Legia Warszawa. Kasper Hamalainen: Znam Łazienki i Stare Miasto
Jego transfer z Lecha do Legii wywołał ogromne poruszenie. W końcu nie co dzień zdarza się, żeby najlepszy piłkarz odchodził z drużyny mistrza do wicemistrza kraju. Kasper Hamalainen w niedzielę zadebiutuje w nowych barwach. - Chcę już skoncentrować się na lidze - mówi w rozmowie z Interią.
Interia: Jak się czujesz w Warszawie?
Kasper Hamalainen (piłkarz Legii): - Bardzo dobrze. Nie spędziłem tutaj zbyt wiele czasu, bo za nami dwa długie zgrupowania. Do Polski wróciliśmy dopiero parę dni temu. Za nami mocne treningi, ale ciężka praca powinna przynieść efekty?
Nie możemy nie spytać Cię o transfer z Lecha. Czy czujesz się trochę jak Luis Figo, kiedy przechodził z Barcelony do Realu?
- Oczywiście mecz z Lechem będzie dla mnie wyjątkowy, choć dokładnie nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądać. Na pewno postaram się skoncentrować tylko na swojej grze, a nie atmosferze, jaka będzie wytworzona wokół mojego występu. Wiem, że dużo się mówiło o tym transferze, ale teraz dla mnie najważniejszy jest start ligi i tylko to się dla mnie liczy.
Jak to się stało, że zdecydowałeś się na transfer do Legii?
- Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Pierwszy sygnał dostałem po świętach Bożego Narodzenia. Kilka dni zajęło mi zastanowienie się nad ofertą. Po przeanalizowaniu dobrych i złych stron dostrzegłem, że pozytywów jest o wiele więcej.
W tym sezonie głównym celem jest Legii jest zdobycie mistrzostwa.
- Oczywiście, że tak.
"Nothing else matters" jak w piosence Metalliki?
- Zawsze tak jest. W tym roku może presja jest bardziej odczuwalna, bo klub będzie świętował stulecie istnienia. Ale jestem zdania, że większość piłkarzy przywykła do tego rodzaju obciążenia psychicznego. Teraz liczy się dla nas dobry start i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi.
Pierwszy mecz zagracie z Jagiellonią Białystok. To dobry rywal na początek?
- Gramy u siebie, więc przewaga będzie po naszej stronie. Jagiellonia to dobry zespół. Przeciwko nam na pewno skupi się na obronie i poczeka na nasze błędy, żeby wyprowadzić szybkie kontrataki. Musimy uważać, bo są w tym naprawdę dobrzy.
Porozmawiajmy teraz o obozie na Malcie. Naprawdę było tak ciężko?
- Szczególnie pierwszy obóz był intensywny. Dużo biegaliśmy, ale nie uważam, żeby obciążenia były zbyt duże. Zresztą widać to po urazach, nikt nie doznał poważniejszego kontuzji, przytrafiły się jedna czy dwie. Drugi nasz wyjazd na Maltę był bardziej skoncentrowany na grze w piłkę.
Miałeś już okazję zwiedzić Warszawę?
- Byłem tutaj dwukrotnie, kiedy przyjechała mnie odwiedzić rodzina. Znam Łazienki, muzeum, rynek.