Legia wygrała z Norwegami najważniejszy dwumecz sezonu
Stadion na Łazienkowskiej wypełnił się w końcu ponad 20-tysięcznym tłumem. Niezmordowani kibice w tropikalnym upale od pierwszej do ostatniej minuty dopingowali Legię Warszawa. Ich pomoc okazała się nieoceniona, bo mistrzowie Polski choć nie zagrali wielkiego meczu, to kontrolowali całkowicie przebieg wydarzeń na boisku. Bezbłędna gra w obronie, błysk boiskowego geniuszu Luquinhasa i skuteczność Tomasa Pekharta wystarczyły do awansu i wygranej 2:0 - a w dwumeczu bardzo pewnie, aż 5:2.
To nie był wielki mecz Legii. Przynajmniej w pierwszej połowie. Jednak patrząc na dwumecz trzeba mistrzów Polski pochwalić za konsekwencję, dyscyplinę taktyczną, skuteczności i pewność w grze. Awans w dwumeczu z mistrzami Norwegii nie był zagrożony nawet przez moment.
Od początku meczu rewanżowego Legia przyjęła dość ryzykowną, ale jak się okazało skuteczną taktykę. W upale przekraczającym 30 stopnie Celsjusza mistrzowie Polski całkowicie oddali inicjatywę przyjezdnym, skupiając się na zabezpieczeniu własnej bramki. Z przodu biegał często osamotniony Mahir Emreli, za to z tyłu rzadko zdarzało się, żeby przebiegu akcji Norwegów nie pilnowała piątka - szóstka graczy. Wahadłowi Josip Juranović i Filip Mladenović zagrali tym razem niemal w jednej linii z trójką obrońców - Arturem Jędrzejczykiem, Mateuszem Wieteską i Mateuszem Hołownią. Skrzydłowi nie zapędził się do przodu, a kierowana przez Wieteskę obrona nie dała się zaskoczyć ambitnym, ale niemrawym Norwegom.
Wystarczył zryw błysk Luquinhasa
Defensywna taktyka nie podobało się to kibicom, ale mijały minuty, a Bodo/Glimt nie stworzyło sobie żadnej groźniejszej sytuacji. Na 20-30 metrze Norwegowie od początku meczu wymieniali między sobą niezliczoną liczbę podań. Nie przekładało się to jednak na liczbę sytuacji, stwarzanych pod bramką Artura Boruca.
Za to Legia w ostatnich minutach pierwszej połowy atakowała coraz odważniej. W 32. min Emreli zaplątał się z piłką w dryblingu na linii pola karnego. Strzału nie było za to po chwili Norwegowie stworzyli sobie najlepszą sytuację w meczu.
Legia próbowała jednak dalej. W 37. min strzelał Luquinhas, ale minimalnie niecelnie. W 39. min z prawej nogi uderzył Emreli, ale bramkarz Norwegów obronił. W końcu w 42. min akcja Azera i Brazylijczyka zakończyła się golem.
Luquinhas dostał świetne prostopadłe podanie, minął rywal i strzelił do siatki obok bramkarza. Wynik 1:0 oznaczał, że Legia może jeszcze bardziej skoncentrować się na defensywie i nie nadwyrężać sił w tym piekielnym upale. W samej akcji bramkowej legioniści się za bardzo nie zmęczyli, bo trwała ona 16 sekund, w ciągu których mistrzowie Polski czterema podaniami przemieścili się spod własnej bramki na pole karne przeciwników.
Wynik ustalili rezerwowi
Po przerwie Legia jednak postanowiła zagrać dla fantastycznych kibiców i zaczęła odważniej atakować. Akcje Bartosza Kapustki, Emreliego i Luquinhasa mogły się podobać, ale bramek nie przyniosły. W grze mistrzów Polski widać było jednak dużo spokoju. Legioniści już wiedzieli, że rywale nie zrobią im krzywdy, bo goście z każdą minutą opadali z sił i stawali się coraz mniej niebezpieczni.
W 69. min Norwegowie postanowili jednak obudzić legionistów. Po zamieszaniu podbramkowym piłka wylądowała na poprzeczce bramie Boruca i mistrzowie Polski wiedzieli, że całkowite oddanie inicjatywy to błąd, który mógł ich sporo kosztować.
