Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia Warszawa. Filip Mladenović o Kapustce i Sliszu: Mają szansę na to, aby pojechać na Euro

Gdy zobaczyłem powołania dla Kapustki i Slisza, szczerze się ucieszyłem. Moim zdaniem obaj na to zasłużyli. Taki sygnał od trenera pozwoli im nabrać wiatru w żagle. Mają obecnie naprawdę fajny moment: ciężko trenują, dobrze grają – powiedział w rozmowie z Interią obrońca Legii Warszawa Filip Mladenović.

Paulo Sousa zdradził plany reprezentacji Polski na nadchodzące dni (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Sebastian Staszewski, Interia: - W ostatnich tygodniach zdobywasz bramki, notujesz asysty i regularnie trafiasz do jedenastki kolejki. Zdradź proszę skąd wzięła się eksplozja twojej formy.

Filip Mladenović: - Nie wydarzyło się nic szczególnego. Robię to samo, co robiłem wcześniej. Chociaż muszę przyznać, że mentalnie i fizycznie czuję się znakomicie. I zgadzam się z tobą, że od jakiegoś czasu mam wysoką formę. Nie ukrywam, że jestem z siebie zadowolony. Chcę przedłużyć tę dyspozycję tak długo jak tylko się da. Ale wcześniej też nie wyglądałem źle. Mam na myśli nie tylko Legię, ale i Lechię Gdańsk, bo w niej także rozgrywałem fajne mecze.

Sądziłem, że odpowiedzią na to pytanie są urodziny twojego syna...

- Też tak może być, chociaż już w Gdańsku grało mi się dobrze. Natomiast faktycznie jest tak, że po urodzinach syna wszystko układa się wzorowo. Nie mogę narzekać na żaden szczegół.

A jeszcze latem wahałeś się czy wybrać ofertę Legii. Bo miałeś kilka interesujących propozycji.

- Dość szybko zdecydowałem, że zostanę w Polsce. Nie chciałem wyjeżdżać, bo znam już Ekstraklasę, poznałem język, wiedziałem też jakim klubem jest Legia. Mogłem przecież poczekać do sierpnia czy września i liczyć na to, że trafi mi się jakaś super oferta. Jestem jednak przekonany, że podjąłem dobrą decyzję. Jeżeli przypomnę sobie jakie miałem propozycje i co zrobiła pandemia, to jestem szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że wszystko ułoży się tak fajnie.

Z Legią idziecie po mistrzostwo, a ty regularnie występujesz w reprezentacji Serbii. Niedawno otrzymałeś powołanie na eliminacyjne mecze z Irlandią Północna, Portugalią i Azerbejdżanem.

- Każde powołanie do kadry to dla mnie wielka sprawa. Szczególnie, że w marcu znów będę miał okazję zagrać z Portugalią. Przecież prawie równo dwa lata temu właśnie przeciwko nim wystąpiłem w reprezentacji po raz pierwszy po długiej przerwie. Wtedy zremisowaliśmy 1:1, a ja zapewniłem sobie kolejne powołania. Pamiętam, że koszulkę z tego spotkania dałem w prezencie trenerowi Lechii Piotrowi Stokowcowi, któremu zawdzięczam ten powrót do kadry.

W szerokiej kadrze reprezentacji Polski znaleźli się natomiast twoi klubowi koledzy, Bartosz Kapustka i Bartosz Slisz. Zaskoczyło cię to?

- Kiedy zobaczyłem te powołania, ucieszyłem się. Obaj na to zasłużyli. Taki sygnał od Paulo Sousy pozwoli im nabrać wiatru w żagle. Mają teraz fajny czas: ciężko trenują, dobrze grają. Poza tym taki klub jak Legia musi mieć reprezentantów. I to nie tylko Serbii, ale także Polski.

Szczególnie imponuje odrodzenie Kapustki, który ostatnio pokonał wiele przeciwności losu...-

Sam nie wiem co po takim powołaniu musiał sobie pomyśleć. Przez kilka lat nie grał w piłkę, miał kontuzje, zmieniał kluby. Co prawda był w fajnych miejscach, ale co z tego, skoro nie grał? Przeszedł długą drogę. I dostał za to nagrodę. Ten chłopak naprawdę potrafi grać w piłkę. Tak samo jak Slisz. Mam więc nadzieję, że obaj powalczą o to, aby w kadrze zagościć na dłużej.

Myślisz, że któryś z nich może pojechać na mistrzostwa Europy?

- Oczywiście. Byłoby fajnie i dla nich, i dla Legii. Na Euro będę trzymał kciuki za Polskę. Macie silną reprezentację, duże możliwości. Zobaczymy, jak wam pójdzie, bo macie też nowego trenera. Oby stworzyli coś fajnego, bo Polska zasługuje na sukces. Macie duży kraj, dobrych piłkarzy, a poza tym od lat gracie na dużych turniejach. To nie może być przypadek.

Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia

Filip Mladenović był kluczowym piłkarzem Legii w meczu z Wisłą Płock/Andrzej Iwanczuk /Reporter/East News


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem