Lechia - Marcin Pietrowski: Mamy sporo do udowodnienia
Marcin Pietrowski przekonuje, że w sobotnim meczu ekstraklasy z Cracovią na PGE Arenie Lechia ma sporo do udowodnienia.
- Po ostatnim zremisowanym 2-2 spotkaniu z Górnikiem w Zabrzu odczuwamy bowiem duży niedosyt - powiedział piłkarz gdańskiego zespołu.
W sobotę lechiści zmierzą się na własnym stadionie z 13. w tabeli Cracovią, która jako jedna z trzech drużyn nie zdołała jeszcze w tym sezonie wygrać meczu na wyjeździe.
- W tej potyczce najważniejsze są trzy punkty. Mamy coś do udowodnienia, bo pomimo dobrej gry i prowadzenia w Zabrzu z Górnikiem 2:1 nie udało nam się wygrać. Dlatego odczuwamy też spory niedosyt - zapewnił.
Ze swojego dorobku z pewnością nie są również zadowoleni krakowianie. - Wydawało się, że "Pasy" notują spadek formy, bo za wiele punktów nie uciułali, tymczasem w ostatniej kolejce pokonali w derbach Krakowa 1-0 Wisłę, czyli pretendenta do mistrzowskiego tytułu. Oglądałem to spotkanie i moim zdaniem Cracovia była odrobinę lepsza. Goście stracili jednak bramkę już po doliczonym czasie gry i wiem, jak to boli. Przecież w tym momencie wszyscy byli pogodzeni z remisem, a po przypadkowej sytuacji i błędzie obrońcy Wisły, który skiksował i wybił piłkę na róg, jego drużyna przegrała mecz - dodał.
W konfrontacji z Górnikiem Lechia także dała sobie wbić gola po rzucie rożnym. 26-letni zawodnik potwierdził, że od niepamiętnych czasów jego zespół ma problemy ze stałymi fragmentami gry.
- Tracimy z nich sporo bramek, a sami niewiele zdobywamy. W Zabrzu udało nam się jednak w takiej sytuacji trafić do siatki. W dodatku Cracovia gra podobnie jak Górnik, czyli trzema obrońcami w środku i dwoma skrajnymi defensorami, dlatego też nasza taktyka będzie zapewne zbliżona do tej, którą stosowaliśmy w Zabrzu. Tam zagraliśmy bardzo dobrze i zneutralizowaliśmy atuty gospodarzy. Wierzę, że teraz również zaprezentujemy się z korzystnej strony - przyznał.
Wychowanek gdańskiego klubu także z dwóch innych powodów nie może już doczekać się meczu z krakowską drużyną. Pierwszy to fakt, że jednego ze swoich pięciu goli w ekstraklasie (na 131 występów) popularny "Dżedaj" strzelił właśnie "Pasom". W czwartym meczu poprzedniego sezonu, który Lechia wygrała na PGE Arenie 3:1, jego uderzenie dało biało-zielonym prowadzenie 1:0.
- Za wiele trafień nie mam na koncie, dlatego każde bardzo dobrze pamiętam. Rok temu z rzutu wolnego dośrodkował Piotr Wiśniewski, Jarek Bieniuk walczył w powietrzu, piłka spadła mi pod nogi i umieściłem ją przy krótkim słupku. Była to moja pierwsza z trzech zdobytych w tamtym sezonie bramek - przypomniał.
Drugim powodem jest okazja do spotkania z byłym zawodnikiem Lechii Brazylijczykiem Deleu, z którym pozostaje w bardzo sympatycznych relacjach. - Oczywiście na boisku będziemy ze wszystkich sił starali się udowodnić, kto jest lepszy, jednak poza murawą pozostaniemy przyjaciółmi. Obaj występujemy co prawda na prawej obronie i podczas tego meczu nasze drogi zapewne za często się nie skrzyżują, ale mam nadzieję, że dane nam jednak będzie powalczyć ramię w ramię - stwierdził.
W tym sezonie Pietrowski miał okazję grać nie tylko na prawej obronie, ale także po lewej jej stronie oraz jako defensywny pomocnik. Sam zawodnik utrzymuje, że najlepiej się czuje na tej ostatniej pozycji, natomiast na innych występuje z konieczności.
- Wydawało się, że po udanym sezonie, a zwłaszcza rundzie wiosennej, nadal będę wystawiany na "6", tymczasem jestem trochę rzucany po boisku z miejsca na miejsce. Nie jest to zbyt komfortowa sytuacja, bo na różnych pozycjach są różne nawyki. Czasami decyzję trzeba podjąć w ułamku sekundy, a mi brakuje automatyzmu i pewności siebie. Trenerzy powiedzieli mi jednak, że potrzeba chwili jest taka, abym rywalizował o miejsce na prawej obronie, bo z obsadą tej pozycji jest największy problem - podsumował Marcin Pietrowski.
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 07.12.2024 | Lechia Gdańsk | 1 - 0 | Śląsk Wrocław | |
PKO Ekstraklasa 01.02.202514:45 | Motor Lublin | - | Lechia Gdańsk |