Legia Warszawa - Lech Poznań 1-2 w Ekstraklasie
45 minut nudy, później dwa piorunujące ciosy Lecha Poznań, kontaktowa bramka Ivicy Vrdoljaka i pogoń za wyrównującym golem Legii Warszawa. W pierwszym meczu rundy finałowej "Kolejorz" wywozi trzy punkty z Łazienkowskiej i zmienia legionistów na fotelu lidera.
W porównaniu z poprzednim spotkaniem obu drużyn na Stadionie Narodowym, Maciej Skorża dokonał dwóch zmian. Podziękował za grę niepewnemu Maciejowi Gostomskiego, wpuszczając między słupki Jasmina Buricia oraz posadził na ławie samolubnego Zaura Sadajewa, rezerwując miejsce w wyjściowym składzie dla Darko Jevticia. To były strzały w dziesiątkę.
Na pierwsze 45 minut meczu lepiej spuścić szczelną kurtynę milczenia. Spotkanie było tak nudne, że aż nie chciało się wierzyć, że na murawie oglądamy najlepszych piłkarzy T-Mobile Ekstraklasy. Na szczęście zawodnicy Legii i Lecha po zmianie stron nadrobili z nawiązką deficyt emocji z pierwszej połowy.
Kibiców, których zasnęli przed telewizorem, postawił na nogi pełen emocji głos komentatorów TVP i Canal+ już w 47. minucie. Po rzucie rożnym piłkę zbyt krótko wybijał Duszan Kuciak, w efekcie ta znów padła łupem zawodników Lecha, a konkretnie Jevticia. Szwajcar serbskiego pochodzenia zachował mnóstwo zimnej krwi i znajdując lukę w tłoku piłkarzy obu drużyn, umieścił futbolówkę w siatce. Lech prowadził przy Łazienkowskiej 1-0.
To jednak nie był koniec, bo zanim legioniści zdążyli się otrząsnąć, przegrywali już 0-2. Karol Linetty zabrał piłkę Vrdoljakowi i pomknął na bramkę Kuciaka. Kiedy Jakub Rzeźniczak i Inaki Astiz spodziewali się, że pomocnik Lecha poda do ustawionego na lewym skrzydle Jevticia, ten zdecydował się zejść do środka i strzelił bez zastanowienia. Nie najlepiej ustawiony Słowak wpuścił piłkę do bramki i Legia traciła do Lecha do już dwa gole.
Szaleńczą wymianę ciosów zakończył w 53. minucie Vrdoljak. Kapitan Legii celnym uderzeniem głową zapisał na swoim koncie kontaktowe trafienie.
Legia złapała wiatr w żagle i wydawało się, że podobnie jak w finale Pucharu Polski i ligowym meczu z jesieni przynajmniej doprowadzi do remisu. Nie udało się. Tym razem ze zmianami trafił Skorża, który wpuścił w drugiej połowie Tomasa Kadara i Sadajewa. Węgier uszczelnił defensywę lechitów, a Czeczen napsuł sporo krwi obronie Legii.
To właśnie Sadajew mógł rozstrzygnąć losy meczu. W 77. minucie zabrał piłkę jednemu z legionistów i wzorem Linetty'ego zdecydował się na solowy atak. Kiedy na dobre już osaczyli go zawodnicy Henninga Berga, Czeczen popisał się cudowną podcinką. Piłka przeleciała nad kompletnie zaskoczonym Kuciakiem i kiedy wydawało się, że wpadnie do bramki, odbiła się od słupka i wyszła w pole.
Legia - Lech 1-2 w Ekstraklasie. Galeria
Legia też miała kapitalną okazję do zdobycia gola. Na sześć minut przed końcem Michał Kucharczyk uciekł Tomaszowi Kędziorze i znalazł się sam przed Buriciem. Skrzydłowy drużyny Berga w decydującym momencie koncertowo dał ciała i strzelił obok bramki. Jeszcze bardziej pomylił się w ostatniej akcji meczu Guilherme. Wprowadzony za Marka Saganowskiego napastnik miał doskonałą okazję do doprowadzenia do remisu. Zamiast wprawić wszystkich fanów Legii w szampański nastrój, uderzył tak niecelnie, że piłka prawie wypadła za teren stadionu.
Ostatnia prosta w drodze do mistrzostwa - to hasło powtarzane było przez spikera Legii wielokrotnie przed pierwszym gwizdkiem sędziego sporo straciło na aktualności. Po dzisiejszej porażce, droga mistrzów Polski do obrony tytułu mocno się skomplikowała. Teraz wszystkie atuty mają po swojej stronie lechici. Na siedem kolejek przed końcem mają dwa punkty przewagi nad Legią.
Trzeba wspomnieć też o tym, co działo się na trybunach obiektu przy Łazienkowskiej. Fani obu drużyn zdecydowali się nie prowadzić dopingu w pierwszych dziesięciu minutach gry. To efekt wydarzeń, do których doszło przed tygodniem w Knurowie, gdzie jeden z kibiców zginął trafiony policyjną kulą podczas zamieszek w trakcie meczu Concordii z Ruchem Radzionków. Zarówno fani Legii jak i Lecha wywiesili też na płocie transparent z wezwaniem "Żądamy kary dla policyjnych morderców".
Krzysztof Oliwa
Legia Warszawa - Lech Poznań 1-2 (0-0)
Bramki: 0-1 Darko Jevtić (47.), 0-2 Karol Linetty (49.), 1-2 Ivica Vrdoljak (54.)
Żółte kartki: Legia - Michał Kucharczyk, Inaki Astiz, Ondrej Duda. Lech - Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Zaur Sadajew, Karol Linetty.
Sędzia: Szymon Marciniak. Widzów: 25 037.
Legia Warszawa: Duszan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Tomasz Brzyski - Michał Żyro (77. Guilherme), Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda, Michał Kucharczyk - Marek Saganowski (61. Orlando Sa).
Lech Poznań: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Barry Douglas (72. Zaur Sadajew) - Dawid Kownacki (66. Tamas Kadar), Karol Linetty, Łukasz Trałka, Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski - Darko Jevtić (88. Dariusz Formella).