Legia uczciła trenera stulecia. Kwiaty na grobie Vejvody
W dniu meczu ze Slavią delegacja klubu: wiceprezes Jarosław Jurczak i członek zarządu Tomasz Zahorski wspólnie z wieloletnim sekretarzem Dukli Praga Miroslavem Jichą złożyła kwiaty na grobie Jaroslava Vejvody na Brevnovskim Cmentarzu w Pradze.
Vejvoda uznawany jest za najlepszego trenera w historii Legii. Na przełomie lat 60. i 70. był trenerem drużyny, uważanej za najlepszą jaka miała Legia. Czech to odkrywca talentu Kazimierza Deyny. Zanim trafił do Legii z Duklą cztery razy z rzędu kończył sezon na podium czeskiej ekstraklasy. Trzon tamtej drużyny stanowiło sześciu reprezentantów kraju z Josefem Masopustem w roli lidera, wicemistrzem świata z 1962 roku i laureatem "Złotej Piłki". Legia zaangażował go szukała szkoleniowca, który zmobilizowałby zespół do cięższej pracy.
- Poprzednik Vejvody żalił się, że z tej drużyny nie da się nic wycisnąć. Kadrę stanowili piłkarze zaawansowani wiekowo, których sportowe ambicje były już spełnione i którzy nie byli w stanie wykrzesać z siebie ognia - wspomina w rozmowie z oficjalną strona internetową Legii obecny prezes Dukli Bohumil Paukner. - Mogę porównać go do Napoleona. Był niezwykle twardym i wymagającym człowiekiem - nie tylko dla piłkarzy, również dla przełożonych, i to tych z najwyższej półki. Wiele lat później słyszałem historię od jego asystenta z Legii, kiedy sprzeciwił się decyzji postawionego wysoko w hierarchii generała - kazał mu założyć dres i prowadzić trening. W tamtych czasach to mogło w najlepszym wypadku oznaczać zwolnione, a w najgorszym... lepiej nie mówić - mówił prezes Paukner, który miał zaszczyt poznać go osobiście i do dziś utrzymuje kontakt z Ewą, córką trenera.
Jesienią 1966 r. na Łazienkowskiej pojawił się Kazimierz Deyna. Czeski trener dostrzegł w nim piłkarza, który będzie odpowiadał za reżyserię gry, daleko wysunięty na połowie przeciwnika.
Metody treningowe Czecha przyniosły Legii upragnione mistrzostwo w sezonie 1968/69. W opinii fachowców była to najsilniejsza drużyna w historii klubu.
Mimo wielu ofert z lepszych klubów, m.in. Sparty Praga, Vejvoda z Warszawy wrócił do biednej Dukli. Latem 1973 roku na biurku trenera zadzwonił telefon. Po drugiej stronie słuchawki padła propozycja powrotu na Łazienkowską. Vejvoda zgodził się, ale podobnych wyników, jak w czasie pierwszej kadencji, nie osiągnął.
Czech od 1975 do 1980 roku, ponownie pracował w Dukli. Powrót na pierwsze miejsce w tabeli i dwa tytuły wicemistrza jeszcze raz dowiodły jego szkoleniowej klasy. Siedem z 11 tytułów Dukla zdobyła za jego kadencji.
- To był z pewnością najlepszy trener Dukli w historii i jeden z najlepszych w historii Czechosłowacji. Wspominamy go jako wyjątkowego człowieka - powiedział prezes Paunker.
Jaroslav Vejvoda zmarł w Pradze w 1996 roku. Do zatrudnienia Dragomira Okuki w 2001 roku był ostatnim zagranicznym trenerem Legii.
Asz