Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia - Korona. Magiera: Na szczęście mamy wyrozumiałe rodziny

Okres świąt to czas zarezerwowany dla najbliższych. Ale nie w przypadku piłkarzy Legii Warszawa. Przed meczem z Koroną Kielce trener Jacek Magiera nie zamierza zmieniać sposobu przygotowań. - Nie patrzymy w kalendarz. Wszystko idzie normalnym trybem. Trenujemy w piątek, sobotę i niedzielę. Później jedziemy na tradycyjne zgrupowanie - powiedział szkoleniowiec.

Jacek Magiera
Jacek Magiera/AFP
Legia - Korona. Jacek Magiera przed meczem/Krzysztof Oliwa/TV Interia

Przedostatnia kolejka sezonu zasadniczego została rozbita na dwa terminy. Cztery spotkania zostaną rozegrane w Wielką Sobotę, kolejne cztery w Poniedziałek Wielkanocny.

- Czy wolałbym grać w sobotę? Nie mam na to wpływu, więc tak tego nie rozpatruję. Terminarz jest taki, że gramy w poniedziałek. Szkoda, że nie graliśmy w poniedziałek po Ajaksie - wspominał za krótką przerwę między meczami - ale nie robimy z tego tragedii. Jesteśmy profesjonalną drużyną - dodał szkoleniowiec.

Wielkanoc nic nie zmienia w przygotowaniach mistrzów Polski. - Święta to słaba wymówka, żeby zmieniać coś w naszym podejściu. Nie zwalnia nas to z obowiązku, żeby być na 100 proc. gotowym na mecz z Koroną. Śniadanie wielkanocne będzie na zgrupowaniu. Każdy z zawodników wolny czas spędzi z pewnością z rodziną, piątkowy czy sobotni wieczór. Na szczęście mamy wyrozumiałe rodziny, nasi najbliżsi zdają sobie sprawę z tego, o co gramy - dodał.

Do meczu z Koroną Legia zagra podbudowaną dramatyczną wygraną w Poznaniu. Zdaniem szkoleniowca, zwycięstwo wyszarpane w końcówce spotkania pozytywnie wpłynie na atmosferę w zespole. - Zwycięstwo z Lechem dało nam przede wszystkim trzy punkty i więcej pewności siebie. To pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych, że przegrywając trzy minuty przed końcem można wygrać. Chcemy, aby Legia miała mentalność zwycięzców, aby każdy zawodnik walczył od początku do końca meczu. Chcemy to zaszczepić w naszych piłkarzach - stwierdził.

W poniedziałek na boisku na pewno zabraknie pauzujących za kartki Michała Kopczyńskiego i Guilherme. - Kto ich zastąpi? Mam już pewien pomysł, ale na razie nie będę o tym mówił. Na razie wszyscy są zdrowi, ale przed nami jeszcze trzy treningi i wiele może się wydarzyć. W Poznaniu za Gui wszedł Nagy, ale to wcale nie znaczy, że przeciwko Koronie wybiegnie w podstawowym składzie - zadeklarował.

Szkoleniowiec odniósł się też do rywalizacji o miejsce w ataku. Po zwycięskim golu w Poznaniu mocno w górę poszły notowania Kaspera Hamalainena. - Zasłużył sobie na występ w podstawowym składzie - stwierdził.

A co z Tomasem Necidem i Danielem Chukwu? - To zupełnie inni zawodnicy. Zmiany są po to, aby wnieść coś nowego do drużyny. Każdy ma inne walory, a naszym zadaniem jest skorzystać z nich jak najlepiej. Chukwu biorę pod uwagę jako skrzydłowego, choć może przyjść moment, gdy zagra jako napastnik. Każdy powinien jednak pojmować wymienność pozycji, ponieważ teraz tak gra się w Europie. Skrzydłowy powinien umieć zagrać jako napastnik, a napastnik jako skrzydłowy - zakończył.

Krzysztof Oliwa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem