Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk - Wiśniewski: Potrzebujemy punktów jak ryba wody

Lechia Gdańsk przeciętnie spisuje się w rozgrywkach piłkarskiej Ekstraklasy. - Potrzebujemy punktów jak ryba wody - powiedział piłkarz Lechii Piotr Wiśniewski.

W sobotę o 15.30 w meczu 13. kolejki ekstraklasy Lechia podejmie Śląsk. Na ligowe zwycięstwo nad wrocławianami gdańszczanie czekają ponad cztery lata.

Ostatni raz "Biało-zieloni" pokonali Śląsk Wrocław 28 sierpnia 2010 roku, kiedy na starym stadionie przy ul. Traugutta zwyciężyli 2-0. Pierwszego gola w tej konfrontacji strzelił właśnie Wiśniewski. W kolejnych spotkaniach zdecydowanie lepiej radzili sobie wrocławianie, którzy z siedmiu meczów wygrali pięć i dwa zremisowali, notując w nich korzystny bilans bramkowy 11-6.

- Faktycznie, w meczach ze Śląskiem nie możemy pochwalić się w ostatnich latach zbyt dobrymi wynikami. Zwłaszcza na PGE Arenie. Czas najwyższy to zmienić i się przełamać, bo potrzebujemy punktów jak ryba wody - dodał Wiśniewski.

Popularny "Wiśnia" trafił także do siatki w kwietniu 2013 roku we Wrocławiu. "Biało-zieloni" byli wówczas bliscy wywalczenia trzech punktów, ale w 88. minucie do remisu doprowadził Piotr Ćwielong.

- Piłka po koźle przeleciała wtedy Bartkowi Kanieckiemu pomiędzy nogami. W konfrontacjach ze Śląskiem mieliśmy sporo pecha, bo traciliśmy gole w głupi sposób. Dobrze pamiętam spotkanie z października 2012 roku, kiedy prowadziliśmy u siebie 2-0, a przegraliśmy 2-3. Dwie bramki rywale zdobyli po rykoszetach. Mam nadzieję, że limit niefarta już wyczerpaliśmy - stwierdził.

W meczu sprzed dwóch lat dwa razy do siatki trafił 32-letni Sebastian Mila, który jest rówieśnikiem Wiśniewskiego. Gdański pomocnik ma bardzo dobre zdanie o liderze drugiej linii wrocławskiej drużyny.

- Sebastian to nieźle zaawansowany technicznie zawodnik, który świetnie wykonuje stałe fragmenty. Jest też na fali, bo przecież nie każdemu zdarza się strzelić gola mistrzom świata. Brawa należą się też trenerowi Nawałce. Dobry selekcjoner nie patrzy w metrykę zawodnika, tylko bierze pod uwagę jego umiejętności i formę. Dał Mili szansę, a on odwdzięczył mu się bramką. Łączy nas wiek, ale Sebek jest bardziej uznanym zawodnikiem. Jak każdy piłkarz miałem swoje marzenia, ale jestem również realistą i wiem, że pozostaje mi skoncentrować się na grze w Lechii - ocenił.

Wrocławianie, którzy mają tyle samo punktów (23) ile liderująca Legia, nie ponieśli porażki w czterech ostatnich meczach, notując w nich trzy zwycięstwa i remis. Pochodzący ze Starogardu Gdańskiego zawodnik przekonuje jednak, że Lechię stać na pokonanie Śląska.

- Musimy szczególnie uważać na bramkostrzelny duet Flavio Paixao - Robert Pich, niemniej ten zespół jest w naszym zasięgu. Z takimi ekipami, które nie bronią się całą drużyną i nie wybijają piłki na oślep, tylko starają się składnie rozgrywać swoje akcje, gra się nam lepiej. My też chcemy grać piłką, a nie tylko ją kopać. W ostatnich meczach prezentujemy lepszą dyspozycję i mamy siły na 90 minut. Jestem pewien, że w sobotę kibice będą na PGE Arenie świadkami emocjonującego widowiska - zapewnił.

Przed potyczką ze Śląskiem "Biało-zieloni" zmierzyli się z dwoma innymi drużynami ligowej czołówki - Górnikiem w Zabrzu (2-2) i Legią w Warszawie (0-1). - W tych spotkaniach byliśmy bliscy odniesienia zwycięstwa, a wywalczyliśmy w sumie tylko jeden punkt, dlatego też najbliższe mecze ze Śląskiem i w Łęcznej z Górnikiem są dla nas bardzo ważne. Czołówka powoli nam ucieka i jeśli zdobędziemy komplet punktów, zbliżymy się do niej. W przypadku niepowodzeń możemy mieć problemy, aby ją później dogonić - podsumował Piotr Wiśniewski.

PAP

Zobacz także

Sportowym okiem