Trener Czesław Michniewicz zaczął dokonywać zmian. Zdjął z boiska zmęczonego Kapustkę, a wprowadził na boisko napastnika Rafaela Lopesa. Miało to na celu przeniesienie gry bliżej bramki rywali. Zamysł był dobry, ale nie do końca skuteczny, bo Norwegowie nie zamierzali się poddawać i atakowali ambitnie aż do ostatniego gwizdka.
W ostatnich minutach plac gry opuścił też Emreli, a do gry wszedł Tomas Pekhart i Legia niemal od razu miała dobrą okazję, do strzelenia drugiego gola. Strzelający głową Wieteska jednak minimalnie spudłował.
To wszystko działo się w 84. min. Później aż do końca regulaminowego czasu gry nic ciekawego już się nie wydarzyło, może poza odśpiewaniem czterech zwrotek "Mazurka Dąbrowskiego" przez kibiców z "Żylety".
W doliczonym czasie błysnął jednak duet rezerwowych. Luquinhas wymienił dwa szybkie podania z Mattiasem Johanssonem. Szwed uciekł rywalom prawą stroną boiska, dośrodkował w pole karne, gdzie na piłkę czekał już Pekhart, który ustalił wynik mecz na 2:0.
Teraz Legię czeka dużo łatwiejszy dwumecz - z mistrzem Estonii, Florą Tallin (20 lub 21 lipca na Łazienkowskiej, rewanż na wyjeździe 27 lub 28 lipca). Droga do III rundy eliminacji stoi otworem.
asz
Wyniki rewanżowych meczów 1. rundy eliminacji LM (* - oznacza awans):
14 lipca, środa
Kajrat Ałmaty (Kazachstan)* - Maccabi Hajfa (Izrael) 2:0 (1:0); pierwszy mecz 1:1
Alaszkert Erywań (Armenia)* - Connah's Quay Nomads (Walia) 1:0 (0:0) po dogr.; 2:2
Neftci Baku (Azerbejdżan)* - Dinamo Tbilisi (Gruzja) 2:1 (1:0); 2:1
Legia Warszawa (Polska)* - Bodoe/Glimt (Norwegia) 2:0 (1:0); 3:2
13 lipca, wtorek
Hibernians (Malta) - Flora Tallinn (Estonia)* 0:3 (0:2); 0:2
Riga FC (Łotwa) - Malmoe FF (Szwecja)* 1:1 (0:1); 0:1
Lincoln Red Imps (Gibraltar)* - Fola Esch (Luksemburg) 5:0 (2:0); 2:2
Sheriff Tiraspol (Mołdawia)* - Teuta Durres (Albania) 1:0 (1:0); 4:0
FC Prisztina (Kosowo) - Ferencvaros (Węgry)* 1:3 (0:0); 0:3
NS Mura (Słowenia)* - Shkendija Tetowo (Macedonia Płn.) 5:0 (2:0); 1:0
Borac Banja Luka (Bośnia i Hercegowina) - CFR Cluj (Rumunia)* 2:1 (2:0, 0:0) po dogr.; 1:3
Buducnost Podgorica (Czarnogóra) - HJK Helsinki (Finlandia)* 0:4 (0:3); 1:3
Linfield (Irlandia Płn.) - Żalgiris Wilno (Litwa)* 1:2 (0:2); 1:3
Shamrock Rovers (Irlandia) - Slovan Bratysława (Słowacja)* 2:1 (1:0); 0:2
Szachtior Soligorsk (Białoruś) - Łudogorec Razgrad (Bułgaria)* 0:1 (0:0); 0:1
Valur Reykjavik (Islandia) - Dinamo Zagrzeb (Chorwacja)* 0:2 (0:1); 2:3
Sezon zasadniczy
24.10.2014
19:00
Statystyki meczu
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 08.12.2024 | KGHM Zagłębie Lubin | 0 - 3 | Legia Warszawa | Relacja |
PKO Ekstraklasa 02.02.202517:30 | Legia Warszawa | - | Korona Kielce |