Legia - Napoli. Dziekanowski dla Interii: Marzeniami karmi się dzieci
- Gra Legii w Lidze Europy miała być świętem, a rywale tacy jak Napoli sprawdzianem jej klasy. Niech zespół mistrza Polski zagra dziś tak, żeby jego kibice nie musieli czuć się zażenowani - mówi Interii Dariusz Dziekanowski. Dziś o godzinie 18.45 mecz Legia - Napoli w 4. kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Transmisja w TVP2, TVP Sport i Viaplay.
Dariusz Wołowski, Interia: Zacytuję panu tytuł z portalu Legia.Net: "To jeszcze kryzys, czy już katastrofa?". Tekst jest o tym, że choć Legia zwykle przechodziła kryzys jesienią, przeważnie udawało się go opanować. Teraz się nie udało. Zespół mistrza Polski osunął się do strefy spadkowej i ma do Lecha Poznań 19 pkt straty. Przegrał w Ekstraklasie osiem meczów, dwa razy więcej niż w poprzednim sezonie. Dziś ta rozbita drużyna musi się mierzyć z liderem Serie A w Lidze Europy. Skąd czerpać nadzieję?
Dariusz Dziekanowski (były reprezentant Polski i piłkarz Legii): - Nadziejami karmią się dzieci. Dorośli, którzy chcą coś osiągnąć, powinni mieć argumenty. Każdy kto choć raz widział w ostatnim czasie Legię i Napoli wie, kto jest mocniejszy. Piłka zna jednak wiele przypadków, w których słabszy postawił się silniejszemu. Nie powiem, że szesnasty zespół Ekstraklasy ma realne widoki na zwycięstwo z liderem ligi włoskiej, musi jednak zrobić wszystko co w jego mocy. Piłkarze Legii wyczerpali już limit cierpliwości swoich kibiców. Niech zagrają dziś tak, żeby ci, którzy płacąc za bilety finansują zabawę zwaną piłką nożną, nie musieli czuć się zażenowani. Nie wymagam chyba zbyt dużo?
A może w obliczu kryzysu, czy też katastrofy, Legia, zamiast porywać się dziś z motyką na słońce, powinna skupić się na spotkaniu ligowym ze Stalą Mielec za trzy dni?
- Takie chore teorie krążące w polskiej piłce doprowadzają mnie do rozpaczy. A może piłkarze Ekstraklasy powinni trenować dwa razy w tygodniu, bo dwa razy dziennie jest im za ciężko? Polskie kluby latami marzą o Europie, o pieniądzach i prestiżu rozgrywek międzynarodowych, a jak się do nich dostaną, to zaczyna się lament, że gra na dwóch frontach jest zbyt wyczerpująca. Nie wiem czy chcę sobie strzępić język, żeby komentować podobne głupoty. Liga Europy miała być świętem i niech nim zostanie. Napoli to znakomity zespół, takie wieczory jak dzisiejszy mogą przejść do historii Legii. A przynajmniej dostarczyć kibicom i samym piłkarzom niezapomnianych doznań. Nie można tego rzucić w błoto i myśleć o Stali Mielec. Trzeba się opamiętać.
A może wpływ na kryzys Legii ma kontuzja Artura Boruca?
- Czyli w zespole, który kilka miesięcy temu zdobył tytuł mistrza Polski, a niedawno po pięciu latach oczekiwania awansował wreszcie do fazy grupowej Ligi Europy, wszystko opierało się na 41-letnim bramkarzu? To niech Boruc zostanie grającym trenerem, skoro ma taki wpływ na drużynę. Albo prezesem. Z całym szacunkiem dla klasy Artura, jego kontuzja mogła osłabić Legię, ale doprowadzić ją do katastrofy? Niemożliwe. Bramkarz ma ograniczony wpływ na grę w polu.
To co się właściwie z tą Legią dzieje? Wygrała ze Spartakiem w Moskwie i z Leicester w Warszawie. W Neapolu broniła się do 76. minuty. A w Ekstraklasie, z rywalami teoretycznie słabszymi, przegrywa na potęgę.
- Sam bym chciał wiedzieć co się dzieje. Ale ludzie za to odpowiedzialni w Legii stosują strategię strusia. Czyli chowają głowę w piasek. Milczą. Drużyna się rozsypała, więc właściciel zrobił to, co najłatwiejsze, czyli zwolnił trenera. Postawił na czele zespołu Marka Gołębiewskiego jako szkoleniowca tymczasowego i umył ręce. Jaka jest w tym wszystkim logika?
To jakie atuty ma Legia w dzisiejszym meczu? Może Napoli ją zlekceważy?
- Jeśli piłkarze Legii będą upatrywali swojej szansy w tym, że rywal nie potraktuje ich poważnie, albo, że spóźni się na mecz, bo mu autokar w korku stanie, to będą jedynym takim zespołem na świecie. W każdym klubie, w którym grałem był plan na mecz. Mogliśmy być słabsi, mogliśmy przegrać, ale wiedzieliśmy co musimy zrobić, żeby maksymalizować swoje szanse.
W Neapolu na kwadrans przed końcem było 0:0...
- Ale wtedy Legia wyłącznie się broniła. Czesław Michniewicz nie wystawił żadnego napastnika, jego piłkarze tylko biegali za piłką, przeszkadzali Napoli. Sami nie chcieli nic wykreować. Trwali na boisku. Mnie się to nie podoba. Można przegrać mecz, ale nie można go oddać. Chciałbym dziś zobaczyć Legię, która odważy się pokazać swoje atuty. Może ich być za mało na Napoli, ale trzeba próbować. Ta apatia w zespole mistrza Polski musi się kiedyś skończyć. Może dziś zobaczymy choć namiastkę czegoś pozytywnego? Boli mnie to, że mecz, który miał być świętem dla Legii i całej polskiej piłki, traktujemy jak stypę. Legia musi w końcu zacząć spełniać oczekiwania. Nie moje, ale swoich kibiców.
Rozmawiał Dariusz Wołowski
Legia - Napoli. Gdzie oglądać mecz?
Dziś o godzinie 18,45 mecz Legia - Napoli w 4. kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Transmisja w TVP2, TVP Sport i Viaplay.
CZYTAJ TEŻ: