Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia we mgle przed meczem z Lechem

W niedzielnym hicie PKO Ekstraklasy zmierzą się dwa najbogatsze polskie kluby. Mistrz Polski Legia Warszawa podejmie lidera Lecha Poznań. Jeśli stołeczny zespół myśli o obronie tytułu to musi wygrać. Podobnie, jak w dwóch zaległych meczach z Termaliką Nieciecza i Zagłębiem Lubin. W takim przypadku strata do "Kolejarza" będzie wynosić tylko trzy punkty. W tej chwili oba zespoły dzieli prawdziwa przepaść - 12 "oczek".

Noty Tomasza Hajty po meczu Albania - Polska. WIDEO (Polsat Sport) /Polsat Sport/Polsat Sport

Trenerem Lecha jest Maciej Skorża, który zdobył dwa razy Puchar Polski z Legią. Mistrzostwa w Warszawie nie udało mu się zdobyć, ale ma go ze swojego poprzedniego pobytu w Lechu w 2015 r.

"Kolejorz" za to pod wodzą Czesława Michniewicza zdobył Puchar Polski i Superpuchar w 2004. Obecny trener Legii przebił już jednak tamto osiągnięcie sięgając w maju po mistrzostwo Polski, a także awansując do fazy grupowej Ligi Europy, gdzie Legia radzi sobie znakomicie, liderując w grupie z kompletem wygranych w dwóch kolejkach - po 1:0 ze Spartakiem w Moskwie i Leicester City w Warszawie.

Takich niuansów w meczu dwóch wielkich rywali jest oczywiście więcej. Obecnie cała Polska mówi jednak tylko o tym, że obrońca tytułu wygrał tylko trzy z ośmiu spotkań i plasuje się na 15. pozycji w gronie 18 klubów w PKO Ekstraklasie. Lech prowadzi w tabeli z dorobkiem 21 punktów.

W poprzednim sezonie to poznański zespół rywalizował w fazie grupowej Ligi Europy i zajął w niej ostatnie miejsce w grupie, mając jedno zwycięstwo i pięć porażek. W tym czasie w ekstraklasie był w środku stawki, a sezon zakończył na 11. lokacie.

Lech będzie rozpracowany

Teraz sytuacja powtarza się z Legią. Trener Michniewicz, jak słychać na Łazienkowskiej, wszystkie treningi w ostatnim czasie układa pod mecz z "Kolejorzem". Priorytetem nie jest już wyjazdowy mecz z Napoli, który Legia zagra w czwartek. Tym razem w przeciwieństwie do pierwszych dwóch kolejek pierwszeństwo ma ligowe starcie.

Michniewicz uchodzi za mistrza mobilizacji, a także trenera, który jak mało kto potrafi przygotować taktykę pod konkretnego przeciwnika. Lech rozpracowany będzie w najdrobniejszych szczegółach. Problem Legii leży teraz gdzie indziej. Na niektórych treningach w bazie w Książenicach szkoleniowiec mistrzów Polski miał do dyspozycji tylko ośmiu piłkarzy i do tego trzech młodych bramkarzy, bo Artur Boruc wciąż leczy kontuzję pleców.

Reszta legionistów rozjechała się po świecie na mecze reprezentacji. Wiadomo już, że jeden z nich wrócił do klubu z kontuzją. Na szczęście dla Legii nie jest to żaden z klubowych piłkarzy, a rezerwowy Joel Abu Hanna, który urazu nabawił się urazu w meczu Izrael - Mołdawia (2:1) i jest wykluczony z treningów.

Rysunek na nodze Szweda

W środę i czwartek Michniewicz miał już z kim ćwiczyć, bo w zajęciach uczestniczyło 25 graczy. Trener cieszy się, że do zdrowia powrócił Szwed Mattias Johansson, który z powodu urazu nie poleciał tym razem na mecze swojej reprezentacji.

- To świetny piłkarz, ale ciągle mu coś dolega. Zwykle są to urazy lewej nogi. Prawą ma całą wytatuowaną, a na tej lewej nie ma żadnych tatuaży. Śmiałem się, że to przez to te kontuzje. Wziąłem nawet długopis i coś mu tam namazałem na tej lewej. Może to pomoże? - zastanawiał się w żartach Michniewicz.

Legia do meczu z "Kolejorzem" przygotowuje się w swoim nowoczesnym ośrodku w Książenicach. Problem w tym, że wieczorne treningi odbywają się tam we mgle i w przenikliwym zimnie. Tak było w środę, kiedy widoczność była bardzo mała, a zawodnicy z południa marzli w krótkich rękawach i w czwartek pewnie będzie podobnie, bo aura się nie zmieniła, a szkoleniowiec zajęcia rozpocznie o 17.

Lirim Kastrati cieszy się z gola dla Legii w meczu ze Spartakiem w Moskwie/PIOTR KUCZA/FOTOPYK/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem