Legia Warszawa – Piast Gliwice 1-2 w ćwierćfinale Pucharu Polski
Legia jedno trofeum w tym sezonie ma z głowy. Po bardzo dobrym meczu, rozgrywanego na oczach nowego selekcjonera reprezentacji Polski Paulo Sousy przegrała na Łazienkowskiej z Piastem Gliwice 1-2.
Niespodzianka? Tak, bo Legia przegrała. Nie, bo grała z Piastem Gliwice. A w Warszawie ostatnio gliwiczanie wygrali dwa z czterech spotkań, dwa zremisowali, ostatni raz przegrali w stolicy w 2018 roku. Piast pokazał w środowy mglisty wieczór na Łazienkowskiej co w piłce nożnej znaczy: dobra organizacja, realizm, skuteczność.
W pierwszej połowie wystarczyła jedna solidna akcja, jeden celny strzał na bramkę rywala w pierwszej połowie, co więcej - na samym początku meczu - by na długie chwile wprowadzić Legię w tarapaty.
W 8. minucie - podczas najważniejszej akcji przed przerwą - w polu karnym gospodarzy stało dwóch piłkarzy z Gliwic. Za mało? Tak się wydawało skoro na tej przestrzeni znajdowało się siedmiu legionistów. Ale co to za problem. Jakub Świerczok wykorzystał brak zdecydowania Artema Szabanowa i z pięciu metrów trafił pod poprzeczkę bramki Cezarego Miszty.
Legia atakowała, miała dużo więcej sytuacji, ale w pierwszej połowie nie była w stanie odrobić jednobramkowej strat. Najlepszą okazją miał Mateusz Wieteska, po którego uderzeniu w 29. minucie piłka trafiła w słupek. Wcześniej strzał Andre Martinsa z dystansu otarł się o poprzeczkę.
Piast cały czas się bronił. Bardzo mądrze. Wyróżniał się Jakub Czerwiński, który wygrywał większość pojedynków z ofensywnymi piłkarzami Legii. Przede wszystkim skutecznie powstrzymywał wyróżniającego się w ostatnich meczach ligowych Luquinhasa.
Legia skapitulowała przed Piastem
W końcu jednak defensywa gliwiczan skapitulowała. Po 67. minutach rozważnej gry całej drużyny ze Śląska, ale szczególnie jej obrony, jeden błąd dał bramkę Legii. Piłka po podaniu z lewej strony Filipa Mladenovicia trafiła do nieobstawionego Rafaela Lopesa. Hiszpan z kilku metrów trafił bez problemu do niemal pustej bramki.
Legia szła za ciosem. Atakowała, chciała zakończyć ten mecz bez dogrywki. Jej piłkarze uwierzyli, że już nic im ze strony Piasta nie grozi. Zostali srodze skarceni. Jedna kontra gości wystarczyła, żeby znów wyszli na prowadzenie.
W 78. minucie samotny rajd przez pół boiska wykonał Tiago Alves. Piłkę stracił Szabanow, który nie był w stanie dogonić Portugalczyka. Pomocnik Piasta ograł bramkarza i strzelił do pustej bramki. Do cieszącego się w narożniku boiska Alvesa zbiegła cała drużyna gości, łącznie z rezerwowymi i niektórymi członkami sztabu szkoleniowego. Piastowi bardzo zależało na zwycięstwie w Warszawie i awansie do półfinału.
Mimo świetnego strzału Bartosza Kapustki chwilę później, doskonałej okazji Waleriana Gwilii wynik się nie zmienił. Piast pokonał na jego boisku lidera Ekstraklasy. Całkowicie zasłużenie. W tej sytuacji Piast staje się poważnym kandydatem do zdobycia Pucharu Polski.
Olgierd Kwiatkowski z Warszawy
Legia Warszawa - Piast Gliwice 1-2 (0-1)
Bramka: 0-1 (8. Świerczok), 1-1 (68. Lopes), 1-2 (78. Tiago Alves).
Legia: Cezary Miszta - Artur Jędrzejczyk (46. Josip Juranović), Mateusz Wieteska, Artem Szabanow - Paweł Wszołek (60. Rafel Lopes), Andre Martins (56. Walerian Gwilia), Bartosz Kapustka, Luquinhas (81. Ernest Muci), Filip Mladenović - Kacper Kostorz (60. Nazari Rusyn).
Piast: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Tomas Huk, Jakub Czerwiński, Jakub Holubek - Arkadiusz Pyrka, Patryk Sokołowski, Tomasz Jodłowiec (74. Tiago Alves), Dominik Steczyk (64. Mateusz Winciersz) - Michał Chrapek (64. Patryk Lipski), Jakub Świerczok (74. Michał Żyro).
Żółte kartki: Slisz - Legia; Chrapek - Piast.
Sędziował: Jarosław Przybył.
Mecz bez udziału publiczności.