Do meczu z Arką Legia przystąpi po zaledwie 72 godzinach od wyjazdowego zwycięskiego (3-1) spotkania z Wisłą Kraków. Po długiej przerwie spowodowanej pandemią lider Ekstraklasy dopiero pierwszy raz zagra na własnym stadionie. Wcześniej warszawianie zagrali na wyjeździe w meczu Pucharu Polski z Miedzią oraz w ligowych spotkaniach z Lechem Poznań i "Białą Gwiazdą". - Musze powiedzieć, że nasza sytuacja kadrowa wygląda coraz lepiej, jest lepiej niż jeszcze kilka dni temu. Jose Kante, Arvydas Novikovas, Bartosz Slisz i Maciej Rosołek są bliżej powrotu do gry, co nie znaczy, że zagrają z Arką. Najbliżej tego jest Slisz, ale chyba nie będziemy jeszcze ryzykować ze wstawieniem go do składu. Najdalej od powrotu na boisko jest William Remy - mówił Vuković podczas konferencji online na Facebooku Legii. Trener Legii przestrzega przed jakimkolwiek lekceważeniem rywala. - Tak jak przed każdym meczem warto zdać sobie sprawę, że każdy rywal jest trudny, tak samo było z Wisłą Kraków, z Arką nie będzie inaczej. Musimy wymagać sami od siebie więcej. Jesteśmy po najdłuższej przerwie w treningach od wielu lat, więc zdajemy sobie sprawę, że na topową i bardzo dobrą formę trzeba zapracować. Potrzebujemy cierpliwości, co nie zwalnia nas z obowiązku maksymalnej koncentracji i poświęcenia, niezależnie od tego, kto jest naszym przeciwnikiem - dodaje. - Arka z nowym trenerem Ireneuszem Mamrotem będzie walczyć. Po tym, co pokazali w dwóch meczach, wcale nie są bez szans i doskonale o tym wiedzą. Będą tej szansy szukać u nas na Łazienkowskiej - zaznaczył. Vuković odniósł się do pytania Interii o aktualną wytrzymałość i kondycję swoich zawodników w porównaniu z normalnym okresem. - Uważam, że cała istota polega na tym, aby w danym momencie wykorzystywać swoje maksimum. Tylko codzienną pracą i każdym następnym meczem możemy zrobić właściwą formę, samym treningiem nie można tego zrobić. W tej chwili trudno jest określić, jak daleko, czy blisko jesteśmy od naszej optymalnej formy - stwierdza Vuković.