Legia Warszawa - Widzew Łódź 5-1 w Ekstraklasie
W spotkaniu dwóch uznanych marek T-Mobile Ekstraklasy Legia Warszawa w dobrym stylu wygrała na własnym stadionie z Widzewem Łódź 5-1.
Mecz rozpoczął się dla mistrzów Polski znakomicie. W 3. minucie Michał Żyro w środku boiska podał do Patryka Mikity, ten posłał dalekie podanie do Miroslava Radovicia, serbski pomocnik wpadł w pole karne Widzewa i pewnym strzałem pokonał Macieja Mielcarza.
Legia przeważała, ale łodzianie też mieli swoje okazje. Najgroźniejsze wypracowali w 14. i 33. minucie. Najpierw Duszan Kuciak wyprzedził w polu karnym rozpędzonego Bartłomieja Pawłowskiego, a niespełna 20 minut później obronił efektowny strzał zawodnika Widzewa z pierwszej piłki.
Końcówka pierwszej połowy była popisem Jakuba Rzeźniczaka. W 40. minucie obrońca Legii celnym strzałem wykończył akcję Michała Żyry i Michała Kucharczyka i podwyższył na 2-0, a potem był bliski zdobycia kolejnej bramki, ale po jego mocnym strzale zza pola karnego piłka odbiła się od poprzeczki.
Po zmianie stron pierwsi zaatakowali goście. Najlepszy w obozie Widzewa Pawłowski świetnie uciekł obronie Legii, ale po raz kolejny musiał uznać wyższość świetnie dysponowanego Kuciaka.
Na odpowiedź podopiecznych Jana Urbana nie trzeba było długo czekać. Tomasz Brzyski wrzucił piłkę z lewego skrzydła, nie doszedł do niej Mikita, ale akcję zamknął Kucharczyk i mocnym strzałem z bliskiej odległości po raz kolejny zmusił Mielcarza do kapitulacji.
Straty próbował zniwelować Princewill Okachi, tyle że znów zaporą nie do przejścia dla Widzewa okazał się Kuciak i dwukrotnie zatrzymał pomocnika łódzkiej ekipy. Akcja błyskawicznie przeniosła się pod bramkę Mielcarza. Mikita dokładnie podał w pole karne do Kucharczyka, a ten ponownie wpisał się na listę strzelców.
Niezła, mimo czterech straconych goli, postawa Widzewa została nagrodzona w 60. minucie spotkania. W roli głównej wystąpił duet zmienników. Lewon Hajrapetjan dograł przed linię szesnastki do Łukasza Staronia, a ten mierzonym strzałem zaskoczył bezbłędnego dotąd Kuciaka.
Ostatnie 20 minut Widzew grał w osłabieniu, po tym jak kontuzji doznał Hachem Abbes. Trener Radosław Mroczkowski wcześniej wykorzystał już komplet zmian.
W 88. minucie wynik meczu ustalił celną główką Mikita. Asysta, po precyzyjnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego, zapisana została na konto Brzyskiego.
Powiedzieli po meczu:
Jan Urban (trener Legii): "Mecz dobrze się dla nas rozpoczął, umieliśmy to wykorzystać. Później Pawłowski mógł zdobyć bramkę dla Widzewa, ale mu się nie udało. W drugiej połowie sytuacja się nie zmieniła. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania, mogliśmy strzelić kolejne gole. W ostatnim kwadransie, gdy Widzew grał w osłabieniu, nie mieliśmy już żadnych problemów. Jeśli chodzi o wystawianie ostatnio prawie dwóch różnych jedenastek, to w krótkim okresie przygotowawczym było niewiele czasu na sprawdzanie piłkarzy, więc trzeba to robić teraz, w meczach oficjalnych. Jeszcze przez jakiś czas mogą być rotacje w składzie. Od zawodników zależy, którzy będą grać częściej. Jak oceniam Patryka Mikitę? Jeszcze dużo pracy przed nim, ale widać, że ma smykałkę do gry. Chciałem zobaczyć, jak wytrzyma presję, przy tylu kibicach. Dał sobie radę, to był udany debiut. Uważam zresztą, że dobre spotkanie zagrał także inny debiutant Mateusz Cichocki".
Radosław Mroczkowski (trener Widzewa): "Dostaliśmy dzisiaj surową lekcję. Nie myślałem, że na inaugurację tak to będzie wyglądać. W pierwszej połowie straciliśmy gola na początku i tuż przed przerwą, to były ciężkie ciosy dla drużyny. Popełniliśmy wiele błędów, które miały wpływ na taki obraz meczu. Nie funkcjonowaliśmy również dobrze jako całość, nie tworzyliśmy zespołu, który się dobrze rozumie. Mimo bardzo niekorzystnego wyniku, byli zawodnicy w naszym zespole, którzy zrobili dobre wrażenie. Potrafiliśmy stworzyć sytuacje, to dla nas taki mały plusik".
Legia - Widzew 5-1. Galeria
Legia Warszawa - Widzew Łódź 5-1 (2-0)
Bramki: 1-0 Radović (3.), 2-0 Rzeźniczak (40.), 3-0 Kucharczyk (52.), 4-0 Kucharczyk (57.), 4-1 Staroń (60.), 5-1 Mikita (88.).