transmisja w Canal + Sport.
Andrzej Grupa