Lotto Ekstraklasa. Chojnacki: Trzeba pogratulować Jagiellonii
Marek Chojnacki, były rekordzista pod względem występów w piłkarskiej ekstraklasie, uważa, że na największe pochwały po sezonie zasadniczym zasłużyła Jagiellonia Białystok. - Trzeba jej pogratulować, ale mistrza i spadkowiczów nie poznamy szybko - dodał.
Chojnacki podsumowując zakończoną w sobotę pierwszą część rozgrywek ekstraklasy ocenił, że nie było w niej większych niespodzianek, poza dobrą postawą drużyny prowadzonej przez trenera Michała Probierza.
- To dobrze punktujący i poukładany zespół, który cały czas robi postępy. Gdyby nie podział punktów i tabeli, moglibyśmy gratulować mu dziś nie tylko pozycji lidera, ale tytułu. Trzeba zwrócić uwagę, że to drużyna, której nie przeszkadzają zmiany kadrowe, a wręcz przeciwnie. W klubie z Podlasia praktycznie nie mylą się przy sprowadzaniu piłkarzy, a do tego potrafią na tym dobrze zarabiać. Mimo dość dużej rotacji, widać też identyfikację zawodników z klubem - powiedział PAP były obrońca ŁKS, w którym rozegrał 452 spotkania w najwyższej klasie.
Zwrócił uwagę, że "Jadze" w zajęciu pierwszej pozycji pomogła też słabsza postawa, szczególnie w rundzie jesiennej, Legii Warszawa.
- Mówiłem już wcześniej, że im dłużej mistrzowie Polski będą zaangażowani w europejskie puchary, tym gorzej będą prezentować się w lidze. Później nadrabiali starty, ale okazały się one zbyt duże - wyjaśnił.
Pochwalił też postawę Korony Kielce, która - jak podkreślił - w zimowym okienku transferowym dokonała właściwych wzmocnień i swoją postawą wiosną zasłużyła na znalezienie się w górnej połowie tabeli. - Sądziłem, że znajdzie się w niej jeszcze Zagłębie Lubin, które miało dobry start - przyznał.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że obok podopiecznych trenera Piotra Stokowca w grupie walczącej o pozostanie w lidze są dwa inne czołowe kluby ubiegłego sezonu - Cracovia i Piast Gliwice.
- To pokazuje, jaką cenę płaci się za występy w europejskich pucharach. Te zespoły miały mało czasu na letni odpoczynek, a ich przygotowania były całkiem inne, co odbiło się w trakcie rozgrywek - tłumaczył czterokrotny reprezentant Polski.
W jego opinii na razie trudno ocenić poziom ligi, bo - jak wskazał - najlepiej obrazują to późniejsze występy w europejskich pucharach.
- Do tej pory poza Legią nie było z tym najlepiej. W sezonie zdarzały się natomiast kolejki, w których było kilka atrakcyjnych spotkań, ale wciąż dużo jest przysłowiowej "ligowej rąbanki" - zaznaczył Chojnacki.
Jak nadmienił, mówiąc o poziomie warto zwrócić uwagę, że coraz częściej o grze czołowych zespołów decydują zagraniczni piłkarze.
- Były lata, że obcokrajowcy zaniżali wartość ekstraklasy, ale teraz nadają jej ton. W każdej ekipie można wskazać co najmniej jednego albo kilku wartościowych graczy spoza kraju - dodał.
Z polskich zawodników wyróżnił kadrowiczów selekcjonera Adama Nawałkę oraz najskuteczniejszego - 15 goli - Marcina Robaka. Jak przyznał, już przed sezonem typował właśnie napastnika Lecha Poznań na króla strzelców.
- Mimo problemów ze zdrowiem i dużej rywalizacji, pokazuje instynkt strzelecki i fajnie byłoby, żeby to Polak sięgnął po koronę - zauważył obecny szkoleniowiec występujących w ekstraklasie piłkarek UKS SMS Łódź.
Zdaniem Chojnackiego w decydującej części rozgrywek równie ciekawa będzie rywalizacja o tytuł, jak i o utrzymanie się w ekstraklasie. - Mistrza i spadkowiczów na pewno nie poznamy szybko i wszystko może rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce - podkreślił.
W jego opinii o mistrzostwo powalczą Jagiellonia, Legia i trzeci w tabeli Lech.
- Niewiele szans daję Lechii Gdańsk, która złapała zadyszkę, a do tego zbyt słabo spisuje się w meczach wyjazdowych. Trzeba pamiętać, że przed Lechem jest jeszcze finał Pucharu Polski, który może w jakimś stopniu zadowolić ekipę z Poznania. Dlatego moim zdaniem sprawa mistrzostwa rozstrzygnie się pomiędzy Jagiellonią i Legią. Doświadczenie i skład przemawiają za klubem ze stolicy, ale +Jaga+ pokazała, że wytrzymuje presje i ma ducha zespołowości - analizował.
Chojnacki dodał, że w grupie zespołów walczących o utrzymanie wszystko może się zdarzyć i nie odważy się wytypować dwóch spadkowiczów.
- Różnice punktowe są żadne, bo ostatni Górnik Łęczna ma tylko dwa punkty straty do 11. w tabeli Śląska Wrocław. Tu walka "na noże" będzie toczyć się do ostatniej kolejki, bo Górnik ostatnio jest w dobrej dyspozycji, a nawet drużyny teoretycznie bezpieczne za kilka kolejek mogą już stracić ten komfort. O pozostaniu w lidze zdecyduje dyspozycja dnia i bezpośrednie pojedynki - podsumował.
Bartłomiej Pawlak