Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia Warszawa - Korona Kielce 1-2 w meczu 6. kolejki Ekstraklasy

Legia Warszawa sensacyjnie przegrała przy Łazienkowskiej z Koroną Kielce 1-2 (0-1) w meczu 6. kolejki Ekstraklasy. Goście strzelili zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry, a bohaterem został Michał Przybyła.

Nemanja Nikolić strzela gola z rzutu karnego
Nemanja Nikolić strzela gola z rzutu karnego/Fot. Leszek Szymański/PAP

W czwartek Legia dobrze zaprezentowała się w Kijowie w meczu 4. rundy eliminacji Ligi Europejskiej z Zorią Ługańsk. Wicemistrzowie Polski wygrali 1-0 i są faworytami spotkania rewanżowego. Kibice stołecznego zespołu liczyli, że w starciu z Koroną ich ulubieńcy również zaprezentują wysoką formę.

Tradycyjnie Henning Berg dokonał kilku zmian w porównaniu ze spotkaniem w europejskich pucharach i odbiło się to na grze gospodarzy zwłaszcza w pierwszej części.

Legioniści dali się zaskoczyć Koronie już w 2. minucie. Odważnie w pole karne wbiegł Tomasz Zając, ale jego strzał został zablokowany. Piłka dotarła do Kamila Sylwestrzaka, który po ziemi zagrał do Przemysław Trytki. Napastnik Korony strzałem z 8 metrów zmusił do kapitulacji Duszana Kuciaka.

Gospodarze próbowali jak najszybciej odrobić straty, ale czynili to nieporadnie i solidna defensywa gości z łatwością rozbijała ich ataki.

Trener Berg od początku drugiej połowy wpuścił na plac gry Guilherme i Aleksandara Prijovicia. Obaj wprowadzili sporo ożywienia w poczynania Legii. Pod bramką strzeżoną przez Zbigniewa Małkowskiego co chwila było gorąco. Wyrównujący gol wisiał w powietrzu. Stało się tak w 58. minucie, ale w mocno kontrowersyjnych okolicznościach. W sytuacji sam na sam z Małkowskim znalazł się Nemanja Nikolić. Bramkarz Korony rzucił mu się pod nogi, ale w ostatniej chwili cofnął ręce. Nikolić jednak upadł. Sędzia Piotr Lasyk po konsultacji z asystentem podyktował rzut karny i wydaje się, że popełnił duży błąd. Protesty kielczan nic nie dały. "Jedenastkę" mocnym strzałem wykorzystał Nikolić.

Sprawiedliwości stało się zadość w doliczonym czasie gry. Michał Przybyła wykorzystał fatalny błąd Jakuba Rzeźniczaka i z ostrego kąta wpakował piłkę do siatki.

Legia Warszawa – Korona Kielce 1-2. Galeria

Zobacz galerię
+2

Po meczu powiedzieli:

Marcin Brosz (trener Korony Kielce): "Dla nas, czyli zespołu, który jest w początkowej fazie budowy, to było bardzo ważne spotkanie, bo pokazało w którym miejscu jesteśmy. To jest odpowiedni moment, aby wzmocnić zespół. Bez wzmocnień nie jesteśmy w stanie ustabilizować formy. Chciałem podkreślić dobrą postawę Piotra Malarczyka. Nie wiadomo, jak potoczy się jego kariera, ale pokazał, że jest profesjonalistą. Mogliśmy spodziewać się, że Legia będzie przeważać i prowadzić grę. Byliśmy na to przygotowani i nastawiliśmy się na kontrataki, a jeden z nich na początku spotkania przyniósł nam bramkę. Na pochwałę zasługuje cała linia obrony i oczywiście cały zespół. Dwa miesiące temu nie wiadomo było, czy w ogóle wystąpimy w Ekstraklasie. Dlatego to spotkanie było jak walka Dawida z Goliatem. Całe Kielce cieszą się z tego zwycięstwa, ale nie chcemy, żeby to był epizod. Nie będę oceniać decyzji sędziego".

Legia Warszawa - Korona Kielce 1-2 (0-1)

Bramki: 0-1 Przemysław Trytko (2.), 1-1 Nemanja Nikolić (58. - rzut karny), 1-2 Michał Przybyła (90.)

Żółta kartka - Legia Warszawa: Dominik Furman. Korona Kielce: Przemysław Trytko, Tomasz Zając, Radek Dejmek, Vlastimir Jovanović.

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 16 381.

Legia Warszawa: Duszan Kuciak - Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Jakub Rzeźniczak, Tomasz Brzyski - Adam Ryczkowski (46. Guilherme), Rafał Makowski (66. Tomasz Jodłowiec), Dominik Furman, Ondrej Duda - Marek Saganowski (46. Aleksandar Prijović), Nemanja Nikolic.

Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Tomasz Zając (70. Paweł Sobolewski), Vlastimir Jovanović, Marcin Cebula (63. Nabil Aankour), Aleksandrs Fertovs, Łukasz Sierpina - Przemysław Trytko (66. Michał Przybyła).

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem