Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia Warszawa – Pogoń Szczecin 4-2 w 23. kolejce PKO BP Ekstraklasa

Sześć goli na Łazienkowskiej. W Wielką Sobotę piłkarze Legii i Pogoni Szczecin urządzili sobie lany poniedziałek. Lider Ekstraklasy po świetnym początku spotkania pokonał wicelidera 4-2. Po tym zwycięstwie broniący tytułu warszawski zespół ma już 10 punktów przewagi nad wciąż drugą Pogonią.

Ekstraklasa. kontrowersje z meczu Zagłębie Lubin – Legia Warszawa. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Aż trudno po takim meczu uwierzyć, że Pogoń ma najlepszą defensywę w lidze. Do meczu z Legią zespół ze Szczecina stracił tylko 13 goli, z czego w tym roku tylko pięć na osiem ligowych spotkań. W tym jednym meczu dali sobie wbić cztery bramki.

W pierwszych minutach na Łazienkowskiej niemal każda akcja gospodarzy kończyła się golem. Nie minął kwadrans a Pogoń przegrywała 0-3. W 4. minucie bramkę strzelił Filip Mladenović, potem dwie - w tym jedną z karnego - najskuteczniejszy piłkarz Ekstraklasy Tomasz Pekhart.

Goście byli oszołomieni. Nie byli w stanie odpowiedzieć na tę dominację żadną porządną akcją, nawet nie zbliżyli się pod bramkę Artura Boruca. Zanim upłynęło pół godziny było 4-0. Bramka padła po ładnie rozegranym rzucie wolnym, po którym Andre Martins zagrał piłkę w pole karne, gdzie znalazł się Mateusz Wieteska i głową pokonał Dantego Stipicę.

Pogoń ostrzegła Legię tuż przed tą sytuacją. Michał Kucharczyk z dystansu trafił piłką w poprzeczkę. Tuż przed przerwą szczecinianie zdobyli honorową - w tej części gry - bramkę. Nie pierwszy już raz w tym sezonie wysoko prowadząc obrona mistrzów Polski pogubiła się. Boruc odbił strzał Aleksandra Gorgona, ale Adam Frączczak dopadł do piłki i wygrał pojedynek z Wieteską. Legioniści domagali się VAR-u, po krótkiej konsultacji Szymon Marciniak uznał gola.

Jeżeli można cokolwiek zarzucić Legii za ten mecz to apatię w drugiej połowie. Po przerwie nie był to ten sam zespół, dał się zepchnąć do obrony, oddając inicjatywę gościom.

Pogoń atakowała niemal cały czas, miała wyraźną przewagę, brakowało jej argumentów w ataku. W końcu dopięła swego. Artiem Szabanow sfaulował, choć nie musiał, Jakuba Bartkowskiego. Karnego wykorzystał Kamil Drygas. Pod koniec spotkania Boruc uchronił gospodarzy przed utratą trzeciej bramki Zwycięstwo Legii dzięki zaliczce z pierwszej połowy było niezagrożone.

Mimo fatalnego początku Pogoń uniknęła w Warszawie kompromitacji, choć po pierwszych minutach zanosiło się na pogrom. Legia wygrała, strzeliła cztery gole, ma 10 punktów przewagi w tabeli. Może powoli już przygotowywać się do mistrzowskiej fety.

Olgierd Kwiatkowski z Warszawy

Legia Warszawa - Pogoń Szczecin 4-2 (4-1)

Bramki: 1-0 Mladenović (4.), 2-0 Pekhart (10.), 3-0 Pekhart (10. karny), 4-0 Wieteska (29.), 4-1 Frączczak (45.+1), 4-2 Drygas (83. karny).

Legia: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Artiem Szabanow - Josip Juranović, Bartosz Slisz, Andre Martins, Filip Mladenović - Bartosz Kapustka (75.Walerian Gwilia), Tomasz Pekhart (87. Kacper Kostorz), Luquinhas (80. Rafael Lopes).

Pogoń: Dante Stipica - Jakub Bartkowski, Benedykt Zech, Konstantinos Triantfafyllopouulos (64. Mariusz Malec), Luis Mata (23. Kacper Kozłowski) - Alexander Gorgon, Damian Dąbrowski (64. Kamil Drygas), Sebastian Kowalczyk, Kacper Smoliński (65. Adrian Benedyczak), Michał Kucharczyk - Adam Frączczak (75. Mariusz Fornalczyk).

Żółte kartki: Wieteska, Szabanow, Martins  - Legia, Dąbrowski, Kozłowski, Drygas - Pogoń.

Sędziował: Szymon Marciniak

Radość piłkarzy Legii/ PAP/Leszek Szymański/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem