Partner merytoryczny: Eleven Sports

Łukasz Trałka: Po Hamalainenie już nikt nie płacze

Łukasz Trałka, kapitan Lecha Poznań, chwalił nie tylko swoich kolegów z drużyny, ale i rywali z Niecieczy. – Cały mecz był otwarty, oby podobnych było jak najwięcej – stwierdził po meczu z Termalicą (5-2).

Łukasz Trałka w meczu z Termalicą
Łukasz Trałka w meczu z Termalicą/Fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP
Łukasz Trałka: Taka robota/INTERIA.TV

Lech w pierwszym wiosennym spotkaniu pokonał Termalicę Bruk-Bet Nieciecza 5-2, ale emocje w tym spotkaniu były aż do 90. minuty. Dopiero dwa gole Dawida Kownackiego rozstrzygnęły sprawę. - Mogę pogratulować Termalice, że przyjeżdżają na Lecha i konsekwentnie grają w piłkę. Złapaliśmy ich w pressingu, ze dwa, trzy razy stracili piłkę, ale w kolejnej akcji bramkarz znów zagrywał do obrońcy i wychodzili z akcją. Może nie byłem zaskoczony, bo wiedziałem, że tak próbują grać, ale radzili sobie z tym bardzo dobrze. Oby więcej zespołów tak próbowało grać w piłkę, a nie broniło się. Dzięki temu cały mecz był otwarty, oby podobnych było jak najwięcej - mówił Trałka.

Efektownemu widowisku, a także niezłej w sumie grze z obu stron nie przeszkodziła nawet kiepska murawa, która - przynajmniej w teorii - powinna uniemożliwiać grę po ziemi. - Myślałem, że będzie dużo gorzej, a znalazło się kilka akcji, w których piłka nieźle nawet chodziła. No i padło sporo bramek. Jeśli tak ma być zawsze, to niech już ta trawa taka zostanie - uśmiechnął się kapitan "Kolejorza".

Sam jeszcze w pierwszej połowie zobaczył żółtą kartkę - ósmą w sezonie. W swoim 265. meczu w Ekstraklasie Trałka zobaczył 79. żółtą kartkę. Co ciekawe, ani razu nie opuścił jeszcze boiska po drugim napomnieniu w jednym spotkaniu albo bezpośrednim wykluczeniu. - Nigdy nie dostałem dwóch żółtych i nie dostanę - zapewnił piłkarz.

Na początku drugiej połowy, gdy Termalica wyprowadzała kontratak, Trałka mógł sfaulować Sebastiana Ziajkę około 20 metrów przed bramką Jasmina Buricia - odpuścił jednak chwycenie w pół. Ziajka zagrał do Jakuba Biskupa, ten dośrodkował w pole karne, a Wojciech Kędziora wyrównał na 2-2. - Normalnie, jakbym nie miał tej kartki, to od razu przerywam. Dzwonek jednak zadzwonił i odpuściłem. Dobrze, że wygraliśmy mecz - mówił po spotkaniu Trałka, bo pewnie miałby do siebie żal za odpuszczenie faulu w tej sytuacji. - Nie martwi mnie ta sytuacja, że nie będę mógł zagrać na Podbeskidziu, bo wiedziałem, że to w końcu nastąpi. Nie wiedziałem tylko, że aż tak szybko, po pierwszym spotkaniu. Taka robota, są następni i zrobią wszystko, aby wygrać w Bielsku, a ja spokojnie będę odpoczywał i trzymał kciuki - tłumaczy pomocnik mistrza Polski.

Na dwóch piłkarzy ze swojej drużyny Łukasz Trałka zwrócił większą uwagę - autora trzech asyst Karola Linetty’ego oraz Nickiego Bille Nielsena, który debiutował w ataku. - Trzy asysty, spokojnie, po Hamalainenie już nikt nie płacze. To temat zamknięty. Fajnie, że Karol dobrze zagrał, to na pewno go podbuduje. Mocno dzisiaj uderzył - przyznał kapitan zespołu. O Bille Nielsenie, za którym do Poznania przyjechała nawet duńska telewizja,  powiedział zaś: - Raz, że strzelił bramkę. A dwa, że każdy z obrońców Termaliki odczuje to, każdego coś zaboli. I brawo. To taki typ Zaura (Sadajewa - red.), przy czym Zaur bardziej kiwał, a ten jeszcze bardziej umie się rozbijać - zakończył.

Andrzej Grupa

Szymon Pawłowski o meczu z Termalicą. Wideo/INTERIA.TV



INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem