Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia Warszawa - Piast Gliwice 4-0 w 35. kolejce Ekstraklasy

W meczu na szczycie Legia Warszawa rozgromiła Piasta Gliwice 4-0 i mistrzostwo Polski ma na wyciągnięcie ręki! By być pewnym tytułu, zespół ze stolicy w dwóch spotkaniach musi zdobyć jeszcze trzy punkty.

Piłkarze Legii mieli się z czego cieszyć
Piłkarze Legii mieli się z czego cieszyć/Bartłomiej Zborowski/PAP

Wyniki, tabela, statystyki Ekstraklasy - TUTAJ 

Piast w niczym nie przypominał drużyny, która przyjechała na Łazienkowską ograć Legię i zdobyć tytuł mistrza Polski. Zespół Radoslava Latala praktycznie ani razu nie zagroził poważnie bramce Arkadiusza Malarza. A Legia? W niedzielne popołudnie bardziej przypominała rozpędzoną maszynę do wygrywania znaną ze spotkania z Cracovią niż bandę niedorajdów, którą oglądaliśmy przeciwko Zagłębiu Lubin. 

Od pierwszego gwizdka sędziego widać było, że gole dla Legii są tylko kwestią czasu. Piast cofnął się do obrony, ale od razu rzucało się w oczy, że defensywa gliwiczan nie stanowi monolitu. 

Z tego właśnie powodu padły dwie bramki dla gospodarzy. Najpierw po krótko rozegranym rzucie rożnym piłkę sprytnie zgrał Kasper Hamalainen, a Igor Lewczuk na spółkę z Arturem Jędrzejczykiem pokonali Jakuba Szmatułę. 

Tego gola bramkarz Piasta przyjął jeszcze ze spokojem, ale przy drugim ostro zrugał swoich kolegów z defensywy. Nie ma się co dziwić. Obrońcy Piasta nawet nie próbowali atakować stojącego na linii pola karnego Guilherme. Brazylijczyk może nie rozgrywa najlepszego sezonu w karierze, ale takie prezenty potrafi wykorzystać. "Gui" uderzył mocno w długi róg i nie dał najmniejszych szans Szmatule. 

Legia Warszawa - Piast Gliwice 4-0. Galeria

Zobacz galerię
+2

Po zmianie stron Legia oddała nieco pola Piastowi i nastawiła się na kontrataki. Już pierwszy z nich dał wojskowym gola. Tym razem na ustach kibiców, którzy do ostatniego miejsca wypełnili stadion przy Łazienkowskiej, był Kasper Hamalainen. 

Fin wskoczył do pierwszego składu pod nieobecność kontuzjowanego Aleksandara Prijovicia. I w pełni wykorzystał swoją szansę. Nie dość, że strzelił trzeciego gola, to jeszcze jego błyskotliwe zagranie umożliwiło Lewczukowi i Jędrzejczykowi zdobycie pierwszej bramki. 

Mecz Legia - Piast/Bartłomiej Zborowski/PAP


Pomimo wysokiego prowadzenia Legia nie rezygnowała ze strzelania kolejnych goli. Następna okazja nadarzyła się w 69. minucie. Hebert sfaulował w polu karnym Guilherme, a jedenastkę na gola zamienił Nemanja Nikolicia. 

To już 27. trafienie Serba z węgierskim paszportem w tym sezonie. Ostatnim tak skutecznym napastnikiem w naszej lidze był Marek Koniarek. 20 lat temu zdobył dla Widzewa 29 bramek.

Legia bez najmniejszych problemów pokonała Piasta. Rozczarowani mogą się czuć ci, którzy liczyli, że przy Łazienkowskiej faktycznie dojdzie do meczu o mistrzostwo Polski. Piast na tle drużyny Stanisława Czerczesowa wypadł beznadziejnie, udowadniając tym samym prawdziwość słów, że w naszej lidze jedynym groźnym rywalem dla Legii jest... sama Legia.

Krzysztof Oliwa

Legia Warszawa - Piast Gliwice 4-0 (2-0)

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem