Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia Warszawa - Wisła Kraków. "Moskal ma w składzie dwóch Matuzalemów"

- Gdyby oba kluby spotkały się w innych okolicznościach, Legia powinna strzelać i liczyć ile wpadnie. Ale teraz trochę się zmieniło. Jeśli Wisła utrzyma ten trend, może być naprawdę ciekawie. Oceniłbym szanse obu drużyn 50 na 50 - powiedział Interii Andrzej Zamilski przed hitowym meczem Legii z Wisłą.

Interia: Mecz Legii Warszawa z Wisłą Kraków będzie największym hitem 4. kolejki?

Andrzej Zamilski: - Wcześniej bym tak nie powiedział, ale ostatnie spotkanie Wisły z Lechem wyraźnie pokazało, że to będzie hit. O ile w Krakowie w tydzień nic się nie zmieni, ale jestem o to spokojny. Poziom tamtego meczu, jak na naszą Ekstraklasę, był nietypowy. Ale nietypowy w pozytywnym sensie. Były strzały, błędy, zwroty akcji, piękne interwencje - po prostu wszystko. Teraz krakowianie podbudowani tym wynikiem przyjadą do Warszawy w bojowych nastrojach.

Na stadion Legii, która na początku rozgrywek jest w świetnej formie.

- Legia w Ekstraklasie odskoczyła. Na początku sezonu robi furorę nie tylko w lidze, ale też w pucharach. Komplet zwycięstw w Ekstraklasie, a do tego tyle bramek. Dobrze wygląda też nowy napastnik [Nemanja Nikolić - przyp. red.], który strzelił pięć goli w trzech meczach. Do tego dochodzą kolejni, którzy tworzą nową jakość.

Czyli pana zdaniem, to wicemistrz Polski będzie faworytem?

- Gdyby oba kluby spotkały się w innych okolicznościach, Legia powinna strzelać i liczyć ile wpadnie. Ale teraz trochę się zmieniło. Jeśli Wisła utrzyma ten trend, może być naprawdę ciekawie. Oceniłbym szanse obu drużyn 50 na 50.

Trend, który rozpoczął się od remisu z Cracovią? Forma Wisły wyraźnie idzie w górę.

- Moskal ma w składzie dwóch Matuzalemów [najstarszy człowiek w Starym Testamencie, miał żyć 969 lat - przyp. red.]. Mówię o Pawle Brożku i Arkadiuszu Głowackim. Wydawało się, że znów mieli ciągnąć sami ten wózek, ale okazuje się, że dobrano im bardzo ciekawych piłkarzy. Z każdym meczem wygląda to coraz lepiej.

Legia może być zmęczona meczem w środku tygodnia?

- Pytanie, czy Legia już na początku sezonu zbyt bardzo nie uwierzyła we własne możliwości. Chyba myślą, że ligę mają ograną tyłem i chcą skupić się na Lidze Europejskiej. Jak na razie bardzo łatwo jej to wychodzi, ale z czasem nie musi. Zresztą jest taka przykra tendencja w Polsce, że w ligowych spotkaniach miesza się składem, często wystawia rezerwowych. Po to, by w najmocniejszym zestawieniu zagrać w pucharach. Tylko, że po tych meczach w pucharach, później w lidze znów grają gorzej. Jest to dla mnie niezrozumiała prawidłowość.

W lidze się eksperymentuje, występuje syndrom meczu poprzedniego. Nie wiem dlaczego ciągle tak jest, bo przecież wielu się już na tym przejechało. Tak robił Berg w ubiegłym roku, a teraz Skorża i Probierz.

Ale obie polskie drużyny mają szansę na awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej.

- Patrząc na obecną formę, to większe Legia. Lech także pokazał w Bazylei, że nie stoi na straconej pozycji. Możemy mieć dwa zespoły w fazie grupowej.

Rozmawiał Łukasz Szpyrka

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem