Legia Warszawa. Michał Listkiewicz dla Interii: Apeluję do prezesa Dariusza Mioduskiego, tak z czystej sympatii
- Nie bardzo rozumiem tego czepiania się przez Legię pracy sędziego Bartosza Frankowskiego. Zarówno on, jak i inni nasi arbitrzy sędziują ważne mecze w Europie. Apelowałbym do wszystkich w Legii, żeby się skupili na tym, aby mistrz Polski, tak jak chociażby mistrz Węgier Ferencvaros Budapeszt, awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wtedy problemy sędziowskie zejdą na daleki plan – mówi w rozmowie z Interią Michał Listkiewicz, były prezes PZPN i były sędzia międzynarodowy.
Po meczu 19. kolejki, w której Legia Warszawa wygrała na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 2-1, klub ze stolicy wystosował pismo do Przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN Zbigniewa Przesmyckiego z prośbą o zajęcie oficjalnego stanowiska odnośnie pracy podczas tego spotkania arbitra Bartosza Frankowskiego. Klub zaapelował również o niedesygnowanie tego sędziego w przyszłości do meczów Legii. Podkreślił też, że w dziewięciu dotychczasowych spotkaniach Legii w obecnym sezonie, w których brał udział pochodzący z Torunia arbiter, drużyna wielokrotnie została skrzywdzona przez rażące błędy.
Teraz do apelu Legii odniósł się były międzynarodowy sędzia Michał Listkiewicz.
- To jest takie bardzo nerwowe działanie najlepszego polskiego klubu, który - wszystko na to wskazuje - będzie znowu mistrzem naszego kraju. Legia ma najlepszy skład i gra najlepiej w piłkę w lidze. Czepiania się sędziego nie bardzo rozumiem. Akurat tak się składa, że sędzia Bartosz Frankowski jest po Szymonie Marciniaku, Pawle Raczkowskim i może Danielu Stefańskim najlepszym polskim arbitrem. To jest nasza ścisła czołówka. Nie zapominajmy, że mamy także najlepszego sędziego VAR w Europie, a może i nawet na świecie, Pawła Gila. Jest wszędzie zapraszany, jest doskonałym analitykiem tego systemu.
Ci wymienieni przeze mnie sędziowie są rozjemcami bardzo wielu ważnych meczów w Europie. Tymczasem Legia od wielu lat radzi sobie w Europie tak sobie. Apelowałbym zatem do pana prezesa Dariusza Mioduskiego i wszystkich w Legii, tak z czystej sympatii, żeby się skupili na tym, aby mistrz Polski, a będzie to zapewne znowu Legia, żeby zagrał chociażby tak jak mistrz Węgier Ferencvaros Budapeszt w fazie grupowej Ligi Mistrzów. I wtedy problemy sędziowskie zejdą na daleki plan - mówi nam Michał Listkiewicz.
"Ktoś musiał być naiwny"
Były prezes PZPN pokusił się także o ocenę poziomu sędziowania w Ekstraklasie.
- Wbrew temu, co często mówią trenerzy, piłkarze i dziennikarze, uważam, że poziom sędziowania w naszej ekstraklasie jest niezły. Oczywiście, błędy się zdarzają, ale zdarzają się także w Bundeslidze, Premier League, La Lidze, czy Serie A. One są częścią tego fachu. Mecze sędziują ludzie. Jeśli ktoś liczył, że system VAR spowoduje, że w piłce nie będzie błędów, to był naiwny. VAR też polega przecież na ocenie człowieka. Zapis wideo także ocenia człowiek. W związku z tym, oni czasami także mogą w sposób dyskusyjny zinterpretować daną sytuację - dodaje.
"Nie powinno być tego całego korowodu"
Michał Listkiewicz uważa też, że należy przyspieszyć decyzje podejmowane przez sędziów analizujących zapis wideo.
- Sytuacje oczywiste powinny być podejmowane od razu przez VAR. Nie powinno być tego całego korowodu polegającego na zbieganiu do monitora. Jeżeli sytuacja jest oczywista, to nie powinno to tyle trwać. Przecież sędzia, który analizuje ten zapis, to jest wykwalifikowany arbiter wysokiej klasy. Jest ich nawet dwóch. To jest dwóch wybitnej klasy fachowców i jeżeli sytuacja jest ewidentna, to oni powinni podejmować decyzje, żeby nie tracić czasu. Tak długo podejmowane decyzje trochę odzierają futbol ze swojej spontaniczności - martwi się arbiter liniowy podczas finału mistrzostw świata w 1990 roku.
- Spójrzmy na reakcję widowni na trybunach, gdy oczywiście w czasach przed pandemią stadiony wypełniały się w całości. Kibice nie cieszą się od razu ze zdobytej bramki. Czekają, co ostatecznie zadecyduje VAR i to mi się nie do końca podoba. VAR jest na szczęście tylko w najwyższy klasach rozgrywkowych, dlatego ja kocham futbol amatorski. Uwielbiam pójść sobie na mecze klasy okręgowej, A klasy, czy juniorów. Tam mecze bez VAR-U są równie pasjonujące, jak czasami te w najwyższych klasach rozgrywkowych - zakończył Michał Listkiewicz.