Legia Warszawa - Cracovia 0-0 w 25. kolejce PKO BP Ekstraklasy
W drugim kolejnym meczu lider Ekstraklasy nie był w stanie strzelić gola. Na Łazienkowskiej Legia bezbramkowo zremisowała z Cracovią. 10-punktowa przewaga mistrzów Polski stopniała do sześciu. W 22. minucie czerwoną kartką ukarany został trener Legii Czesław Michniewicz.
W Warszawie dawno tak w piłkę nie grali. Tak siermiężnie i tak brzydko jak w pierwszej połowie. Wcale to nie dziwi. Na Łazienkowską przyjechała Cracovia Michała Probierza, Wydawało się, że goście spod Wawelu mieli dwa zadania - nie stracić gola, a żeby ten cel osiągnąć jak najczęściej sfaulować rywali, wybijając ich z uderzenia.
Legia nie mogła grać swojej gry. Dostosowała się do przeciwnika. Przez 45 minut pilkarze obu drużyn popełnili 21 fauli. Kilka na pewno nie zostało odgwizdanych. Sędzia Dawid Sylwestrzak pokazał tylko jedną żółtą kartką piłkarzowi - Sergiu Hance i jedną czerwoną (minutę wcześniej była żółta) trenerowi gospodarzy - Czesławowi Michniewiczowi. Szkoleniowiec lidera Ekstraklasy nie wytrzymał widząc, że arbiter przymyka oko na zbyt ostrą grę rywali.
To był sposób Cracovii na Legię. Skuteczny. Mistrzowie Polski nie byli w stanie rozwinąć skrzydeł, nie poradzili sobie z fizyczną dominacją przeciwnika na boisku. Mogli to przewidzieć, bo krakowianie grają przecież tak od dawna.
Legioniści byli przy tym nieskuteczni, ale docenić wypada bramkarza Cracovii Lukasa Hroszszo. W 34. minucie Słowak świetnie wybronił strzał Filipa Mladenovicia. Ofiarnie grali obrońcy gości. Blokowali groźne uderzenia warszawiaków z pola karnego, powtrzymali Tomasa Pekharta w ostatniej minucie pierwszej połowy.
W ataku Cracovia nie stanowiła zagrożenia. Najlepszą akcję w tej części gry miał Marcos Alvarez, ale zamiast strzelić najpierw trafił nogą w ziemię, potem w piłkę.
Po przerwie im bliżej końca było więcej grania w piłkę, mniej polowania na nogi. Mecz zrobił się żywszy. Legia wypracowała sobie niewielką przewagę. Ponownie dobre uderzenia Mladenovicia zablokował Hroszszo. Potem Serb wykonywał rzuty wolne, ale za każdym razem coraz gorzej.
W 76. minucie najlepszą akcję meczu miał Marcos Alvarez. Po kontrataku napastnik Cracovii znalazł się w pozycji sam na sam z Arturem Borucem. Były reprezentant Polski wyczekał do końca Niemca, który próbował przerzucić nad nim piłkę. Chwilę później rezerwowy Legii Ernest Muci po rykoszecie omal nie pokonał Hroszszo. Piłka trafiła w poprzeczkę. W ostatnich minutach groźniejsi byli goście. Nie byli w stanie pokonać Boruca,
Cracovia dopięła swego. Przywiozła ze stolicy punkt, bardzo ważny w walce o utrzymanie. Legia zremisowała 0-0 w drugim kolejnym meczu. Z 10-punktowej przewagi nad Pogonią Szczecin zrobiło się "tylko" sześć, a w środę lider gra w Gliwicach z Piastem, gdzie nie wygrał od trzech lat. Ewidentnie coś w warszawskiej drużynie się zacięło.
Olgierd Kwiatkowski z Warszawy
Legia Warszawa - Cracovia 0-0
Legia: Artur Boruc - Josip Juranović, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk - Paweł Wszołek (61. Kacper Skibicki), Andre Martins, Bartosz Slisz (61. Walerian Gwilia), Filip Mladenović - Bartosz Kapustka (68. Ernest Muci), Tomas Pekhart, Luquinhas (73. Rafael Lopes).
Cracovia: Lukas Hroszszo - Sergiu Hanca, Cornel Rapa, Matej Rodin, Ivan Marquez, Luis Rocha - Sylwester Lusiusz, Pelle van Amersfoort, Milan Dimun, Ivan Fiolić (68. Damir Sadiković) - Marcos Alvarez (81. Tiago Rodrigues).
Żółta kartka: Hanca, Dimun - Cracovia.
Sędziował: Damian Sylwestrzak.