Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia Warszawa - mistrz jeszcze silniejszy niż wiosną

Legia Warszawa przystępuje do obrony mistrzowskiego tytułu jeszcze silniejsza kadrowo niż w poprzednim sezonie. Wprawdzie podopieczni Czesława Michniewicza przegrali w rzutach karnych mecz o Superpuchar Polski, ale to akurat powinno być dla stołecznej ekipy... dobrą wróżbą.

Zbigniew Boniek podsumował mecz o Superpuchar Polski. Wideo (POLSAT SPORT)/Polsat Sport/Polsat Sport

Legioniści nie mieli żadnych kłopotów z wyeliminowaniem w pierwszej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów norweskiego Bodoe/Glimt. Dwukrotnie wygrali - na wyjeździe 3-2, a rewanżu u siebie 2-0. W kolejnej zmierzą się z estońską Florą Tallin, a jeśli sobie z nią poradzą, w trzeciej rundzie ich przeciwnikiem będzie zwycięzca rywalizacji Dinama Zagrzeb z Omonią Nikozja.

Gorzej poszło mistrzom Polski w sobotnim meczu na Łazienkowskiej o Superpuchar Polski, gdy przegrali w rzutach karnych 3-4 z Rakowem Częstochowa. Po 90 minutach było 1-1, dogrywki - zgodnie z przepisami - nie rozgrywano.

"Nie udało nam się przełamać klątwy. Małe pocieszenie jest takie, że druga połowa wyglądała tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Niech to będzie dobry prognostyk na kolejne mecze" - powiedział trener Michniewicz.

Porażka w tym spotkaniu akurat powinna być... dobrą wróżbą dla Legii. Warszawski zespół bardzo często w przeszłości przegrywał rywalizację o Superpuchar, łącznie 11 razy, w tym dziewięć od 2006 roku (stąd słowa o "klątwie"), a potem wiele razy zdarzało się, że sięgał po mistrzostwo kraju. Tak było choćby w poprzednim sezonie, gdy legioniści ulegli u siebie - również w rzutach karnych - Cracovii.

Legia ponownie będzie zdecydowanym faworytem ekstraklasy. Sztab szkoleniowy "Wojskowych" dysponuje silnym składem, który latem został jeszcze bardziej wzmocniony.

Na Łazienkowskiej grają od niedawna m.in. reprezentant Azerbejdżanu Mahir Emreli (dwa gole w rywalizacji z Bodoe/Glimt i trafienie w meczu o Superpuchar) oraz inni piłkarze mający na koncie występy w narodowych barwach - znany m.in. z AZ Alkmaar i Panathinaikosu Ateny Szwed Mattias Johansson, Portugalczyk Josue Pesqueira, Izraelczyk Joel Abu Hanna czy Lindsay Rose z Mauritiusa, który większość kariery spędził we Francji, a ostatni grał w Arisie Saloniki.

W drużynie pozostali wyróżniający się w poprzednim sezonie reprezentant Serbii Filip Mladenovic, Chorwat Josip Juranovic i król strzelców PKO BP Ekstraklasy Czech Tomas Pekhart. Dwaj ostatni wystąpili w niedawnych mistrzostwach Europy, a ich drużyny narodowe awansowały do fazy pucharowej.

Wysoką formę utrzymuje również Brazylijczyk Luquinhas, który w obu meczach 1. rundy eliminacji LM strzelił po jednym golu.

Na dodatek Michniewicz wciąż ma do dyspozycji ćwierćfinalistów Euro 2016 we Francji - Bartosza Kapustkę, Artura Jędrzejczyka i rezerwowego w tamtym turnieju, ale wcześniej uczestnika MŚ 2006 i ME 2008 - Artura Boruca.

Chyba jedynym poważnym osłabieniem Legii jest odejście z klubu Pawła Wszołka. 29-letni pomocnik związał się umową z Unionem Berlin.

Pozostałe ubytki to głównie piłkarze, którzy ostatnio rzadziej grali w klubie, jak Gruzin Walerian Gwilia, Mateusz Cholewiak (obecnie Górnik Zabrze) czy Igor Lewczuk (Znicz Pruszków). Już wcześniej Ekwadorczyk Joel Valencia wrócił do angielskiego Brentford FC, z którego był wypożyczony.

Kibice Legii nie zobaczą na Łazienkowskiej również Marko Vesovica. W przeszłości reprezentant Czarnogóry był ważnym ogniwem drużyny, ale miniony sezon stracił z powodu ciężkiej kontuzji.

Przed rozpoczęciem rywalizacji w kwalifikacjach Ligi Mistrzów Legia przebywała na obozie w Austrii - od 16 do 24 czerwca. Rozegrała tam trzy sparingi - pokonała miejscowy trzecioligowy SK Bischofshofen 5-0, przegrała z węgierskim Ferencvarosi TC 0-2 i zremisowała z rosyjskim FK Krasnodar 1-1.

Po powrocie do kraju drużyna Michniewicza wygrała w sparingach z Lechią Gdańsk 3-2 oraz z Jagiellonią Białystok 2-0.

W pierwszej kolejce ekstraklasy legioniści podejmą 24 lipca Wisłę Płock. 

Trener Legii Czesław Michniewicz/Radek Pietruszka/PAP
PAP

Zobacz także

Sportowym okiem